Skocz do zawartości
Nerwica.com

adabe

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia adabe

  1. Tak, z pewnością masz rację, boję się i wstydzę. Dziękuję za odpowiedź :) Muszę porozmawiać o tym z terapeutką, uświadomiłam sobie właśnie że ją trochę oszukiwałam. Udawałam złość, żeby się na mnie nie zawiodła, chciałam wypaść jak najlepiej a potem byłam zła na siebie, że mi to nie wchodzi. Kurcze, znowu efekt tresury...
  2. Bardzo podoba mi się ten wątek! Super jest przeczytać o postępach w terapii, zamiast "narzekam ale nic z tym nie robię". Także uczęszczam na terapię, dzięki temu rozumiem co się ze mną dzieje. Poprawiła się moja relacja z partnerem! Bardzo się teraz do siebie zbliżyliśmy, sam podejrzewa u siebie nerwicę (też uważam, że ją ma) i zaczął siebie obserwować, mówić o tym co czuje i myśli. Nie zdecydował się jeszcze na terapię, czasem mu ją sugeruję. Jestem dobrej myśli, wspieramy się, słuchamy i współpracujemy :) Kiedyś moi rodzice byli dla mnie niezaprzeczalnymi ideałami a ja byłam "złym dzieckiem". Teraz, kiedy już przeanalizowałam w większości swoje dzieciństwo zrozumiałam, że to oni byli okrutni. Poniżanie, krytyka, ignorowanie, brak czułości, zupełny brak przytulania, wysokie wymagania i nawet wybitne osiągnięcia nie były wystarczająco dobre. Taka tresura zablokowała moje emocje, nauczyli mnie nie okazywać słabości, złości, zniechęcenia itp. Byłam za to karana. Żeby uwolnić się od natręctw myślowych, muszę na terapii się z nimi konfrontować (pewnie znacie tą metodę), niestety mam problem żeby odblokować złość na nich i w końcu ich opieprzyć, bardzo bym chciała to zrobić, żeby w końcu się uwolnić od "potworów". Kiedy tylko ich sobie wyobrażam na terapii czuję totalną pustkę. Moja terapeutka mówi, że bardzo kulturalnie ich pouczam a w tym czasie ona sama jest na nich wściekła za to, co mi zrobili. Ja stoję opanowana jak zawsze, równy oddech, lekki niepokój i zmieszanie, smutek, wstyd. Proszę pomóżcie, jeśli ktoś z was przechodził podobną walkę z odblokowaniem tłumionej złości dajcie znać. Ja jej nie czuję a bardzo chciałabym się uwolnić. Jak to zrobić, żeby poczuć złość? Może to dlatego że nie umiem sobie współczuć? Czuję silne współczucie dla krzywdzonych dzieci a nie potrafię współczuć kiedy wyobrażam sobie siebie jako małą dziewczynkę. Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź, to mój kolejny krok do wyzdrowienia. Założyłam wątek na temat uwolnienia złości: nie-umiem-si-z-o-ci-znacie-sposoby-na-odblokowanie-t56795.html Pozdrawiam i trzymam kciuki!!!
  3. Wygląda to jak "samosprawdzająca się przepowiednia" - jestem śmieciem, nic nie umiem więc robię wszystko żeby każde moje działanie zakończyło się klęską. Może zamiast prowokować klęski i porażki zacząć robić w końcu coś, co da efekty. Np. pójście do psychoterapeuty i praca nad sobą. Ale praca, nie pojękiwanie "i tak mi się nie uda". Wydaje mi się, że zaakceptowanie "jestem śmieciem" to ewidentne pójście na łatwiznę. Jeżeli sprawia Ci problem zaakceptowanie tego to dobrze! Nie akceptuj tej myśli. Nie jest prawdziwa, nie jest Twoja. Wybacz, że tak ostro. To moje zdanie, uważam że jest o co walczyć. :) Trzymam kciuki!
  4. adabe

    Gonitwa myśli

    Mam natręctwo myślowe (o jednej dziewczynie) już ponad pół roku, pojawia się od kilku do kilkunastu razy dziennie w gorsze dni po kilkadziesiąt razy. Resztę czasu wypełnia mi gonitwa innych "śmieciowych" myśli. To taka okrutna męczarnia... jak wariat łapie się za głowę i w myślach błagam żeby przeszło. Nie biorę leków, staram się to wypracować na terapii. Medytacja pomaga, nauczyłam się już w miarę relaksować żeby TA myśl mnie tam nie dopadła i to prawdziwa ulga... podczas medytacji mogę sobie od tego odpocząć. Potem, przez resztę dnia ilość natrętów się zmniejsza. :)
  5. adabe

    Natręctwa myśli...

