Depresja to choroba dla cierpliwych, która świetnie potrafi bawić się w kotka
i myszkę.
Choruję od dwóch lat. Najpierw przeszłam okres szoku i załamania spowodowanego
traumami w życiu osobistym.
Załamanie ma to do siebie, że stajesz się nie sobą a chorobą. Byłam nerwowa do
nieprzytomności. Ciągły i napadowy ból głowy, czasami tak silny, że nie
pozwalał wstać, by załatwić swe potrzeby fizjologiczne. Problemy ze snem (w
obie strony-najpierw nie sypiałam, potem sypiałam aż nadto), problemy z
jedzeniem. Chudłam, marniałam. Nie pozwalałam sobie pomóc. Czarna dziura,
czarna rozpacz. Najcięższy okres uderzenia depresji zakończył się po pół roku
nieudaną próbą samobójczą.
Ta dała mi na tyle do myślenia, że zaczęłam szukać pomocy. jakiejkolwiek i
natychmiastowej. Więc standardowo - psychiatra i antydepresant. Właściwie
kolejny rok, to był rok czystej wegetacji i kompletnej wewnętrznej pustki,
wypalenia, zagubienia, zniechęcenia. I bólu głowy. Powoli dochodziłam do
siebie o własnych siłach, by z końcem lata nieodwołalnie stwierdzić, że znowu
mam depresję i nie potrafię się sama pozbierać.
Panika, strach, niemożność pracy, normalnego funkcjonowania - te znowu
generowały bóle głowy. Zaklęte koło depresji. W stanie krańcowego wyczerpania
nerwowego i wykorzystania ostatnich chwil, gdy w ogóle miałam jeszcze siłę na
własne działania, jakiekolwiek działania, trafiłam na bezpłatną terapię.
Początkowo klęska, płacz, przyznanie się przed samą sobą do swych niemożności.
Stopniowo powolna ale wyraźna poprawa.
Depresja to proces. Trzeba się postarać by sobie na nią zapracować, trzeba się
jeszcze bardziej postarać i wykazać siłą ponad wszystko, by zacząć się
odbudowywać, by zacząć wychodzić.
Nie twierdze wcale, że moja przygoda z depresją się skończyła. Ona jest jak
piętno albo nieustanne zagrożenie powrotu, ataku. Po prostu z czasem jestem
coraz lepiej przygotowana na kolejne ataki, ma broń jest gotowa i naładowana.
Powoli przestaję się bać i zyskuję skądś, z siebie samej siły, by walczyć z
nią nadal.
Wiem, że przyjdzie taka chwila, gdy me siły znowu się wyczerpią, gdy stanę się
bezradna, nie będę się potrafiła obronić.
Mimo to korzystam z tego, co dane mi teraz, korzystam z życia pomiędzy
atakami, i staram się aby żyć w życiu sama dla siebie.By cieszyć się ze
wszystkiego co mam.
I czekam sobie. Cierpliwie czekam na kolejne ataki, przed którymi jednak będę
potrafiła się obronić, z którymi sobie poradzę.A może nie. Ale przed nimi i za
nimi jest całe moje życie. Nim żyję.