Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pesky

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Pesky

  1. milena.ana, właśnie chyba jest tak, że jeżeli u kogoś chęć podjadania wynika z choroby, wahań poziomu cukru we krwi to morwa może to fajnie uregulować, ale dla nas uzależnionych od smaku słodkości nie pomoże poskromić apetytu Niemniej chyba wrócę do regularnego picia morwy. "Wyciąg z liści morwy dzięki zawartym składnikom hamuje aktywność enzymów odpowiedzialnych za rozkład cukrów (sacharozy i skrobi) i ogranicza ich przemianę w glukozę. W wyniku tego procesu duża część węglowodanów pozostaje niestrawiona, co wpływa na obniżenie poziomu cukru we krwi." "Reasumując morwa powoduje ograniczenie wchłaniania cukrów – zmniejsza więc produkcję tłuszczu i odkładanie się tkanki tłuszczowej. Oznacza to, że lecznicze substancje czynne z morwy białej blokując trawienie węglowodanów znakomicie wspomagają proces odchudzania."
  2. Piłeś regularnie tą herbatkę, czy jak się przypomniało? I w jakiej formie? W torebkach czy sypaną? Sypana jest skuteczniejsza. Piłam regularnie przez jakieś 3-4 miesiące, sypaną. Teraz od czasu do czasu piję, zwłaszcza że odkryłam wersję z cynamonem (w torebkach), która smakowo mi bardzo odpowiada :) W sumie nie mogę powiedzieć, że ogólnie nie działa. Wydaje mi się, że faktycznie pomaga przy odchudzaniu - wpływając na metabolizm węglowodanów, ale jeśli chodzi o pociąg do słodyczy to u mnie jak pisałam wcale go nie zmniejszyła... może to już kwestia psychiki i uzależnienia. Tak sobie przypomniałam właśnie apropo morwy, że na ostatnio kupionym opakowaniu (innej firmy niż zazwyczaj), była uwaga żeby pić ją raz dziennie. Zdziwiło mnie to, ponieważ przy poprzednich opakowaniach nie było raczej informacji o takim ograniczeniu a w okresie regularnego picia zdarzało mi się ze 4 (jak nie więcej) szklanki morwy w ciągu dnia wypić...
  3. Wow Morwa u mnie nie działa na zmniejszenie apetytu na słodycze, a szkoda Ojj, bo takie wafle kakaowe to "wybitnie" słodkie nie są Podobnie orzechowe. Z mojego doświadczenia bardziej słodkie są te przekładane masą waniliową czy kokosową Jak tam okres świąteczny? Pewnie większości nie udało się powstrzymać przed zjedzeniem tych wszystkich pysznych ciast i deserów
  4. Pesky

    Fobia społeczna!

    novymivo, jestem kobietą :) Zgadzam się z Tobą, chociaż nie popieram agresji i nie chciałabym być osobą, która budzi w ludziach strach, chociaż u mężczyzn to też inaczej jest odbierane, a w niektórych przypadkach całkiem pożądane (np. opisana przez Ciebie sytuacja z Romami). Ogólnie z tego co widzę - jacy są ludzie - masz wiele racji. Typowych chamów najlepiej "zwalczać" ich sposobem, czyli chamstwem. Na to oczywiście trzeba mieć odwagę i jeśli samemu się takim chamem nie jest, to zniżyć na taki moment konfrontacji do ich poziomu. Niestety ludzie "wyczuwają" tych słabszych, niepewnych siebie, wiedzą że mogą się na takich osobach bezkarnie wyżyć. Typowym przykładem takich zachowań jest np. gnębienie w szkole. Sama to przerabiałam. Nie doświadczyłam może przemocy fizycznej, nie było to jakieś znęcanie się, ale czasem docinki "koleżanki" z klasy. Teraz, gdy patrzę na to z perspektywy czasu, wszystko jest jasne - owa "koleżanka" była dość popularna, rozrywkowa, atrakcyjna fizycznie, bardzo pewna siebie i niezbyt inteligentna. A ja? Skromna, spokojna, cicha, na pewno inteligentniejsza od niej, i, jak zaczynam teraz dostrzegać, chyba stanowiłam dla niej "konkurencję" pod względem urody. Tak jak zauważyłeś, na osoby pewne siebie i znające swoją wartość nikt nie naskakuje. Staram się nad tym pracować, bo to ważny element, nie tyle co w ewentualnych kontaktach z chamami, ale po prostu pewność siebie i lepsza samoocena przydaje się w życiu - czy to w zdobyciu pracy jak i dla własnego zdrowia psychicznego. Nie uważam jednak, że dobre wychowanie jest nic niewarte. Warto być kulturalnym i taktownym, bo i w towarzystwie takich osób przyjemniej się przebywa, prawda? :) Czasem też właśnie ta kultura i klasa w zachowaniu pozwala zgasić niektórych zapalonych idiotów.
  5. Pesky

    Fobia społeczna!

