Tylko, że on miesiąc sie do mnie nie odzywa kompletnie. A ja wyobrażam sobie, że siedzi i planuję moją śmierć, albo, że bedzie pisał donosy na mnie. Wydaje mi się, że będzie chciał mnie zniszczyć, że stracę przez niego znajomych. Wyobrażam sobie, że mnie bedzie śledził po miescie, chodzil za mna na uczelnie. Im dalej tym lepsze absurdy sobie wymyślam. Zamiast uczyć sie na egzamin na wrzesień to całymi dniami wymyślam jakieś abstrakcje, które wiem, że są chore, ale gdzieś mi to w głowie siedzi bez przerwy.