Skocz do zawartości
Nerwica.com

Katxx

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Katxx

  1. Aaaaaaaaaa gurl jakbyśmy miały takie samo życie conajmniej, męczę się od 3 klasy podstawówki(zwymiotowalam przy calej klasie/ kazano mi posprzatac, wstyd, siupa i ogólnie lipa); a pierwszy swój wpis tutaj dodałam właśnie w gimnazjum kiedy odkryłam tę fobie, w ten sam sposób i też najintensywniej przeżywałam to w tamtym okresie; praktycznie wcale nie chodziłam do szkoły, byłam tragicznie chuda. Ogólnia historia mojej emetofobii jest dość zawiła i długo by gadać. Teraz też wróciła, ale myśle że jest to związane z maturą/ stresem ciul wie. Teraz jest git (aktualnie)i życze wam tego samego. Czasem nawet jestem szczerze ciekawa tego uczucia, może jakbym go przeżyła to minąłby strach. Pamiętam jak dziś, że po wydarzeniu z podstawówki byłam szczęśliwa; wróciłam do domu i mówiłam wszystkim jak to wcale nie jest tak naprawde straszne (jako dziecko tez niby sie troche bałam tego, ale nie panicznie). Również jestem ciekawa mdłości w ciąży, ja pewnie w życiu nie zaplanuje tego; w gre wchodzi tylko adopcja niestety. Jestem też za chuda i słaba, a przez stres naraziłabym jeszcze życie bobo. A jeśli chodzi ogólnie o mdłości to tak: zawsze były i są gumy , uzywałam też opasek sea bands jakies działające na podstawie akupresury (może i placebo ale w kryzysowych sytuacjach również zakładam); IMBIR!-najlepszy na mdłości; a jak w podróż to aviomarin i jest git (oczywiście nigdy nie miałam choroby lokomocyjnej). Ogólnie wymiotowałam w życiu z 3 razy i to z pewnością stąd pojawił się lęk; przed nieznanym w końcu uczuciem. A jeśli chodzi o utrate życia - mam te same odczucia, czasem mówie sobie, że już jebać to wziąć sie w garść w końcu i tak wszyscy umrzemy; dlaczego ja miałabym tracić życie na rozmyślanie o czymś tak trywalnym?
  2. oo super jesteś moją równieśniczką! będzie dobrze, jak źle się czujes zawsze możesz wyjść z sali na chwile/ poprosić o otwarcie okna ja normalnie gumy pakuje w kieszeń, herbata imbirowa przed i powinnam być uodporniona. A jeśli chodzi o to kto wie a kto nie; kiedyś ogromnie się wstydziłam tego, myślałam że to bardzo głupie ale odkąd jestem z tym bardziej otwarta to czuje się o wiele lepiej, pewniej; oczywście te osoby średnio rozumieją najwięcej zrozumienia daje mi moja rodzina (mój ojciec i siostra również borykali się z emeto - wyleczyło ich picie alko, ja szczerze nie planuje tak tego leczyć) i chłopak, który widział mnie w najgorszych momentach i bardzo wiele sam poświęcił przez moją fobie. A jak źle się czuję, wchodzi panika to do każdego jestem w stanie podejść i mu się zwierzyć byleby się czymś zająć, już nie raz zaczepiałam biedne babki na przystankach/ zwierzałam się mojej wychowawczyni i jest mi o wiele łatwiej, bardzo szanuje ją bo wzieła to naprawdę do siebie, mam osobną salę na maturze i dodatkowy czas w razie wu. Nie ma co się wstydzić, każdy ma jakiegoś bzika a wymioty nie są dla nikogo przyjemną czynnością. Choć to dziwne bonie lubie słyszeć, że ktoś baardzo nie lubi wymiotowac, albo że jest to własnie nieprzyjemne; o wiele lepiej się czuje gdy ktoś z towarzystwa powie, że nie ma się czego bać, że to normalne i wcale nie jest złe! - mimo, że wiem ze wiekszosc ludzi z emeto wkurzyłyby takie słowa, poczulaby się nierozumiana; tak ja zdobywam pewność siebie
