Witam, to mój pierwszy post na forum :)
Poczytałem trochę ten temat, i trochę się pocieszyłem że nie tylko ja tak mam ;] otóż wszystko zaczęło się w liceum, gdzie nie mogłem wysiedzieć na lekcji, cały się trzęsłem a szczególnie trzęsła mi się głowa, radziłem sobie z tym siedząc całe 45 minut z głową opartą na ręce, często drętwiała mi przy tym ręka. Jednocześnie strasznie pociły mi się dłonie, to wszystko było nie do wytrzymania dlatego w końcu na początku klasy maturalnej poszedłem do psychologa, po wizycie stwierdziłem że ta pani nie może mi pomóc i że już więcej tam nie pójdę, moje objawy zwiększały się. Doszło do tego że nie mogłem nic zanotować, ponieważ strasznie mi się trzęsła ręka i cały chodziłem ;/ a już kompletna tragedia była wtedy gdy musiałem coś powiedzieć, serce mi kołatało, a wszystkie dotychczasowe lęki zwiększały się dwukrotnie. Liceum to był najgorszy okres w moim życiu, często opuszczałem lekcje miałem wiele problemów, ale wszystko dobrze się skończyło, zdałem maturę, dostałem się nawet na studia.
Niestety wraz z początkiem roku akademickiego, wszystko zaczęło się od nowa, nie mogłem wysiedzieć na żadnym wykładzie, a ćwiczenia to już kompletny kosmos ( bo ktoś mógł mnie o coś zapytać ) niestety nie dałem rady, odpuściłem, przestałem chodzić na zajęcia i szybko wyleciałem. Moje problemy przeniosły się na życie codzienne, gdy wychodziłem i szedłem przez miasto gdzie było dużo ludzi, głowa mi się trzęsła, ręce były całe mokre, bałem się że spotkam kogoś znajomego i będę musiał mu podać moją mokrą rękę, dodatkowo swędziała mnie klatka piersiowa i pojawiały się czerwone plamy na szyi zaraz po powrocie do domu ;/ podczas stania na mszy kręciło mi się w głowie to samo w kolejce w sklepie, nie dawałem już rady, nie mogłem nawet podpisać papierku w urzędzie bo trzęsienie ręki mi to uniemożliwiało, wizyty u znajomych to koszmar sięgnięcie po szklankę czy też jedzenie czegokolwiek przerażało mnie ;/
W końcu pod koniec listopada ubiegłego roku zdecydowałem się na wizytę u psychiatry, nie mogłem już tak dłużej. Lekarz stwierdził u mnie lęki mieszane, przepisał mi Salipax i proponalol ( doraźnie ). Niestety miałem spore obiekcje przed zażywaniem tego leku, ponieważ pod koniec stycznia, miała się odbyć studniówka mojej dziewczyny. Bardzo czekałem na to wydarzenie, ponieważ rzadko kiedy chodzę na jakieś imprezy, i pomyślałem że to ostatnia taka możliwość w moim życiu, poza tym chciałem odrobić swoją na której bawiłem się średnio ;] a gdy dowiedziałem się o skutkach ubocznych, pomyślałem że uniemożliwią mi one zabawę, no i wiadomo alkohol to co mnie ratowało w towarzystwie, przed moimi lękami. Więc leków nie brałem, no i w końcu odbyła się studniówka na którą czekałem, początek tragiczny, podczas poloneza i części oficjalnej spocone ręce ( jak mi było wstyd ;/ ) później nie mogłem nic zjeść bo trzęsły mi się ręce. Po wypiciu pewnej ilości alkoholu wiadomo wszystko przeszło jak ręką odjął i zabawa była świetna :) pomyślałem że tak dłużej być nie może, poszedłem do lekarza powiedziałem że nie brałem tabletek, ale teraz w końcu zacząłem :) zażywam je od niecałych 2 tygodni. Na razie jest tragicznie, moje lęki zwiększyły się, wśród ludzi czuje się koszmarnie, nie mogę nawet nic kupić w sklepie ;/ pocieszam się że ma tak być przez pierwsze 3 tygodnie ( mam taką nadzieje ) próbowałem tego propanlolu ale on nic nie pomaga ( przynajmniej jedna tabletka ) więcej się boję .
Przepraszam że się tak rozpisałem, przepraszam także za składnie, ale nawet jak to piszę to się denerwuję moje dłonie w tej chwili są całe mokre ( wiem dziwny jestem) boję się już nawet ko0ntaktu przez internet, całe szczęście że mam swoją dziewczynę która mnie rozumie aczkolwiek nie jest zadowolona z tego że muszę brać tabletki, w sumie to już tylko ona mi została kontaktu z innymi się boję. Może to głupio zabrzmi ale czytając wasze posty cieszę się że nie tylko ja tak mam :)
Jeszcze raz przepraszam za składnie i interpunkcje ( wstyd w końcu jestem humanistą :) chciałem się komuś wygadać, a wiem że Wy mnie zrozumiecie.
Pozdrawiam wszystkich :)