Skocz do zawartości
Nerwica.com

martaaa54

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez martaaa54

  1. martaaa54

    bez nadziei

    Ale się tu wszyscy rozpisali... No tak, macie rację, słuzba zdrowia dzaiła jak działa i za bardzo osobiście to wziełam do siebie. Teoretycznie to poczytałam jak powinna wygladać pierwsza wizyta u psychiatry i wygładała inaczej. Nie było pytań o rodzinę, czy dobrze śpię i co chwila zapadało milczenie. No i zostałam z niczym, bo w sumie odebrałam to "nie ma pani po co tu przychodzić." Niby to polecane miejsce (przychodnia na Lenartowicza w Krakowie) więc jak wygladają te niepolecane?
  2. martaaa54

    bez nadziei

    Mam nerwicę i depresję. Wiadomo raz lepiej raz gorzej. Nie bardzo wierzę w psychiatrów, bo moje problemy wynikają z sytuacji zewnętrznej. Wcześniej szukałam przychodni antynikotynowej, ale one istnieją tylko teoretycznie Jednak wybrałam się do psychiatry, bo pojawiły się objawy zagrażające życiu, być może związane z powyższym. No i teraz ciśnie mi się na usta jakieś niecenzuralne słowo. Wizyta trwała jakieś 40 minut. Opowiedziałam o objawach psychicznych i somatycznych. Pan doktor zapytał czego oczekuję. Stwierdziłam, że jakiejś pomocy, ale mam tyle problemów i objawów, że naprawdę nie wiem od czego zacząć i co robić. Odpowiedzią było że okres oczekiwania na terapię grupową to dwa lata. Ale żeby się dostać ja muszę wiedzieć czego chcę i aktywnie do tego dążyć. No więc pytam co mam zrobić żeby się tego dowiedzieć, bo przerasta to moje obecne możliwości. Odpowiedź wymijająca, w końcu wyszło że psycholog coaching i terner rozwoju ale „NFZ tego nie finansuje”. Jeszcze dowiedziałam się, że jestem alkoholiczką bo wieczorem codziennie pije lampkę wina (i to w samotności). Może i miał rację, ale mnie się wydaje, że nie muszę tego robić tylko chcę. No to pytam czy jak miesiąc nie będę piła to mogę do niego przyjść. Odpowiedź: „no, my się tu zmieniamy więc NAWET jak pani przyjdzie to pewnie trafi pani do kogoś innego”. Z jednej strony chcę żyć, po to wybrałam się do psychiatry, żeby coś zmienić na lepsze. Z drugiej wiem, że lepiej nie będzie no i widać do leczenia już się nie nadaję. Prywatnie mnie nie stać.
×