Skocz do zawartości
Nerwica.com

czarek663

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia czarek663

  1. To chyba uzależnienie :) Jak się nie uczę czegoś to mam wyrzuty sumienia, że życie mi ucieka a ja je marnuje. Jak się uczę i na uczę, to latam 10 cm ponad chodnikami :)
  2. Witam, jestem Łukasz, mam 23 lata. Na początku chciałem się pochwalić że przekułem, ten lęk na coś pozytywnego w tym okresie mojego życia, przynajmniej w moim mniemaniu i na moim podłożu psychicznym. Sam odkryłem że cierpię na tą przypadłość, nie stwierdzano tego u mnie, ale objawy są dokładnie takie same. Przedstawie swój bardzo sielankowy tryb życia który prowadziłem. Miałem 16 lat, i zacząłem ostro imprezować, do 19 roku życia upijałem się co dwa dni do stanu nieprzytomności. Od czasy do czasu zapaliłem trawkę - bo w sumie tyle dobrego się o tym nasłuchałem - i było ok. Któregoś razu, zapaliłem 0.5 grama trawki sam z rana na kacu. Po kilku minutach dostałem napadu - nie wiedziałem co i jak i dlaczego - myślałem że to przez marihuanę. Przestałem ją palić. Następny atak miałem na kacu, w kinie, w kluczowym momencie filmu, musiałem uciekać z kina, myślałem że zaraz umrę. Wezwałem taxówke i pojechałem do szpitala. W szpitalu kazano przestać mi pić, gdyż jeżeli chodzi o zdrowie to niczego nie ukrywam, bo wierzę w wiedzę lekarzy. Niczego nie stwierdzono, żadnych specjalnych badan tez nie przeprowadzono. Przestałem pić. Tydzień przed sylwestrem, dostałem ataku, zadzwoniłem po Tatę, żeby pojechać na pogotowie. Zbadano mnie, tam też dostałem drugiego ataku. Lekarka zrozumiała że coś jest nie tak, i wysłała mnie do szpitala chorób zakaźnych. Dostałem zastrzyk i się uspokoiłem, natomiast lekarz stwierdził że mam wypłukane witaminy (Potas i magnez). Więc je regularnie brałem. Ale ataki się powtarzały - w dodatku nie piłem od czasu kiedy przestałem. Bywałem u kardiologa, który również nic nie stwierdził. Z brakiem rozwiązania i wiedzy na temat co się ze mną dzieje, żyłem dalej od czasu do czasu miewając ataki. Moje lęki przed atakiem koił ten filmik, który dodawał mi pewności siebie i mocy kontrolowania własnego ciała emocji i życia : Bardzo mi pomógł, co więcej osłabił siłę ataków i ich częstotliwość.(Po mimo że jestem ateistą i w anioła stróża nie wierzę) Drogą doświadczeń wiem ,że muszę pić dużo wody pod czas ataku i oddychać. Ale drogą refleski doszedłem do wniosku że moje ciało reaguje w sposób , jak gdyby czuło zagrożenie, więc postanowiłem to wykorzystać. Jeżeli moje ciało odczuwa zagrożenie, w ten czas musi produkować jakieś substancji powodujące ten stan.. może adrenaline itd. ... Nigdy nie byłem za sportem ,ale jak już coś ćwiczyłem to czułem się świetnie. Postanowiłem, że jak dostanę ataku to wykorzystam tą sytuacje. Zakodowałem sobie w głowie co mam robić jak dostanę ataku ( taki schemat działania) : Ubieram się jak najszybciej, wychodzę na ulicę i zaczynam biec ! Nie ważne jak gdzie i czy jest zimno czy ciepło, tu chodzi o mnie więc robię to bez zwłoczni, nie tłumacząc się nikomu. I nie uwierzycie, od kiedy to sobie zakodowałem, moje lęki i ataki, jak gdyby odeszły, a jeżeli mam atak to w momencie jego pojawienia się , zaraz znika , bo dostaję euforii na myśl, że zaraz wykorzystam swój potencjał i będę biegł ile tylko będę miał siły.. To dla mnie jak wyzwanie. Chciałem się podzielić moją historią , może komuś to może. :) Ja się czuję siwienie, i czuje że świat stoi dla mnie otworem :)
×