Skocz do zawartości
Nerwica.com

BarszczBialy

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia BarszczBialy

  1. Czytam wasze wpisy i aż serce mi staje, gdy uświadamiam sobie jak wiele przedstawionych tu sytuacji jest zbieżnych z moim życiem. Postanowiłem, że napiszę również coś o sobie, może komuś to pomoże. Osoby w mojej rodzinie to: Matka - znerwicowana despotka (na swój sposób kochająca, rozkręciła się gdy ojciec zachorował); Nieżyjący od 6 miesięcy ojciec - alkoholik z depresją (nie wiem co zaindukowało, ale chyba depresja); Babcia od strony ojca – paranoiczka. Nienawidziły się z matką. Ciężko mi ją ocenić po latach, przez wzgląd na to co mówiła o niej matka, ale osobiście przykrości mi nigdy nie sprawiła Dziadek od strony ojca – alkoholik, ale bardzo go lubiłem, bo czułem od niego wielkie ciepło. Zmarł kiedy miałem 8 lat. Babcia od strony matki – znerwicowana, ale też ja lubiłem i lubię nadal, chociaż czasem zdarzało się że mieszała mnie z blotem, mimo to wydaje mi się że nie robiła tego celowo, a jej lamenty to były wyuczone wiejskie wiązanki, for instance: „Olaboga, jak się nie będziesz łuczył to rowy będziesz kopał, zastanów się na sobo!” Czasem pieszczotliwie nazywała matkę ‘Hitlerem’ pod jej nieobecność ;-) Dziadek od strony ojca – turbo alkoholik, który przepijał całe wypłaty - zmarł jak miałem 3 lata. Niewiele pamiętam. Gdzie jestem teraz? Mam 24 lata i od dwóch lat mieszkam w Anglii. Mimo początkowego zapału, obecnie stanąłem w miejscu i nie wiem co ze sobą począć. Moja firma upadła, mimo że przynosiła zyski. Po prostu nie chciało mi się jej dalej prowadzić. Stwierdziłem, że i tak nie zarobię tyle ile bym chciał, nie rosnę tak szybko jak bym chciał, ergo nie jestem dość zdolny i dobry jakbym chciał, więc po co się starać? O tak samokrytyka i perfekcjonizm... Nienawidzę tego w sobie, wierzcie mi. Wolę czegoś nie zrobić w ogóle, niż zabrać się za coś i popełnić błąd. Wiem że to idiotyczne ale nic na to nie mogę poradzić, bo tak zostałem ukształtowany i taki już jestem. Kiedy matka coś ode mnie wymagała, to chwaliła mnie jedynie wtedy gdy wykonałem coś perfekcyjnie, czyli na przykład poodkurzane ma być bez paproszków, kurze pościerane mają być dokładnie, z pracy domowej zawsze ma być piątka. Jak czegoś nie wiedziałem to zaraz krzyk, jak coś zrobiłem niepoprawnie drugi raz to awantura: „Jak to robisz skurwysynie(xD)?! Ile razy mam ci tłuku powtarzać?! Mimo, że w szkole podstawowej byłem popularnym dzieckiem, to w szóstej klasie zaczęły ujawniać się u mnie agresywne zachowania. Mianowicie prześladowałem słabszych, czego oczywiście po czasie się wstydzę. Ma to pewnie związek z tym, że wtedy rodzice zaczęli się kłócić i matka całą złość wylewała na mnie. Ja po prostu korzystając z roli alfa w grupie przekazywałem to dalej. Ojciec, kierowca autobusu, który przeczytał więcej książek niż cała maja grupa na studiach razem wzięta, miał to w dupie. Jedyne czego nie pozwalał matce to mnie bić (‘jeszcze raz uderzysz moje dziecko to cię kurwa zajebie jak psa’). Parę razy oczywiście lanie dostałem, ale to za jego zgodą i w sumie jak na ówczesne standardy lanie zasłużone i niesadystyczne np. za rzucanie strzykawkami w kolegów. Lubiłem swojego ojca, chyba że pił, wtedy przestawał być ciepły i odwzajemniał złość którą żywił do matki, wtedy ja jej broniłem, co on pewnie miał mi za złe... (sick!) Korzystając z protekcji ojca, wiedząc, że matka nie może mnie uderzyć przestałem wykonywać jej rozkazy. Nie sprzątałem, nie odrabiałem lekcji, nie chodziłem po zakupy. Szedłem na boisko i całe dnie biegałem po blokowisku z okolicznymi chłopakami, z których większość pewnie też miała dysfunkcyjne rodziny. Wracałem do domu, gdzie od progu witało mnie 2 godzinne darcie ryja, a potem płacz i foch czyli gra na poczucie winy, kolacja i spać. To be continued
×