Bry, mam problem z parogenem ale może to co mi się dzieje to nic nadzwyczajnego więc zanim zadzwonię do psychiatry chciałem się tutaj upewnić.
Biorę ten lek od miesiąca na depresję z zaburzeniami lękowymi, do tego trittico od prawie dwóch na bezsenność. Pierwszy tydzień brania parogenu był cudowny, poprawa nastroju, mniejsze lęki i ogólna chęć do życia, potem w drugim nastąpiło osłabienie ale bez dramatycznych sytuacji. 3 znowu był poprawny, pod koniec tygodnia wybrałem się do psychiatry który stwierdził że lek działa i przypisał mi go na dalsze 3 miesiące. Niestety 4 tydzień już miałem fatalny, święta wyczerpały mnie psychicznie i fizycznie, i wczoraj pod koniec dnia (początek 5 tygodnia) wieczorem miałem atak paniki. silny lęk, całkowite zdezorientowanie, trudności z utrzymaniem otwartych powiek, drgawki, uczucie zimna, ból brzucha i nudności. Musiałem pierwszy raz wziąć lorafen żeby w ogóle zasnąć. Dzisiaj czuję się fatalnie, jakby na stale na granicy ataku paniki. Czy to normalne że parogen tak działa w 5 tygodniu zażywania, jest szansa że skutki uboczne tak późno się odpalają ?