Witam Wszystkich. Od jakiegoś czasu zmagam się chyba z nerwicą - oczywiście nie jestem przekonany czy to nerwica, ale lekarze tak twierdzą. Zmagam się z problemami układu pokarmowego, bule brzucha - żołądka, jelit itp. Byłem w szpitalu na badaniach (zapalenie żołądka), miałem kolonoskopie, gastro, tomografie z kontrastem całego układu pokarmowego, nawet EUS. Teraz jeszcze czekam na badanie jelita cienkiego. Oczywiście gdy mnie coś tylko zakuje czy zaboli to odrazu przez myśl przewija mi się szereg chorób (nie będę może wymieniał - ale oczywiście wszystko co najgorsze). Byłem u neurologa - stwierdził że nerwica. Miewam takie jakby arytmie (ale serce zdrowe).
Na początku atak zaczynał się od wizyty w toalecie. Zaczyna się zawsze od zawrotów głowy - zawsze wydaje mi się że to od brzucha albo jakieś osłabienie - i wtedy dochodzą takie jakby zachwiania równowagi, zaczynam szybko oddychać, czuję jakbym nie czuł rąk i nóg, często też drętwieją, czasem zatykają mi się uszy, mam takie uczucie jak bym chciał uciekać. Teraz doszło do tego że rano gdy otwieram oczy odrazu myślę o tej porannej wizycie w toalecie i w zasadzie te lęki już mam od samego rana i oczywiście atak też. Mam to codziennie po kilka razy dziennie. Do tego ciągłe bóle rąk i pleców jakby mnie kości bolały. Pieczenie języka, czasem skóry. Czasem czuję się tak jakbym ciągle żył w panice. Najlepiej czuję się w aucie. Zawsze uciekam do samochodu. I zadaję sobie pytanie czy ta nerwica i te ataki (o ile to nerwica) wywołana jest przez jakąś chorobę powiedzmy brzucha, czy te wszystkie objawy to wynik nerwicy i czy to wogóle możliwe żeby samemu psychicznie wywoływać u siebie takie dolegliwości? Pyłem u psychiatry, dostałem leki ale psychiatra uprzedził mnie o jakiś działaniach niepożądanych, oczywiście zaraz po zażyciu tabletki wszystkie je miałem więc przestałem brać. Teraz idę na psychoterapię ale nadal nie jestem przekonany czy nie jestem na coś chory :S. Pozdrawiam Cierpiących. Przeokrutna choroba :S.