Ja miałem dziewczynę, która de facto zarywała do mnie - "miałem zbójecki uśmiech, śni o mnie dzień w dzień" -ona się zakochała pierwsza, ja po niej ("miłość" ze wzajemnością - czego jeszcze?) - po czym po kilku miesiącach gdy ja byłem w skowronkach, ona ni stąd, ni zowąd zerwała ze mną - stwierdzając że przeprasza iż mnie zraniła, byłem dla niej za dobry a ona nie potrafi tego odwzajemnić a jej uczucie już nie jest takie jak kiedyś. Nie wie czy mnie kocha, a jak mówiła mi to, to najprawdopodobniej "wydawało jej się". Koniec baśni . Teraz stałem się pewnego rodzaju wybrednym mizoginem. Miłość polega na poznawaniu siebie i budowaniu relacji przyjacielskiej (erotycznej również ), dochodzenia do pewnych kompromisów, przymykania oczu na co niektóre wady. Współpracę.
Jeżeli szukasz dziewczyny na siłę, z podejściem "wyrwę loszkę", "fajna suka" - a z Twoich postów wynika, że takim tokiem myślenia się kierujesz - to lepiej idź do burdelu. Mamcia zrobi co ma zrobić, a Ty jej zapłacisz. W przeciwnym razie, bardzo prawdopodobne jest że któraś ze stron, znudzi się związkiem a druga na tym ucierpi. (z góry godom - jeżeli sie myla, to niy miej mi za złe)