Dziewczyny trafiłam tu przypadkiem , może kiedyś byłam sama nie wiem. Nie jestem z tych co piszą na forach i się wyżalają , ale czuję, że ciągnie mnie coraz bardziej w dół - mam myśli aby uciec, zostawić wszystko , nawet swoją córeczkę. Wszystko spadło na mnie jakieś 5 lat temu od tego sie zaczęlo. Rozwód - jakoś przeżyłam, z perspektywy czasu to pozytyw bo człowiek okazał się szują, chamem i ostatnim ...nie powiem kim. Od moemntu jak poznałam obecnego partnera - byłam zastraszana, szykanowana, szantażowana zabraniem dziecka itp. Średnio raz w miesiącu byłam na komisariacie. Od stycznia zeszłego roku zaczęlo się piekło - wniosłam sprawę o podwyższenie alimentów, o ograniczenie władzy i ustal. kontaktów - miałam pożałować i się odbiło, najpierw nasłał komornika coś co z własnej głupoty nie usankcjonowałam formalnie bo było dane do ręki w domu wróciło w fomie formalnej jako niezapłacone - dotknęło to mojego tate, który musiał mi pomóć finansowo, zablokowany samochód, potem okazało się, że sędzia się pomylił i nie powinno być wyroku ale trzeba pisać odwołanie i czekać...., potem była ciąża - poroniłam, a może sama usunełam przez stres , potem było nieprzywożenie dziecka na czas, zastraszanie moich rodziców przez niego, potem były nasze problemy finansowe, partner i ja zaczęliśmy mieć problemy on w swojej ja w swojej pracy. musieliśmy wziąść kolejny kredyt, rozprawy nie kończą sie tylko przeciągają, na rozprawach słysze same kłamstwa i oszczerstwa. Od roku mam problem w związku - partner się ode mnie odsunał, a może sam ma depreseje, nie kochamy się tak poprostu żyjemy - myślałam o tym aby odejść- ale nie mam jak długi, moje zarobki i brak pomocy od rodziny (nie mam nikogo ) sprawiają, że jestem przygwożdzona w swojej sytuacji. Miesiąc temu się poddałam codziennie płakałam, nie mówiąc już o lękach o fifnanse, o to że może przyjść komornik, o to, że córki nie przywiezie różne lęki. Przestał płacić alimenty, partner nie chce mówić o problemach moich i ex - mówi, że sam ma dosyć i od kiedy się wprowadził do mnie życie ma gorsze, potem mówi, że przeprasza bo powiedział to w nerwach, ale zachowaniem widzę, że jest obok. Już nic nie mówię o pronlemach z ex, staram się sama rozwiązywać. Kilka dni temu znów dostałam kolejne pismo z banku o niby jakimś zadłużeniu z małżeństwa, któe on miał płacić a przestał w tym roku - po zadzwonieniu odkłada słuchawkę i mówi Twój problem, mój partner odciął się od tego, moi rodzie o niczym nie wiedzą bo potem gadają a nie mówiłam, trzeba było. Moja córeczka dla której obecnie ona trzyma mnie przy życiu jest kochan i cudowna - ale od jakiegoś czasu ma mamę, któa nie potrafi się uśmiechnąć czy nawet zmusić się do zabawy.
Chcę uciec z kraju , zostawić córeczkę rodzicom, wystawić na sprzedaż to co mam popłacić długi,
Nie mam już siły , biorę leki ale nie ma we mnie życia....poddałam się życie wygrało nader mną