Skocz do zawartości
Nerwica.com

NiczegoNieLubię

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia NiczegoNieLubię

  1. Cześć, ja też się opuściłam. Miałam kilkudniowy wyjazd do rodziny, nawet tego nie oceniam. Przetrwałam i to się liczy. Fajnie, że dołączają tu kolejne osoby.
  2. Ja już byłam na psychoterapii i mam dobry wgląd w swoje procesy myślowe, ale i tak popadam w ten okropny stan. Czy to możliwe, że po tygodniu zażywania seronilu już czuję poprawę? Czy to efekt placebo? Z resztą, nie ważne jak, ważne, że działa. Aquila Ja nie mam problemu z wybraniem celu, ale z tym, że chcę to robić "najlepiej", przez co za każdym razem czuję się jak na egzaminie i to zabiera mi chęć do działania i radość. Po tym przychodzi pustka w głowie, kompletna dezorientacja i niezdolność do odczuwania przyjemności. Problem w tym, że "najlepiej" nie istnieje, więc nawet nie wiem, w co celuję.
  3. Podsumowanie wczorajsze: 4/10 Nie wychodziłam, za to dłużej pogadałam z kumpelą z którą mieszkam. 5/10 Nie zrobiłam bardzo dużo, ale coś tam mi się udało napisać. Co ważne, bez stresu i myślenia o ty, co powiedzą inni. Zamiast pisać na kompie, tym razem wybrałam papier i to okazało się dobrym rozwiązaniem. Papier jest bardziej intymny i mniej tremuje. 5/10 Zrobiłam zdrową zupę. Przy moich nawykach to jest osiągnięcie. Ciekawe, jak na ocenę słowną przekłada się ta nasza punktacja. Właśnie zastanawiam się, czy tak na prawdę moim celem jest postawienie sobie samych 10. Chyba byłabym zadowolona z 7/10/5. Prowadzenie dziennika działa na mnie motywująco i skłania do refleksji. Ciekawe jak to będzie za jakiś czas, gdy wpisów będzie więcej. Jetodik jestem ciekawa Twojego podsumowania. I nie przejmowałabym się literówkami.
  4. 0/10 Niby wyszłam na otwarcie wystawy, ale było strasznie. Ludzie odsuwa się ode mnie, nie potrafię prowadzić luźnej gadki. Bardzo złe samopoczucie. Stary znajomy wypytywał co teraz robię. Ogromny stres wywołują u mnie takie pytania. 0/10 spałam pół dnia. Spotkanie z ludźmi traktuję jako wymówkę , by nie brać się do roboty. Ale dziś jest lepiej. Jetodik, skoro mieliśmy wczoraj oboje okropny dzień można to zwalić na złe ciśnienie i deszcz grunt to wytrwać w postanowieniu i wyciągać wnioski z błędów.
  5. Bardzo się cieszę! Może zmotywuje to nas do działania i da materiał do obserwacji siebie. Trochę jak na terapii behawioralnej. 1 - prawie cały dzień z ludźmi, no pół dnia może, pomimo trudności z wyjściem z chaty. Nawet na koniec dobrze się bawiłam, a teraz jestem zrelaksowana 10/10 2 - zero. Pod hasłem prokrastynacja w Wikipedii powinno widnieć moje zdjęcie. Jeden ciekawy artykuł przeczytałam. 1/ 10 3 - spacery. 4/10 Dla mnie punkt 3 nie jest aż tak istotny. Dodałabym za to notatkę o myślach i emocjach, które pojawiały się w tych słabszych punktach. W punkcie 2 zniechęcenie i brak wiary w możliwość sukcesu. Myśli o górze roboty.
  6. Hej, czy mogłabym się do tego dziennika przyłączyć? - To jedna sprawa. Druga jest taka: czy Ty nie masz czasem przerośniętych ambicji? Ja mam taki problem , a ta teologia po angielsku brzmi mi bardzo znajomo. Ja jestem po studiach artystycznych, teraz chcę pisać, ale blokuje mnie przymus, który odczuwam, że wszystko co zrobię musi być świetne i mądre co najmniej jak u Cavera. Najwyższe loty. Nawet sama zdaję sobie sprawę, że to głupie. Zero przyjemności z dążenia, sam strach i pustka w głowie. Jak pozbyć się niszczących ambicji nie rezygnując z marzeń? Taki poradnik chętnie bym przeczytała.
  7. Jestem po wizycie. Dostałam seronil i lekarka zaproponowała oddział dzienny. Nie ona pierwsza zasugerowała , że mam przerośnięte ambicje. Czy ktoś też ma taki problem? Obawiam się, że wyzdrowienie w moim przypadku miałoby polegać na wyzbyciu się moich marzeń i tego, co najbardziej w sobie cenię. Jak być szczęśliwym po czymś takim?
  8. Przede wszystkim chciałabym się przywitać i podziękować wszystkim osobom, które podzieliły się tu swoimi historiami. Czytanie tego forum sprawia, że czuję się mniej osamotniona. Moje życie wygląda bardzo podobnie do wielu przedstawionych tu historii. Poczucie, że nie jestem sobą, zmarnowane lata, zmarnowany potencjał, niemożliwość zabrania się za cokolwiek — znam to wszystko. Chciałabym Was zapytać, czy wy również wyćwiczyliście się w tuszowaniu swoich stanów? Ja zawsze staram się uśmiechać, na pytanie co u mnie zawsze odpowiadam w porządku, śmieję się, gdy jestem w grupie, ale w środku czuję się zmęczona i samotna i mam cały czas wrażenie, że coś odgrywam, że to bez sensu. Jestem świetną aktorką. Chciałabym pokazać, co tak naprawdę czuję, ale kiedy już na maksa się staram dać znać, że jest ze mną fatalnie, słyszę co najwyżej "jesteś dzisiaj jakaś osowiała". Wściekam się, gdy słyszę, że ktoś mówi o kimś, że jest to "skryta osoba". Jak ktoś coś dobrze ukrywa to nawet tej skrytości nie widać. Nie potrafię się przełamać i przestać grać, kłamię rodzinie i znajomym na swój temat, że np. dzisiaj pracowałam, a cały dzień gapiłam się w kompa albo spałam. Wstyd mi. Mieszkam z przyjaciółką i czuję do niej żal, że tego nie widzi. Mam wrażenie, że mój stan wykracza poza jej zdolność pojmowania. Ona nie znała mnie przedtem i pewnie myśli, że taka moja natura. Na koniec moja obawa: przeczytałam gdzieś, że dystymia jest albo wynikiem działania wadliwej chemii w mózgu albo wynika z psychiki. Tej drugiej odmiany podobno nie daje się leczyć lekami. Byłam na 2 terapiach, za parę dni idę po raz pierwszy do psychiatry. Bardzo się boję, że powie mi, że nic mi nie jest, da skierowanie na terapię i tyle. Że moje poczucie bezsensu to nie choroba, ale błąd myślenia. A ja nie potrafię tego błędu naprawić, chociaż już od tylu lat próbuję. Żaden terapeuta nie stawiał mi diagnozy. Czy to normalne, czy znaczy to tyle co "nic ci nie jest, wydziwiasz?"
×