Skocz do zawartości
Nerwica.com

girl_anachronism

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez girl_anachronism

  1. Ja jeszcze nie wiem czy dam radę przyjsc ale spróbuję. Dla odmiany próbuje być zajęta i wywiązywać sie z rożnych obowiązków wiec moge nie zdążyć Ale potwierdzam, ze ekipa fajna i mozna wpadać:)
  2. Przede wszystkim to chyba bez sensu nie mowic lekarzowi, ze sie nie stosuje jakiegoś leku - to mu uniemożliwia ocenę postępów, skutków ubocznych i sensowną zmianę leczenia. Rozumiem, ze to moze być trudne - sama musze powiedziec, ze samowolnie zrezygnowałam z jednego z leków i denerwuje sie tym ale wole jednak powiedziec niż ściemniać - zeby lekarz miał pełen obraz. Co do samych problemów ze snem to sama jestem ciekawa czy padną tu jakieś pomocne odpowiedzi - dołączam sie do pytania. Tez chciałabym znaleźć jakiś naturalny sposob, zioła czy cos. Próbowałam wszystkich klasycznych sposobów dla "normalnych" ludzi: wywietrzony pokój, zmęczenie fizyczne (np. bieganie), ziołowa herbatka, cicha spokojna muzyka(tak zupełnie bez dźwięków nie moge jakoś), zgaszone światło, nie zabieranie komputera do łóżka a najlepiej i telefonu tez nie - nie dziala. Prawdopodobnie zdecyduje sie na tabletki bo bardzo chce sie normalnie wysypiac i miec sile do nauki ale jak ktoś sie podzieli jakimś sensownym sposobem to spróbuje wszystkiego.
  3. Hm, czyli pomaga ale jednak zamula, tak? A w połączeniu z innymi lekami? (Sertagen+Trittico) Nie uniemożliwi totalnie nauki?
  4. A czy ktoś bierze tegretol, zeby lepiej sie koncentrować? Ja mam przepisany i trochę boje sie wziąć - z tego co tu czytam to objawy po nim sa takie jak to przeciwko czemu miałabym to brać! Biorę oprócz tego sertagen i zaczynam trittico. Tegretol dostałam ze względu na nieprawidłowe wyniki eeg. Mam dzięki niemu być bardziej skupiona i spokojniejsza. Ale czy spokojniejsza nie znaczy w rym wypadku zmulona?
  5. Dzięki. Poszłam do zupełnie innej terapeutki, prywatnie. Jest dosyć droga ale widocznie za jakość trzeba płacić i chyba z nią spróbuje. Nie powiedziała oczywiście, ze to zupełnie nic ale skupia sie na innych aspektach i moze cos z tel wyjsc - juz na pierwszym spotkaniu zadała mi pare pytań które dały mi do myślenia. Szkoda tylko, ze jak sie chce porządnej pomocy to trzeba zapłacić - w końcu jestem ubezpieczona!
  6. O. Cały wątek o derealizacji i to megadługi. To ma nazwę! A ja od zawsze miałam poczucie, że nikt inny tak nie ma. I że nikt by tego nie zrozumiał, nawet lekarz.
  7. Ojej, ile odpowiedzi. Dziękuję Wam wszystkim, naprawdę. Nie wiem co miała powiedzieć, żebym nie uciekła. Nie potrafię odpowiedzieć czego dokładnie oczekuję i to bardzo dobre pytanie. Najważniejsze. Nie wiem. Trudno było mi się zebrać i w ogóle tam pójść. Opowiadałam o rodzinie i generalnie sytuacji bo nie umiałam powiedzieć "jak się czuję" - nijak. Właśnie o to chodzi. Właśnie w tym problem. Taplanie się w przeszłości, jakieś rysowanie i takie tam już przerabiałam i to wtedy zrezygnowałam, nic mi to nie dało. Nie wydaje mi się, żebym potrzebowała wygadania. Miałam wręcz do tej pory wrażenie, że jestem w miarę samoświadoma. Nawet kiedy nie umiem sobie z czymś poradzić to wiem z czego to wynika mniej więcej. Przynajmniej tak mi się wydaje. Albo wydawało. Mówię tu o takich normalnych sytuacjach - że jestem zwyczajnie zła czy smutna. A problem, z którym teraz przyszłam to nie moja konkretna reakcja na coś tylko problem bardziej całościowy - totalnego braku zaangażowania/zainteresowania czymkolwiek/motywacji/siły. Nawet nie wiem od czego zacząć rozmowę. Może to nie jest materiał na terapię po prostu, może powinnam czekać aż zaczną działać leki? Przecież jeżeli to się nie zmieni to jakie znaczenie ma cokolwiek innego, czy pacjent będzie ważyć więcej czy mniej, czy będzie mieć jakieś nowe blizny, cokolwiek? Przecież to wszystko jest wtórne. Szukanie czegoś fizycznego na czym można się skupić. Wiem, że "to nie grypa" ale chyba jednak nie tędy droga.
