Skocz do zawartości
Nerwica.com

cereska

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia cereska

  1. Witam. Pierwszy i chyba jedyny post tutaj napisałam równo trzy lata temu... Moja psycholog w tym czasie odradzała mi czytanie forum bo twierdziła, że powoduje u mnie większe lęki. Możliwe. Przestałam się pojawiać, lęki w miarę szybko minęły w momencie zmiany sytuacji życiowej (znalezienie pracy i wyrwanie się z domu w którym spędziłam kilka dobrych lat z dziećmi) a teraz znów jestem. Jak się domyślacie nie dlatego, żeby pochwalić się, że jest cacy i jestem wolna od tej zmory Uderzyła w momencie kiedy zupełnie jej się nie spodziewałam. Pewnego dnia poczułam się kiepsko w pracy, zawroty głowy, jakieś zaburzenia widzenia, ogólna telepawka. Oczywiście od razu lekarz, badania - jedne zrobione, na inne czekam. Rozsądnie sobie tłumaczyłam, że trzeba porządnie się przebadać a potem leczyć, objawów nie łączyłam z nerwicą. Ale co z tego jak w mojej głowie ciągle kotłowały się przeróżne myśli, które nasuwały mi kolejne choroby, które mogą toczyć się w moim organizmie. Przez dwa tygodnie jakby odcięłam się od rzeczywistości, ciągle wertowałam internet porównując moje wyniki i szukając potwierdzenia swojej choroby. Niby żyłam, robiłam co trzeba, chodziłam do pracy ale ciągle te myśli... No i wczoraj pojawiły się znajome mi sprzed ponad 3 lat objawy - coś mi zaszumiało w uszach i nagły atak paniki, próba ucieczki, znaczna tachykardia, duszność, telepawka, uczucie zawrotów głowy, które utrzymywało się z przerwami cały dzień. W momentach, gdy udało mi się skoncentrować na czymś innym, objawy mijały, ale i tak czułam jakiś taki wewnętrzny niepokój. Myślałam, że mam tę cholerę za sobą ale ona tak łatwo nie odpuszcza Piszę bo musiałam się wygadać, gdy wczoraj próbowałam zasygnalizować mężowi, że chyba coś znowu się zaczyna usłyszałam, że wymyślam więc wiem, że trudno będzie mi uzyskać wsparcie z jego strony. Trochę go rozumiem, nerwicę lękową trudno jest pojąć komuś, kto jej nie doświadcza. No bo jak to się boisz, czego, nie ma żadnego powodu. Gdyby to było takie proste. Cóż... To moja historia. Witam ponownie.
  2. cereska

    Witam

    Dwa razy w miesiącu mam godzinne spotkania z psychologiem. Samo wygadanie się trochę pomaga, przynajmniej zawsze po tej godzinie jakoś mi lżej na duszy. A jak w Twoim przypadku? Chodziłaś na psychoterapię? Pomogło? Leki jakieś miałaś wprowadzone?
  3. cereska

    Witam

    Zarejestrowałam się na forum już jakiś czas temu ale coś jeszcze powstrzymywało mnie przed ujawnieniem się. Moja p. psycholog twierdzi, że ciągłe szperanie w necie,czytanie historii innych ludzi niekoniecznie musi mi pomóc. Nie wiem... póki co, w momentach kiedy czuję się naprawdę kiepsko czytam i czytam, i utwierdzam się w przekonaniu, że nie jestem jedyna, że są osoby, które przechodzą/przechodziły to co ja. Trochę pomaga. Jakieś trzy miesiące temu zdiagnozowano u mnie stany depresyjne i lękowe mieszane oraz zaburzenie adaptacyjne. Jak zwał tak zwał a to paskudztwo dość skutecznie zdezorganizowało mi życie (o czym napiszę w innej części forum). A teraz witam wszystkich serdecznie.
×