Witam wszystkich. Zarejestrowałem się na tym forum, ponieważ czytanie go w jakimś stopniu mi pomaga. Ale do rzeczy...
Mam na imię Maciej, mam 17 lat i uczę się w technikum. Nerwica (chociaż nie wiem czy to do końca ona) męczy mnie od ok. miesiąca. Objawia się to w:
1. Nadmiernie rozpamiętuję różne przykrości bądź niepowodzenia. Dla przykładu napada mnie myśl o żartowaniu sobie kolegi ze mnie. Olałem to nawet, słuchając muzyki na słuchawkach. Kolega ten nie jest zbytnio lubiany, bo chyba każdy z mojej klasy pytał mnie, jakie mam o nim zdanie, a ja nie chcę oceniać ludzi. Bardziej chyba zabolała mnie reakcja 3 lub 4 moich kolegów, którzy też się śmiali. Mimo, że kolega przeprosił, to i tak jakoś dziwnie chodzi mi to po głowie i towarzyszący temu dziwny lęk.
2. Wyolbrzymianie problemów. Na przykładzie podanym wyżej. Często w moich myślach jest taka jakby wizja tego, że jestem ofiarą jakiegoś znęcania. Ale: Nikt się już ze mnie w szkole nie śmieje, nie jestem ani bity, ani ponizany, ani nic z tych rzeczy. Po prostu jestem traktowany jak kazdy normalny w szkole. Przez ta durna mysl nawet przechodzi mi przez głowe myśl o zmianie szkoły, co jest tak samo bez sensu jak te wyolbrzymianie "problemów".
3. Częsty brak apetytu
4. Dosyć niska samo ocena
5. Przejmowanie się wszystkim co ktoś o mnie mówi.
6. Układanie durnych i bezpodstawnych scenariuszy.
To chyba te główne objawy. Na moje szczęście mam osobę, z którą mogę o wszystkim pogadać. Ciesze się również, że znalazłem te forum. Polecacie może jakieś czynności pomagające się odciąć od tego wszystkiego? Co myślicie o wizycie u psychologa? Zamierzam iść tam jakoś za 2 tygodnie.