  8. Hm, dzięki za utwierdzenie mnie. Oczywiście, że nie chcę robić nic głupiego/nieprzystosowawczego/destruktywnego. Ale jak nie ogarnę siebie generalnie to co z tego, że przestanę coś robić jak zacznę coś innego. No i jak nie lubię jej już na samym początku to to chyba nie wróży dobrej współpracy. To pozostaje mi czekać cierpliwie na drugą.
  9. Leczę się na depresję u psychiatry. Biorę leki, dostałam też skierowanie na terapię. To nie moja pierwsza terapia w życiu ale poprzednią przerwałam, zresztą chodziło o trochę coś innego i było to dosyć dawno. Byłam na pierwszej wizycie u psycholożki. Klasyczne pytania, opowiadam - trochę o historii (wcześniej nerwica, zaburzenia odżywiania) i przede wszystkim mówiłam o mojej rodzinie, z którą wiążą się bardzo istotne dla mnie problemy. Psycholożka nie wykazywała szczególnego zainteresowania, zwróciła uwagę dopiero na mój sposób radzenia sobie ze stresem, który określiła jako "zachowanie nieprzystosowawcze". Powiedziała, że "nie rozwiąże za mnie moich problemów" ale może pomóc mi zmienić te nieprzystosowawcze zachowania na przystosowawcze i to na tym powinnyśmy się skupić jako celu terapii. Powiedziałam, że nie wydaje mi się, żeby to właśnie było głównym problemem, ona jednak obstawała przy swoim i stwierdziła, że możemy się zgodzić albo mogę poszukać kogoś innego. Umówiłam się do kogoś innego chociaż muszę strasznie długo czekać. Cały czas jednak zastanawiam się jeszcze nad tą rozmową - bo nie wiem, może ona ma rację? Ale czy to nie brzmi jak leczenie samego objawu?
  10. Dziękuję za miłe powitania:) Tak, leczę się. To znaczy - niezupełnie na nieśmiałość, to nie jest moim głównym problemem. (Chociaż tak, jestem nieśmiała często.) Napisałam o "niezręczności", żeby wyjaśnić, że założenie takiego konta to dla mnie niemały krok, tak samo spotkanie się z ludźmi z forum (co zdecydowałam się zrobić. mimo, że pisałam o zaletach anonimowości..) A co do leczenia mam właśnie problem ostatnio i nie jestem pewna co zrobić. Myślałam nawet, żeby tu napisać i zapytać ale kilka osób poznało mnie "w realu" i się wahałam. Ale wszyscy tu przecież jesteśmy bo sobie z czymś nie radzimy więc chyba nie ma co się krygować. Napiszę w odpowiednim dziale.
  11. Cześć. Kontrast: yy, chyba nie zrozumiałam.
  12. Ja też! Też dziękuję i też się cieszę. się Cieszę się, że wreszcie się zdecydowałam przyjść. Nie jestem może jakoś super przebojowa ale wbrew waszym sugestiom nie wystraszyłam się i jeszcze wpadnę. Wyglądacie na dobrych ludzi.
  13. Witajcie Poznaniacy. Zaglądam tu od dosyć dawna i od dłuższego czasu noszę się z zamiarem, żeby wpaść na któreś z Waszych spotkań tylko po to, by zawsze w ostatniej chwili jednak zrezygnować. Dzisiaj założyłam jednak wreszcie konto (i napisałam w powitaniu, że podoba mi się anonimowość. a jednak chcę się spotkać. nie mówiłam, że będę logiczna..) i jestem o ten jeden krok bliżej więc może mi się nawet udać. A spotkanie z ludźmi, którzy są w pewnym sensie podobni do mnie może być łatwiejsze. Mniej udawania. To widzicie się dzisiaj ostatecznie? O 18 czy 19? LadyMarmolade - ja też się boję. Ale wiem, że muszę wyjść z domu. Może będziesz się czuła lepiej wiedząc, że nie jesteś jedyną nową?
  14. girl_anachronism

    Dzień dobry

    Witajcie. Jestem tu nowa, choć nie do końca - zaglądałam to od dawna ale cały czas nie mogłam się zdecydować, żeby założyć konto. To chyba część mojego problemu. Niemniej jednak oto jestem i może uda mi się z Wami trochę zostać. Trochę dziwnie się czuję tworząc nowy wątek tylko po to, żeby się przywitać ale chyba tak się robi, więc próbuję się dostosować:) Mam nadzieję, że pisanie co dokładnie jest nie tak nie jest obowiązkowe natychmiast - wszystko w swoim czasie. Czasem zachowuję się trochę "niezręcznie" - nie wiem co zrobić w różnych sytuacjach - na przykład dużym krokiem było dla samo mnie założenie konta tutaj. Ale mam nadzieję, że profil forum (w połączeniu z anonimowością) sprawią, że będę się tutaj czuła w miarę swobodnie.
×