Skocz do zawartości
Nerwica.com

NeverSurrender

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NeverSurrender

  1. Chyba tak naprawdę nigdy nie "kochałem siebie" zresztą teraz nawet nie wiedziałbym jak to zrobić. Czasami gdy spoglądam w lustro widzę wystraszonego głupca.,który nie wie jak kierować swoim życiem. Z dnia na dzień coraz bardziej utwierdzam się w swoich "głupich myślach". Wiem,że tylko użalam się nad sobą ale nie wiem jak już sobie z tym poradzić. Czuję się jak śmieć i czasami mam wrażenie czy nie lepiej byłoby to wszystko zakończyć... każdy kolejny dzień to "deja vu". Wstyd mi za to,że w wieku 24 lat jestem nikim(gdyby każdy z nas miał pisać "książkę" o swoim życiu,pasjach,celach,osiągnięciach to moja tak naprawdę byłaby pusta). Wstyd mi też za to,że nie jestem taki jak mój starszy brat,który w moim wieku ożenił się,a w wieku 30 lat został kierownikiem grupy na jednym z większych zakładów produkcyjnych w Polsce. Wszyscy w okół nie dostrzegają mojego problemu,może dlatego,że przywdziewam maskę,że wszystko jest będzie dobrze itd. ale teraz nie będę się okłamywać. Jedyną odskocznią gdzie mogę przelać swoją frustrację,smutek jest to i inne forum psychologiczne,na którym mogę porozmawiać z osobami z podobnymi problemami("w realu" nie odważyłbym się na taki krok,zresztą tak naprawdę nie mam przyjaciela z którym mógłbym o tym porozmawiać,a znajomych mogę policzyć na palcach jednej ręki(może dlatego,że jestem introwertykiem)).
  2. Witam. Dzisiaj doszedłem do wniosku,że nie radzę sobie z moim lękiem i ogólnie,że sobie po prostu nie radzę w życiu. Po napisaniu kilku postów na tym i innym forum okłamałem sam siebie,że wszystko będzie ok,że zmieniam swoje myślenie itd. Przez kilka tygodni starałem się jakoś trzymać jednak to wszystko wróciło. Jak przestać się nad sobą użalać,bo przecież inny mają zdecydowanie gorzej ode mnie,a ja pomimo tego,że jestem "zdrowy" nie potrafię wziąć się za siebie i zacząć działać. Nie potrafię się cieszyć z drobnych sukcesów. Ostatnio nawet lekarz przepisał mi tabletki na uspokojenie|hydroxyzinum| jednak przestałem je zażywać,bo po nich traciłem już ochotę do czegokolwiek. Nie wiem jak ruszyć z miejsca,od czego zacząć,gdzie wysyłać CV do tego dochodzi strach przed nowymi miejscami... Na innym forach utworzyłem już kilka tematów w których dużo osób z różnymi fobami opisywało swoją sytuację,lęki gdzie i jak szuka pracy. Jednak pomimo odpowiedzi i poniekąd wsparcia dalej nic nie zrobiłem z faktem,że w wieku 24 lat tak naprawdę mogę określić się mianem nieudacznika i "życiowego zera". Kiedyś nie myślałem,że będę szukać pomocy na forach psychologicznych bo parę lat temu byłem zupełnie inną osobą jednak pewne sytuacje jak problem z ukończeniem studiów|robię licencjat już 4 rok i chyba za parę miesięcy będę mógł wpisać kolejną życiową porażkę do swojego życiorysu| i rozstanie z dziewczyną,która kochałem całym sercem i gdzie związek skończył się z dnia na dzień|po tym wszystkim została mi jakaś "zadra"(może dlatego,że nie dowiedziałem się dlaczego odchodzi) bo od rozstania minęło już ponad półtorej roku,a czasami mam dni gdzie wspominam chwile spędzone z ex i zastanawiam się dlaczego mnie tak potraktowała i czym sobie na to zasłużyłem|. I wiem,że te sytuacje wpędziły mnie w to bagno,w którym teraz jestem ale nie wiem jak sobie z tym poradzić. Wiem,że są osoby,które są w znacznej gorszej sytuacji ode mnie i pomimo problemów radzą sobie i starają się normalnie żyć. Nie wiem czy mam kolejny gorszy dzień i potrzebę wyrzucenia z siebie tych wszystkich negatywnych emocji,które są we mnie czy po prostu już nie dostrzegam światełka w tunelu na jakakolwiek zmianę w życiu|zresztą co zrobiłem żeby tą sytuację poprawić?|. Czuję się jak odludek,który nie potrafi odnaleźć celu i pasji w życiu,którą będzie podążać. Obce osoby mogą pomyśleć,że jestem leniem ale tak nie jest,bo z jednej strony chcę zacząć pracować gdziekolwiek żeby zmienić coś w swoim życiu ale z drugiej strony blokują mnie moje lęki,a w szczególności przed oceną obcych mi osób w miejscu pracy i samym nowym miejscem,który byłby poza moją "Strefą komfortu"|np praca w innym mieście|. Do tego dochodzi strach przed tym,że sobie nie poradzę,nie wywiąże się ze swoich obowiązków,które da mi pracodawca albo,że się nie odnajdę poza "moją strefą komfortu". Już nie potrafię myśleć pozytywnie
