Nie wiem czy wylewanie tu swoich emocji cos pomoze,ale postanowilam sprobowac,uspokoic sie. Leze w lozku,mysli nachodza mnie zle, to smierc kogos, to tesknota za tym co bylo. Przeciez to wszystko bez sensu! Nocami nie spie, jestem ciagle rozdrazniona...ja wiem co mi jest. I "TO" Od dziecinstwa nie chce puscic. Wiem, zeby bylo dobrze trzeba zaczac od siebie bla bla bla. Guzik prawda,cale otoczenie wplywa na nasze podejscie! Za duzo razy sie staralam pomoc sobie,zeby uwierzyc, ze mozna po TYM normalnie zyc. Tu juz nawet nie chodzi o to czy ktos to przeczyta co napisalam, bo wielu z nas boryka sie z tym problemem, lecz chyba podswiadomie szukam wsparcia mimo, iz w to nie wierze. Napewno tym nikogo nie podbudowalam, przepraszam.