Dziękuje wszystkim za pomoc. Może i macie rację, że za kilkadziesiąt lat będę się z tego śmiała, ale na chwilę obecną spędza mi to sen z powiek . Rozmawiałam z moich chłopakiem, wytłumaczyłam mu tak spokojnie jak tylko potrafiłam, jak bardzo mnie to boli. Milczał praktycznie przez cały mój monolog(mówiłam wolno, gdyby chciał to by się odezwał), później się tylko starał głupio tłumaczyć, że patrzył do kolegów z tyłu a nie na koleżanki obok(chodzi o sytuację w autobusie), ale on sam już widział, że to tłumaczenie jest bez sensu i przestał w to brnąć. Jak zeszliśmy na temat i mówiłam, że tama dziewczyna ma ode mnie lepszą figurę jest ładniejsza, to coś tam odparł, że z tym że ładniejsza to by się nie zgodził. Trudno mi jest poczuć się pewna siebie, jego uczuć do mnie, kiedy na horyzoncie pojawia się pierwsza lepsza z większym biustem, a on patrzy się na nią długi czas a mnie nawet nigdy nie powiedział, że jestem ładna, że ładnie wyglądam, że mu się podobam. Nawet w tym przypadku tak bardzo brakowało mi z jego strony przytulenia i powiedzenia czegoś w stylu "Dla mnie to Ty jesteś najpiękniejsza." Takiego pewnego, a nie zaprzeczenia tego, że tamta jest ładniejsza, jeszcze takim tonem jakby sam nie był przekonany. NIE RAZ mu mówiłam, że chciałabym, żeby czasem, nie mówię codziennie, co tydzień, co miesiąc, ale raz na kilka miesięcy chociaż chciałabym usłyszeć od niego coś miłego. I nic. Dalej cisza. Jak ja mam się czuć atrakcyjna, czy chociażby atrakcyjna w jego oczach jeśli muszę mojemu własnemu chłopakowi przypominać o tym, że chciałabym choć raz usłyszeć, że jestem ładna ?