  3. Witam. Dzisiaj doszedłem do wniosku,że nie radzę sobie z moim głównym i chyba jedynym lękiem. Nie wiem jak ruszyć z miejsca,od czego zacząć,gdzie wysyłać CV... Na tym i innym forum utworzyłem już kilka tematów w którym dużo osób z różnymi fobami opisywało swoją sytuację,lęki gdzie i jak szuka pracy . Jednak pomimo odpowiedzi i poniekąd wsparcia dalej nic nie zrobiłem z faktem,że w wieku 24 lat tak naprawdę mogę określić się mianem nieudacznika. Kiedyś nie myślałem,że będę szukać pomocy na forach psychologicznych bo parę lat temu byłem zupełnie inną osobą jednak pewne sytuacje jak problem z ukończeniem studiów|robię licencjat już 4 rok i chyba za parę miesięcy będę mógł wpisać kolejną życiową porażkę do swojego życiorysu| i rozstanie z dziewczyną,która kochałem całym sercem i gdzie związek skończył się z dnia na dzień|po tym wszystkim została mi jakaś "zadra" bo od rozstania minęło już ponad półtorej roku,a czasami mam dni gdzie wspominam chwile spędzone z ex i zastanawiam się dlaczego mnie tak potraktowała i czym sobie na to zasłużyłem|. Wiem,że są osoby,które są w znacznej gorszej sytuacji ode mnie i pomimo problemów radzą sobie i starają się normalnie żyć. Nie wiem czy mam kolejny gorszy dzień czy po prostu już nie dostrzegam światełka w tunelu na jakakolwiek zmianę w życiu|zresztą co zrobiłem żeby tą sytuację poprawić?|. Czuję się jak odludek,który nie potrafi odnaleźć celu i pasji w życiu,którą będzie podążać. Obce osoby mogą pomyśleć,że jestem leniem ale tak nie jest,bo z jednej strony chcę zacząć pracować gdziekolwiek ale z drugiej strony blokują mnie moje lęki,a w szczególności przed oceną obcych mi osób w miejscu pracy. Do tego dochodzi strach przed tym,że sobie nie poradzę,nie wywiąże się ze swoich obowiązków,które da mi pracodawca albo,że się nie odnajdę poza "moją strefą komfortu" . Już nie potrafię myśleć pozytywnie
  4. W dniu dzisiejszym po przebudzeniu zadałem sobie pytanie "po co żyję?" i wiecie co do teraz nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nigdy nie uważałem się za osobę lepszą od innych,chamską,która potrafi pójść po trupach do celu i śmiało mogę stwierdzić,że był to błąd. Mam 24 lat i kilkanaście złych decyzji,które podjąłem w swoim życiu(wybór szkoły średniej,studiów,które jak dobrze pójdzie to skończę z rocznym poślizgiem) do tego wszystkiego dochodzi postrzeganie samego siebie jako nieudacznika,takiego zera,które nic nie potrafi i któremu nic się nie należy od życia,bo niby dlaczego(o tym pisałem w temacie pierwsza praca w wieku 24 lat tak dokładnie w takim wieku(krótkie epizody praktyki i parę miesięcy marnego doświadczenia na śmieciówce... Mogę tylko podziwiać swoich paru znajomych,którzy rozwijają się zawodowo i całkiem nieźle zarabiają....). Nigdy nie leczyłem się u psychologa etc. bo jestem przekonania,że jeżeli sam czegoś nie poukładam w swojej głowie to obca osoba,która mnie nie zna również mi nie pomoże. No chyba,że na futruje mnie psychotropami albo wyłudzi pieniądze za wizytę i wysłuchanie mojego marudzenia. Apogeum tego wszystkiego nastąpiło 2 lata temu(niezaliczony egzamin z jednego przedmiotu,który wymusił powtarzanie roku,a parę dni po rozstanie z dziewczyną,którego się nie spodziewałem i dostałem sms-a typu "z tego związku nic nie będzie,bo na pewno dla innej lepszej kobiety będę wielkim skarbem" dobijało mnie jeszcze to,że widywałem ją na zajęciach). Zdecydowanie doskwiera mi samotność i brak jakiegokolwiek celu w życiu,rozwoju,pasji... Każdy kolejny dzień jest swojego rodzaju "deja vu" tak samo się zaczyna i tak samo się kończy i nie wiem od czego zacząć żeby wyjść z tego marazmu żeby w tym popieprzonym życiu coś zmienić,wyznaczyć sobie cel do,którego będę dążyć,żeby przestać się bać i wyjść do ludzi,żeby zacząć żyć jak normalny człowiek,a nie jak pieprzony odludek, który zadaje sobie pytanie "po co żyć"?.......
