Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tala

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tala

  1. Zdecydowanie pokora A ponieważ mam paskudny niepokorny charakter bardzo długo moja obrona polegała na niedopuszczeniu możliwości depresji. Nie chciałam się pokornie zgodzić na to , że ją mam. Zaakceptować. I jeszcze jedna ważna uwaga. W zasadzie od początku walczę z tym sama i jestem sama. Absolutnie nikt z bliskich nie dopuszczał i nadal nie dopuszcza do świadomości możliwości, że ja - taka silna i ogarniająca rzeczywistość mogę mieć depresję. Wiem, że to głupie, ale całą mą przygodę z terapią po prostu ukrywam przed rodziną i znajomymi, bo wszyscy mają to mylne wyobrażenie mnie jako osoby silnej i stabilnej emocjonalnie, której można powierzyć absolutnie każde zmartwienia, a ona sobie ze wszystkim poradzi i zawsze pomoże. Tak rozwaliłam dwa związki na których mi zależało. Nawet mężczyzn przyzwyczaiłam do tego, że jestem pewna, niezawodna i silna, że nie mogę być słaba. Kiedy faktycznie potrzebowałam pomocy i krzyczałam i waliłam i błagałam, wszyscy się odwrócili nie akceptując mej słabości. Hmm. Nie jest łatwo. Ale mogę sobie dziś powiedzieć, że sama na depresję zapracowałam i zupełnie sama i tylko dzięki sobie radzę sobie z tym jakoś. Ważna chyba moja silna wola albo uparctwo.
  2. Witaj, Jestem z Wro, ale mogę się popytać o Poznań, bo mam tam znajomych, którzy korzystają z porad wszystkich psycho, czyli psychologów i psychiatrów. Najgorzej jest z pomocą bezpłatną, natomiast jeśli masz możliwość, bądź chcesz pozbyć się nieco kasy - nie ma problemu - wszyscy b. dobrzy psycho przyjmą Cię z z otwartymi ramionami:) dobrego dnia
  3. dzięki za słowa wsparcia:) teraz po dwóch latach jestem już mądralińska i sama wiem, że trzeba, ale dawniej bywało różnie. A terapia to dość męcząca sprawa, ale naprawdę pomaga jeśli trafi się na kompetentnego psycho. Moja dała radę, ale dorastanie do decyzji trwało rok. Teraz cała sztuka polega na tym, by wytrwać w terapii, mimo, że widzi się poprawę i chwilami ma się wrażenie, że człowiek już tego nie potrzebuje.
  4. Depresja to choroba dla cierpliwych, która świetnie potrafi bawić się w kotka i myszkę. Choruję od dwóch lat. Najpierw przeszłam okres szoku i załamania spowodowanego traumami w życiu osobistym. Załamanie ma to do siebie, że stajesz się nie sobą a chorobą. Byłam nerwowa do nieprzytomności. Ciągły i napadowy ból głowy, czasami tak silny, że nie pozwalał wstać, by załatwić swe potrzeby fizjologiczne. Problemy ze snem (w obie strony-najpierw nie sypiałam, potem sypiałam aż nadto), problemy z jedzeniem. Chudłam, marniałam. Nie pozwalałam sobie pomóc. Czarna dziura, czarna rozpacz. Najcięższy okres uderzenia depresji zakończył się po pół roku nieudaną próbą samobójczą. Ta dała mi na tyle do myślenia, że zaczęłam szukać pomocy. jakiejkolwiek i natychmiastowej. Więc standardowo - psychiatra i antydepresant. Właściwie kolejny rok, to był rok czystej wegetacji i kompletnej wewnętrznej pustki, wypalenia, zagubienia, zniechęcenia. I bólu głowy. Powoli dochodziłam do siebie o własnych siłach, by z końcem lata nieodwołalnie stwierdzić, że znowu mam depresję i nie potrafię się sama pozbierać. Panika, strach, niemożność pracy, normalnego funkcjonowania - te znowu generowały bóle głowy. Zaklęte koło depresji. W stanie krańcowego wyczerpania nerwowego i wykorzystania ostatnich chwil, gdy w ogóle miałam jeszcze siłę na własne działania, jakiekolwiek działania, trafiłam na bezpłatną terapię. Początkowo klęska, płacz, przyznanie się przed samą sobą do swych niemożności. Stopniowo powolna ale wyraźna poprawa. Depresja to proces. Trzeba się postarać by sobie na nią zapracować, trzeba się jeszcze bardziej postarać i wykazać siłą ponad wszystko, by zacząć się odbudowywać, by zacząć wychodzić. Nie twierdze wcale, że moja przygoda z depresją się skończyła. Ona jest jak piętno albo nieustanne zagrożenie powrotu, ataku. Po prostu z czasem jestem coraz lepiej przygotowana na kolejne ataki, ma broń jest gotowa i naładowana. Powoli przestaję się bać i zyskuję skądś, z siebie samej siły, by walczyć z nią nadal. Wiem, że przyjdzie taka chwila, gdy me siły znowu się wyczerpią, gdy stanę się bezradna, nie będę się potrafiła obronić. Mimo to korzystam z tego, co dane mi teraz, korzystam z życia pomiędzy atakami, i staram się aby żyć w życiu sama dla siebie.By cieszyć się ze wszystkiego co mam. I czekam sobie. Cierpliwie czekam na kolejne ataki, przed którymi jednak będę potrafiła się obronić, z którymi sobie poradzę.A może nie. Ale przed nimi i za nimi jest całe moje życie. Nim żyję.
×