    Wiem, że to nie pikuś. Niektórym może pomagać właśnie takie otaczanie się podobnymi osobami, dzielenie się doświadczeniami, innym nie, bo z jednej strony to większe skupianie się na fobii, poświęcanie jej więcej czasu, roztrząsanie minionych spraw...
  6. Pesky

    Fobia społeczna!

    No cóż, chyba coś w tym jest... przebywając wśród innych fobików można się "wkręcać" jeszcze bardziej w tą chorobę. Skoro bez tego forum czuje się lepiej, to czemu miałby tu siedzieć
  7. caramel rose, ciekawy sposób z tym obrzydzaniem słodyczy :) może spróbuję. Nie jestem dietetykiem, ale wydaje mi się, że takie jednodniowe oczyszczanie (raz na jakiś czas) jest zdrowe. Sama od czasu do czasu tak robię i widzę same korzyści - czuję się lżej (organizm zabiera się wtedy za wydalanie złogów z jelit) i oczyszczam się z toksyn (widzę poprawę stanu cery).
  8. Pesky

    Fobia społeczna!

    ryska, w takim razie nie wiem... ja jakiś znajomych mam, takich prawdziwych przyjaciół zdecydowanie mniej. W sumie nikt z kim się zadaję nie cierpi na fobię społeczną i ja raczej też o swoim problemie nikomu nie mówię. Ba, nawet jakbym powiedziała to w życiu by mi nie uwierzyli.
  9. Pesky

    Fobia społeczna!

    ryska, a nie masz normalnych znajomych (głupio to brzmi, chodzi mi o takich bez fobii społecznej)? Albo tych co siedzą w domu namówić na jakieś wyjście? Nad mamą możesz małymi krokami pracować. Nie wiem, ile masz lat, ale może po prostu martwi się o Ciebie. Jak będziesz wychodzić to po prostu wytłumacz jej, że idziesz ze znajomymi do kina/na piwo i o której godzinie mniej-więcej wrócisz. Z moją matką mam taki sam problem, gdy jestem w domu i się gdzieś wybieram to mówię jej z kim idę i gdzie, o której zamierzam wrócić i stanowczo dodaję, żeby nie wydzwaniała jak potłuczona trochę to irytujące, że muszę tłumaczyć się jak gimnazjalistka, ale w końcu mieszkam w jej domu i muszę jej zasad przestrzegać. Ale skoro chodzisz na terapię to przynajmniej w tej kwestii się przełamałaś :) jak wyglądają takie spotkania? Są one indywidualne czy grupowe?
  10. Pesky

    Fobia społeczna!

    ryska, byłaś u psychologa lub psychiatry? Może leki pozwoliłyby Ci na w miarę normalne funkcjonowanie. Ja na razie radzę sobie jak mogę, sama. Czy Twoi znajomi wiedzą o fobii? Powinnaś jednak czasem zmusić się do wyjścia, chociażby z nimi... może z ludźmi, którzy Cię akceptują, lubią, martwią się o Ciebie będzie łatwiej. Ja przynajmniej tak mam, że gdy idę z koleżanką to skupiam uwagę na rozmowie, a nie na tym, że każdy mijany człowiek na mnie patrzy i mniej się denerwuję. Małymi krokami można próbować się z tym wszystkim oswajać. Przede wszystkim gdy wychodzę i zaczynam się denerwować to powtarzam sobie w myślach, że nie mam się czego bać. Zawsze mam wrażenie, że gdy idę ulicą czy stoję na przystanku to wszyscy mi się przyglądają, gdy mijam kogoś kto się śmieje to na pewno śmieje się ze mnie itp. - i w tym momencie staram się jednak opanować i myśleć logicznie. Przecież sama nie przyglądam się przechodniom, co najwyżej rzucę kilka spojrzeń - dlaczego więc inni mieliby mi się przyglądać? Wszyscy i tak myśli mają zaprzątnięte własnymi sprawami. Takie tłumaczenie sobie chociaż troszkę pomaga.
  11. Pesky

    Fobia społeczna!