  5. "Pierwsza praca w wieku 24 lat....?" Witam. Moim głównym problemem jest niskie poczucie własnej wartości, brak pewności siebie itd. Ale pomimo tego chcę wyjść z tego marazmu i znaleźć pracę "na stałe". Do rzeczy, czy znacie moze osoby, ktore rozpoczely swoja pierwsza prace na umowe w tym lub podobnym wieku? I czy dla pracodawcy nie będzie to dziwne,że ktoś dopiero teraz "wchodzi na rynek pracy"? aktualnie kończę studia o ile wszystko dobrze pójdzie.. i wypadałoby zacząć szukać pracy/moje doświadczenie to niecałe 5 miesięcy + praktyki ze szkoły średniej/,a jednym z głównych problemów to porównywanie się do innych np. do znajomych,którzy mają ciekawe i dobrze płatne posady.
  6. Niestety nie chociaż na innym forum polecono mi "przerobienie" książki "jak przestać się martwić i zacząć żyć" Dale Carnegie. Czy mogłabyś polecić mi jakieś książki,filmy które Ci pomogły?
  7. Tak jak w temacie smile. Czy znacie sprawdzone sposoby na zwiększenie poczucia własnej wartości?. Wiem,że nie nastąpi to od razu,że potrzeba tygodni,miesięcy żeby "przestawić" coś w swoim myśleniu.Pytam,bo od paru miesięcy moje poczucie własnej wartości ma wartość ujemną hmm o czym pisałem w temacie "Powoli spadam "na dno" i brakuje mi "iskry" , motywacji żeby wyjść z tego "marazmu" żeby zmienić swoje życie a nie tkwić w swoistym "deja vu" . Moim głównym problemem(tak sądzę) jest brak w wiary w siebie i np. gdy widzę ofertę pracy,która wydaje mi się być ciekawa i przez chwile nawet myślę,że mogłoby być ciekawie po chwili daje sobie spokój bo stwierdzam,że i tak bym sobie nie poradził itd czy może to być spowodowane przez poczucie własnej wartości?
  8. sleepwalker : Dlatego też zarejestrowałem się na tym forum,bo wiedziałem,że otrzymam jakieś wsparcie,poradę po to by powoli wychodzić "z dołka" z tej stagnacji żeby wrócić tak naprawdę do normalności. Jednak jak na razie dla mnie moje życie to jedno wielkie "deja-vu". Jednak cały czas mam nadzieję,że coś się zmieni. Również trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję,że wyjdziesz na "prostą" i zaczniesz cieszyć się życiem kotek em Mam wrażenie,że powoli się do niego zbliżam.....
  9. Witam wszystkich użytkowników,którzy odwiedzili mój "nowy wątek" być może z czystej ciekawości lub z chęci pomocy pomimo tego,że się nie znamy.Od czego zacząć pewnie najłatwiej byłoby od początku.Po pierwsze przepraszam za ewentualne błędy stylistyczne,które czasami popełniam. -5 na oko lewe i prawe i dosyć często się ze mnie naśmiewano chociaż to nie moja wina,że mam "kreci wzrok" .Nie posiadam również zbyt wielu znajomych.Zawsze gdy np.na studiach szliśmy duża grupą do pubu czułem się dziwnie. Praktycznie nie potrafię rozmawiać z obcymi ludźmi z obawy,że powiem coś głupiego i wyjdę na idiotę chociaż z reguły i tak jestem przez resztę ignorowany.Czasami odnoszę wrażenie,że gdyby mnie zabrakło to nikt poza moją najbliższą rodziną nie zauważyłby tego. PS> po prostu musiałem się gdzieś "wyżalić" .Dziękuję za ewentualne wsparcie....
×