Skocz do zawartości
Nerwica.com

sansan

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia sansan

  1. sansan

    [Siedlce]

    Śmiercionauta, jak tego typu forum ma nieść pomoc, jeśli gardzi się drugim człowiekiem i traktuje jak śmiecia? Zamiast zrozumieć, najlepiej wyśmiać. Czy potwierdzasz taki stan rzeczy?
  2. sansan

    ot

    hobbyturysta, nie wiem co robisz tutaj na forum, ale kawał z ciebie skurwysyna. To tak ode mnie.
  3. sansan

    [Siedlce]

    Ja z Siedlec (19 lat, płeć brzydka). Czy ktoś z depresją jest tutaj i chciałby pogadać w prawdziwym świecie? Trochę mniej samotnie się poczuć
  4. sansan

    Tłumienie emocji

    Witam Jestem z rodziny dysfunkcyjnej, w której co prawda nie było alkoholu, ale za to dużo poniżania, nieliczenia się z uczuciami, strachu, toksyczności. Nawet najmniejszy przejaw złości, sprzeciwu czy próby dyskusji z ojcem (nawet pokojowej dyskusji) kończył się szlabanem, krzyczeniem na mnie, traktowaniem mnie jak śmiecia. Złe emocje zawsze tłumiłem w sobie. Teraz, gdy jestem starszy, boli mnie głowa, jestem cały czas zmęczony, senny, czuję się słaby i podatny na choroby. Łatwo mnie zranić, a ja potrzebuję stałej uwagi otoczenia. Próbowałem żyć inaczej, walczyć z tym, ale nie da się. Można sobie wszystko racjonalnie tłumaczyć, nie myśleć o tym, że chce się zostać zauważonym i docenionym, ale to wszystko w końcu przychodzi jak lawina i już nic nie da się powstrzymać. To wszystko się we mnie tłumiło na przestrzeni lat bardzo mocno, ale myślę, że jeśli teraz chodzę do 3 klasy liceum, to gdzieś tak od 3 klasy podstawówki nie byłem nigdy zły. A tym bardziej na kogoś. Zawsze wszystko zamieniało się w poczucie winy, przygnębienie, myśli samobójcze, nienawidziłem siebie. Przepraszam, że się tak rozpisałem, mam mnóstwo problemów. Od kilku miesięcy chodzę na terapię, ale muszę w końcu zacząć nad sobą pracować poza gabinetem psychoterapeuty. Czytałem dużo o skutkach tłumienia emocji. Wiem, że jeśli chcę w końcu się uwolnić od tego wszystkiego, muszę przeżyć całe moje dzieciństwo jeszcze raz. Tym razem jednak przeżywając wszystkie emocje i nie tłumiąc ich w sobie. Ale terapia, nawet gdybym poszedł na grupową, to za mało. Między sesjami jest tydzień przerwy, a to cholernie dużo. Nie chcę rezygnować z terapii, ale nie chcę czekać i marnować czasu na czekanie na kolejne sesje. Mieszkam jednak sam, nikogo nie będzie przy mnie, bo nikogo nie mam. Nie mam przyjaciół, rodzice mnie nie wesprą. Boję się, że jeśli zacznę sobie przypominać i przeżywać te wszystkie złe wydarzenia, mogę zwariować i źle to na mnie wpłynie. Nie będę pytał o to terapeuty, bo mam już tego dość. Tego czekania i jego niezdecydowania. Czy ktoś mógłby się wypowiedzieć, czy to dobry pomysł?
×