    I ja melduję się w wątku dla socjofobików. Ciężko mi sprecyzować, kiedy zaczęła się moja "przygoda" z fobią społeczną, ale trwa ona już parę dobrych lat. Raz bywa lepiej, raz gorzej. Niestety to napięcie, stres i sztywność kiedy przebywam z ludźmi jest zawsze, w mniejszym lub większym stopniu ale jest Wychodzę z domu, chociaż czasem mam ochotę zamknąć się w nim - tak mnie stresują wyjścia... pragnę jednak kontaktu z ludźmi. No i w sumie takie izolowanie się tylko pogarsza sprawę.
  12. Infinity, Twoje własne zarobione pieniądze zabiera? Nieciekawie... I jeszcze ten szantaż emocjonalny z wieszaniem się Moja matka czasem w przypływie złości wygarnia mi, żebym "wzięła się do roboty" i jak to jest ciężko z pieniędzmi... stawia za wzór moją siostrę, która już od kiedy była nastolatką imała się różnych dorywczych prac. Trochę boli nazywanie mnie "nierobem", w momencie kiedy cierpię na fobię społeczną i wszelka praca wymagająca kontaktu z ludźmi jest źródłem niesamowitego stresu i napięcia (moja matka o fobii nie wie). Zresztą to nie jest tak, że nigdy nie pracowałam, parę razy byłam czy to na ulotkach, czy to jako hostessa, w sklepie jako ekspedientka - nie trwało to długo, ale zawsze coś. Ile nerwów kosztował mnie każdy dzień w pracy to tylko ja wiem.
  13. Niestety, moja matka też jest nadopiekuńcza. Momentami wręcz traktuje mnie jak upośledzoną... czasem pyta, czy umyłam ręce przed jedzeniem albo jak szłyśmy przez miasto i spotkałyśmy jej znajomą to spytała się mnie "powiedziałaś pani >Dzień dobry<?" (przy tej znajomej)! Ogólnie wyraża się o mnie, często przy obcych ludziach, jak o małym dziecku. Do tego jak widzę jej dziwny uśmieszek to autentycznie mam ochotę po prostu przyłożyć. Nigdy bym tego nie zrobiła, nie jestem agresywną osobą, więc wyobraźcie sobie jak denerwować mnie muszą zachowania mojej matki... Swego czasu, jak wychodziłam gdzieś ze znajomymi, potrafiła dzwonić do mnie kilka razy i dopytywać się gdzie jestem, z kim, co robię i kiedy wrócę. Gdy jestem w domu to cały czas podsuwa mi jedzenie, proponuje zrobienie kanapek itp., jak nie zjem całego obiadu to teksty typu "czemu wszystkiego nie zjadłaś?", "zjedz, przecież to dobre" to standard.
  14. Arasha, szkoda w takim razie, że ksylitol różni się smakiem od cukru Dla mnie jak coś ma być słodkie to bez żadnego innego, dziwnego posmaku... z tego względu np. nie używam słodzików z aspartamem, ohydne jak dla mnie. A niesłodkiej herbaty ani kawy po prostu nie wypiję, próbowałam już kilka razy i chyba bym się odwodniła - ostatnim razem za cały dzień mniej niż pół litra wody wypiłam . Przy słodziku więc niestety chyba zostanę. Obecnie gorsze skutki widzę po tych wszystkich ciastkach, czekoladach, batonach... tycie, gorsza cera, nawet cellulit (!) mi się zaczyna pojawiać
  15. Słyszałam o nim, ale niestety cena niezbyt zachęcająca . Poza tym ma kalorie, mniej niż zwykły cukier, ale jednak. Mam "fioła" na tym punkcie i w czasie, gdy trzymam się diety to chcę ograniczyć cukry do minimum. Chociaż może kiedyś się przekonam i spróbuję. Czy ksylitol różni się smakiem od zwykłego cukru? Wczorajszy dzień zapowiadał się tak pięknie w walce ze słodyczami... w ciągu dnia zjadłam tylko 4 kostki czekolady. A wieczorem? Upiekłam ciasto
×