    Niestety, nie zawsze przechodzi ja mam natręctwo myślowe (o jednej dziewczynie) już ponad pół roku, pojawia się od kilku do kilkunastu razy dziennie w gorsze dni po kilkadziesiąt razy. To taka okrutna męczarnia... jak wariat łapie się za głowę i w myślach błagam żeby przeszło. Nie biorę leków, staram się to wypracować na terapii. Medytacja pomaga, nauczyłam się już w miarę relaksować żeby TA myśl mnie tam nie dopadła i to prawdziwa ulga... podczas medytacji mogę sobie od tego odpocząć. Potem, przez resztę dnia ilość natrętów się zmniejsza.
  6. Polecam Ci książkę "Matki, które nie potrafią kochać" Forward Susan. Mi pomogła, moja mama zachowywała się podobnie. Niby jest to poradnik dla córek ale wydaje mi się, że sprawdzi się u wszystkich. Typ Twojej mamy jest tam także opisany, książka uczy obrony przed tyranią mam i podaje przykłady z życia kobiet, którym udało się emocjonalnie uwolnić. Autorka podaje "taktyki" radzenia sobie z takimi osobami i pozwala się uzdrowić a nawet spowodować, że mama zacznie inaczej zachowywać się wobec nas.
  7. Witajcie! Jest wiele wątków, książek i artykułów poświęconych opanowaniu złości. Mój problem dotyczy jej braku. Chodzę od dłuższego czasu na terapię i okazało się, że moi rodzice wcale nie byli tacy super jak mi się kiedyś wydawało, powiem więcej - byli kiepskimi rodzicami. Ignorowali mnie, zostawiali samą itd. zamiast wychowywana byłam tresowana na bezproblemowe dziecko. Między innymi nauczyli mnie nie odczuwać złości wobec nich (byłam karana za to). Odczuwam złość tylko w sytuacjach, które przypominają te z dzieciństwa (np. ktoś mnie ignoruje) i niestety do wewnątrz. Najgorsze jest to, że nie mogę uwolnić się od prześladujących mnie myśli "ktoś, kiedyś mnie zignorował - dlaczego? Co ja zrobiłam nie tak?". Na terapii próbuję z całych sił poczuć złość na rodziców i "nawtykać" im za to, co zrobili. Niestety, jak tylko ich sobie wyobrażę, czuję zupełną pustkę. Jeżeli znacie jakieś sposoby na "odblokowanie" złości, napiszcie proszę. Będę wdzięczna za każdą wskazówkę.
  8. Wydaje mi się, że wszystkie te dziwactwa nerwicowe to stare rany, które ktoś nam zrobił w przeszłości. Zauważyłam to u siebie, kiedy opowiadałam terapeutce o objawach, okazywało się, że przyczyną było jakieś przykre doświadczenie z dzieciństwa. Które do tej pory bagatelizowałam, obwinianie się za stany nerwicowe tylko wzmacniało moje objawy.
  9. Witaj, miałam podobne problemy min. silne drgawki lewego ramienia i głowy, drżenie całego ciała (jak z zimna), mimowolne skurcze mięśni (nogi, żołądek, dłonie, ramiona, powieki, policzki i reszta) niektóre bolesne, niektóre bardziej jak drgania, drętwienie nóg i palców dłoni. Pomogło mi uspokajanie się, kiedy dostaję ataku np. drgawek w myślach mówię "spokojnie, te drgawki to kolejny objaw nerwicy", nieco trudniej było ze skurczami żołądka, jednak po tygodniu przeszło (tak, bolał przez ponad tydzień, myślałam że zwariuję). Zaakceptowałam swoje objawy i lęki, naprawdę jest duża poprawa! One sobie są i będą coraz mniejsze, im bardziej się do nich przyzwyczajam, tym rzadziej występują. Oczywiście, pomaga przede wszystkim terapia np. odkąd uświadomiłam sobie związek pomiędzy jedną z traum a drgawkami lewego barku, znacznie osłabły :)
×