  3. eh, to moje najczęściej wypowiadane zdanie, okropna bezsilność kiedy po tak długim czasie to znów wraca. Kochane ucisk w gardle u nas jest na 100 procent na tle nerwowym, wiem bo nieraz pytałam skąd się to bierze, również spotykam się z tym uczuciem dość często i wiem, że nic mi się nie stanie - bo jakby miało to stałoby się już wcześniej. Pamiętajcie, że ludzie nie wymiotują często, od tak sobie, trzeba się faktycznie czymś struć. Gdyby tak było to ciągle byśmy słyszały o czyjejś nieprzyjemnej wpadce. Wystarczy, że rozejrzycie się dookoła; wasi bliscy, kiedy to u nich stało się ostatni raz? W moim przypadku u osoby bliskiej dość dawno i to w wyniku przesadzenia z alkoholem. Jesteście bezpieczne, szczególnie uważamy na to co jemy; robimy możemy być spokojne.
  4. siema baby również mam nadzieje, że wszystko u was w należytym porządku! Ja tylko w nocy ostatnimi czasy panikuję, tak jak teraz właśnie (nie mdłości, ale ucisk w gardle - wiem, że ze stresu ale wiadomo z tyłu głowy i tak pozostaje lęk); wizyta z psychiatrą przez telefon x d 150 zł za 4 minuty rozmowy i zwiększenie dawki asertinu do 2 tabletek. Sama nie wiem czy one cokolwiek dają, czasem jestem bardzo pewna siebie, nawet ciekawa uczucia jakie związane jest z tak znienawidzoną czynnościa, a czasem mimo wszystko za wszelką cenę staram się tego uniknąć. Jeśli chodzi o wirusa, siedzę w domu, uczę się do matury; akurat mam szczęście bo mieszkam na obrzeżach dużego miasta i w polu mogę śmigać z psem. Uważajcie na siebie! Dbajcie o siebie i bliskich, ale też nie dajcie się zwariować Dawajcie znać co u was i jak się czujecie!
  5. Siema baby, dosyć dziwna sytuacja ostatni raz wypowiadałam się na tego typu forach jak miałam 13 lat, teraz 19. Wiadomo raz lepiej raz gorzej, teraz rok maturalny więc wszystko wróciło, biorę leki - myślę, że nie jest tak źle. Głównie chciałabym się zwrócić do @Angel_1896 (nie za bardzo ogarniam jak odznaczać, wspominać osoby). Stres o ciąże przeżywałam już tysiące razy, naprawdę. Każdy kończył się w końcu upragnionym okresem. Aby Cię uspokoić powiem, że zajść w ciąże nie jest tak łatwo - to przede wszystkim. Druga sprawa, jesteśmy niestety znerwicowane tu wszystkie, tak naprawdę lęk towarzyszy nam CAŁY CZAS więc związane jest to z opóźnieniami okresu (mój okres najdłużej spóźniał się dwa tygodnie- niezły rekord). Myślę, że wszystkie jestesmy po prostu zbyt wrażliwe, stąd ten ogrom stresu. Dodatkowo aktualny lęk przed zajściem w ciąże jeszcze bardziej go opóźnia. Obiecuje Ci, że wszystko będzie dobrze. A teraz moje ostatnie spostrzeżenia jeśli chodzi o emeto, jakieś wskazówki. Bardzo jestem dumna z was i czuję od razu ogromną sympatię do każdej, ja nie raz czułam że po prostu nie podołam, nie dam rady, poddać się bo co to za życie. Ale pomyślcie sobie tak. Kiedy ostatnio wymiotował ktoś z waszych bliskich osób? W moim przypadku była to moja siostra i to TYLKO z racji przesadzenia z alkoholem. A więc, popatrzcie na ludzi dookoła i zdajcie sobie sprawę że nie robią tego tak często, musi być faktycznie skrajny przypadek. Na co dzień tak się nie dzieje, po prostu nie. Następnym razem jak będziecie panikować przykładowo w miejscu publicznym pomyślcie- okej wszyscy czują się raczej dobrze, dlaczego ja miałabym nie? Każda na pewno uważa na to co spożywa, zawsze ma gumy, popija imbirek (KTÓRY UWAGA- pomaga przy wymiotach po chemioterapii, a z ciekawostek powiem że ludzie którzy biorą heroinę, czy inne narkotyki mogące powodować ostre mdłości i wymioty stosują tylko imbir i wszystko jest git) więc niedość, że jesteście OCHRONIONE (poprzez rzeczy w razie wu, oraz szczególną ostrożność, higiene itp itd. - szanse są ogromnie niskie)
  6. Katxx

