Skocz do zawartości
Nerwica.com

anka ra

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anka ra

  1. Teraz wszystko co jest usuwane, czy to myszka, znamię, pieprzyk jest badane na histopatologii, dla zasady tak więc nie panikuj...usuń i nie myśl o tym za wiele. Usuwałam kiedyś brodawkę na szyi bo rosła mi od ocierania łańcuszkiem, kołnierzykiem i to również badane było na histo a przecież sam zabieg był w znieczuleniu do miejscowym i trwał zaledwie 10 minut
  2. miałam to samo, lęk przed pracą, nowymi ludźmi....itd. obmyśliłam sobie taki plan, że założę własną działalność i będę pracować w domu i trwało to 6 lat....ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i półtora roku temu moja działalność przestała być dostatecznie zarobkowa i się poddałam. Przez te lata zarabiałam, ale też pracując w domu pogłębiłam tylko swój lęk i zdziaczałam. Moja siostra (nie wie o moich lękach i nerwicy) zwęszyła pismo nosem i podprowadziła mnie do znajomej Pani mecenas na rozmowę o pracę. Myślałam, że umrę, serce mało nie wyskoczyło mi z klatki, modliłam się żeby mnie nie przyjęła i na przekór wszystkiemu dostałam tą pracę. Pierwszy miesiąc był dla mnie koszmarem, moje lęki sprawiały, że codziennie byłam na coś innego chora oby tylko nie pojechać, siostra codziennie dzielnie po mnie zachodziła bo pracowała praktycznie na przeciwko. Muszę przyznać że praca okazała się moim wybawieniem, nabyłam pewności siebie, okazało się że wcale nie jestem tępa i głupia jak o sobie myślała. Niestety sielanka trwała tylko rok, znalazła się tańsza zastępczyni i od 6m jestem znowu bezrobotna a mój umysł szaleje z lękami...znowu. Zaraz po stracie pracy wysyłałam CV, bez odezwu i zniechęciłam się, właściwie przestałam szukać czegokolwiek tylko pogrążam się w użalaniu nad swoim losem
  3. po wyrwaniu też pewnie ci dadzą antybiot, żeby się lepiej goiło i nie było stanu zapalnego, więc dobrze, że teraz darowałaś sobie kolejny antybiot...nieśmiało się przyznam, że też obecnie biorę bo mam zapalenie oskrzeli i z tych samych powodów odstawiam na święta, reset się należy człowiekowi
  4. nie martw się tym ropniem, byłam w 8mcu ciąży i miałam to samo, nawet antybiotyku mi nie dali ze względu na dziecko a do samego wyrwania zęba (8 dolna zatrzymana w okostnej, trzeba było ciąc i szyć) zawołali ginekologa. Przeżyłam choć to okropny ból być jak odeszło znieczulenie, nawet gorszy dla mnie niż ból po cesarskim cięciu
  5. Hej choruje na nerwicę już 16 lat. Zaczęło się ok 20 rż po sesji letniej na studiach i trwa do dzisiaj, mam 36l i 2 dzieci. Oczywiście objawy miałam typowe, głównie sercowe, bóle w klatce, przyspieszone tętno...zanikające tętno, duszności itd wszystko znacie. Wylądowałam na pogotowiu, miała ekg, echo, holtera i nic nie znaleźli. Potem dołączyły się lęki przed miejscami publicznymi, nakręcałam się do tego stopnia, że właściwie rzadko wychodziłam z domu bez "obstawy".Moje życie legło w gruzach, umierałam na coraz to inne choroby, miałam raka praktycznie na każdym narządzie (urojonego rzecz jasna) W końcu trafiłam do psychiatry dostałam psychotropy i poszłam na terapię. Trwało to półtora roku, który właściwie mam wyjęty z życiorysu bo to życie bez emocji, przytyłam ale na jakieś 3 lata był spokój. Powróciła po urodzeniu dziecka i ponownie skończyło się na lekach i terapii. I znowu 2-3 lata względnego spokoju. Powróciła, bo ona zawsze wraca kiedy pojawiają się trudności w życiu, to choroba ludzi wrażliwych, trochę nieprzystosowanych do dzisiejszego tempa życia...tym razem nie chcę z tym iść do lekarza, próbuję ją oswoić sama, nie dać się. Znowu doszukuję się u siebie nowotworu, czuję lęk przed miejscami publicznymi, stan wewnętrznego roztrzęsienia i niepokoju towarzyszy mi non stop. Najlepszym lekarstwem jest praca, jakiekolwiek zajęcie aby tylko nie rozmyślać i nie użalać się nad sobą. Jednak takie życie jest do bani, na lekach też nie należy do przyjemnych tak więc nie widzę dobrego rozwiązania....
×