    Emetofobia

    witam, choruje na emetofobie od ponad 10 lat. Dziś mam mieć przekłuwany nos obawiam się ze może to skończyć się nudnościami i wymiotami. Czy ktoś robił jakiekolwiek przekłucia i mógłby mnie uspokoić? Obawiam się że po prostu nie pójdę, mimo ze bardzo mi zależy.
  7. Witam :) Już od dawna czytam owy wątek,jednak dopiero dziś postanowiłam założyć konto,żeby także móc się udzielać . Mam od niedawna 14 lat,od około 5 lat męczę się z emetofobią Zaczęło się od tego jak w trzeciej klasie podstawówki zwymiotowałam przy całej szkole i kazano mi to posprzątać... Po tym incydencie moje życie baardzo się zmieniło. Nieprzespane noce,ciągłe płacze,modlitwy o to żeby nie zwymiotować i pytania: ''Nie będę wymiotować'' Następnie przyszedł refluks i wrzody na żołądku,wylądowałam w szpitalu i jakoś przeżyłam gastroskopie (na szczęście na głupim jasiu ). Potem jakoś to wszystko ucichło. Żyłam normalnie,nie czułam żadnego lęku :] Oczywiście wrócił...w piątej klasie. W szóstej było jeszcze gorzej,szukałam więc pomocy w internecie. I tak właśnie dowiedziałam się,że lęk ma nawet swoją nazwę i że nie jestem sama poczułam się lepiej. Przestałam normalnie jeść. Jedynie rzeczy,które wiem że są dobre bo wcześniej niejednokrotnie je jadłam. Bardzo schudłam :/ Zapisano mnie na terapię,jednak po jakimś czasie zrezygnowałam z niej. Nie lubię psychologów,uważam że wszystko w nich jest okropnie sztuczne,moja pani psycholog nie rozumiała mnie...Wciąż WMAWIAŁA mi że ''na pewno nie jest to lęk przed wymiotowaniem tylko anoreksja!'' - No pewnie :'). Potem żeby udowodnić że nie jestem żadną anorektyczką zgodziłam się na pobyt w szpitalu psychiatrycznym...coś okropnego i to jeszcze w wakacje ale w końcu zrozumieli,że nie odchudzam się celowo. Skończyłam z jakimikolwiek wizytami u psychologa,nawet nie miałam zamiaru brać lekarstw ponieważ uznałam,że nie dam się faszerować tabletkami . Będąc w szóstej klasie jakoś nie zwracałam uwagi na oceny,ważne było tylko żeby nie doszło przypadkiem do wymiotów specjalnie gadałam na lekcji żeby tylko zająć się czymś innym niż natrętnym myśleniu o lęku. Oczywiście nie obeszło się bez konsekwencji Wystawiono mi zachowanie naganne. Całymi lekcjami przebywałam u pielęgniarki albo u mojej wychowawczyni.Tylko one wiedziały o moim lęku. Zastanawiałam się jak ja sobie poradzę w gimnazjum...w końcu nowi ludzie,kompletnie nowe otoczenie,nauczyciele.Stresowałam się okropnie tym bardziej,że musiałam dojeżdżać do niej autobusem bądź tramwajem.Poszłam do gimnazjum sama,nikogo bliskiego.Na początku roku szłam do szkoły pieszo,nie ważne że był mróz...lepsze to niż siedzenie w tramwaju ~~tak wtedy myślałam Jednak przyszła zima,a ja zostałam zmuszona do jeżdzenia tramwajem Okazało się,że jeśli mam zamknięte oczy,słuchawki w uszach to nic mi nie jest Gorzej z innymi środkami transportu...omijam je szerokim łukiem. Jeśli chodzi aktualnie o moją wagę to nadal jest ona dość niska :/ ale jem już normalnie. Przed szkołą nie stresuję się już wcale lubię ją baardzo. Kiedyś miałam jeszcze nerwicę natręctw. Moim hobby były wtedy szachy,byłam w nie bardzo dobra jednak musiałam zakończyć swoją ''karierę'' i to tusz przed wyjazdem na mistrzostwa Polski..DLACZEGO? Ponieważ dojeżdzało się na nie autokarem :') Jeśli już mowa o środkach transportu...Najbardziej przeszkadza mi właśnie w tym lęku to że uniemożliwia mi jakiekolwiek dojazdy autem,autokarem bądź autobusem. Bo jeszcze pociągiem i tramwajem to spokojnie dojade . Dziś mam się spotkać z przyjaciółmi,pojechać na łyżwy.Okazało się że można jedynie dojechać autobusem więc musiałam się wycofać...tracę przez emetofobię bardzo dużo,a jestem jeszcze młoda. Jeśli chodzi o to co mi pomaga na dolegliwości związane z lękiem to mi wystarcza miętowa guma :) nie wyjdę bez nich z domu. Moich rodziców bardzo wkurza to ,że muszą codziennie dawać mi pieniądze na paczkę gum.U mojego taty mam bardzo duże wsparcie,bo sam chyba wie jak się czuję . Mam nadzieję,że kiedyś pozbędę się na zawsze emetofobii..oby
×