Skocz do zawartości
Nerwica.com

Vide Cull Fide

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Vide Cull Fide

  1. no i sie stalo a bylo tak pieknie wczoraj poszedlem do psychiatry i dostalem Rexetin a pozniej w pracy dziwne leki i strach dzis to samo nie wiem co robic i czy nie zwariuje. jade za chwilke na pogotowie. tak bardzo sie boje
  2. Vide Cull Fide

    nie bojcie sie leków!!!

    a ja mam stresa co do lekow. boje sie "zawieszenia" :| jutro ide do psychiatry. smutek, przygnebienie, jakas ogolnie apatia mnie dopadla i te dziwne leki nie wiadomo skad sie biora. zobacze jutro co to bedzie :|. nie lapie mnie nic u dentysty a potrafi łapac w pracy, w domu lub na treningach, wrrrrrrrrr. jak narazie dawalem rade na "kuleczkach" od homeopaty. ale sie nie poddam. upadam i powstaje. walcze
  3. Vide Cull Fide

    witam wszystkich

    za pare dni koncze 3 dyszki. mam nerwice lekowa. chodze tylko do psychologa. biore "groszki" od homeopaty :))). jestem po terapii na oddziale dziennym. sa wzloty i upadki ale trzymam sie. czasami jest hardcorowo. duzo pomoglo mi to forum. duzo sobie poukladalem w swojej "chorej" głowce. najpierw tylko czytalem az w koncu postanowilem brac czynny udzial. to tez terapia :))))
  4. hmmmmm. kiedy to sie zaczelo. jakos na poczatku zeszlego roku. jadac autobusem zaczelo mnie cos dusic. brak lapania powietrza. trafilem do psycholog i psychiatry. psycholog stwierdza nerwice lekowa. rewelka, dosłownie rece opadaja ale coz nie ma co sie poddawac.trafiam tez na mloda pania psychiatre ktora przepisuje mi biore spamilan i depakine chrono. zmieniam w maju prace. boje sie okrutnie ale coz nie poddaje sie. do pracy chodze na piechote bo mam leki przed autobusem, pojawiaja sie tez dziwne jazdy w solarium pod kopulka. hardcore. ale to tylko mrowienie ciala i duszenie. pod koniec wakacji w domu mnie cos dopada. nie moge usiedziec w miejscu. ogolnie panika co sie dzieje, laduje na pogotowiu. chyba obudzilem lekarza ktory spal. wrrrr. nie dostaje nic. wracam do domu i jakos przechodzi, rano ide do swojej pani psych. i podwyzsza mi dawke spamilanu po ktorym nie czuje sie za fajnie. koncowka wrzesnia jestem w pracy i ide sobie zapalic. czuje jak mi cialo zaczyna falowac :| znoff panika . zwalniam sie do domu. po drodze hardcore w autobusie ale to normalka. leki i niemozliwosc uspokojenia pojawiaja sie w domu. laduje na oddziale psychiatrycznym gdzie dostaje piguleczke i pamietne slowa "to sie leczy na oddziale dziennym". moja fantastyczna pani psychiatra postanawia abym poszedl na ten oddzial ale pojawia sie problem czy nie strace pracy. mam to gdzies . liczy sie moje zdrowie, dostaje zwolnienie z pracy i ide zalawiac oddzial dzienny :) w miedzyczasie łykam velafax. po 1 tabletce strasznie kreci mi sie w glowie. ogolnie nerwusek ze mnie. musze czekac 3 tyg na przyjecie na oddzial. nadchodzi czas przyjecia do oddzialu, odstawiam wszystkie leki pod kontrola lekarza i ide zestresowany na piechote. przezylem 1 dzien i nie jest tragicznie. wracam do silowni, znoff tranuje krav maga. czuje sie fajnie. zaczynam smigac autobusami. nie mowie ze jest bosko ale sie 3mam dzielnie. jakos w 4 tygodniu pojawia sie spadek formy. wyciszam sie bardziej. pojawiaja sie dziwne leki. na treningu mam przygode z sercem ze oddycham normal nuie a ono wali mi jak oszalale. uspokaja sie wszystko po godzinie. przerazilem sie tym stanem i nastepnego dnia robie ekg serca i wszystko jest oki, cisnienie w normie, zero szumow. czyzby nerowoy stan, chyba tak . zaczynaja sie tez głupie mysli o schizofreni. ze zwariuje itp. wcinam tylko magnez i tran. pojawiaja sie uciski w gowie. lapie mnie to w silowni ale nie uciekam tylko jestem do konca. terapia trwa w najlepsze. doszukuje sie roznych przyczyn. trozke sie nawarstwilo tego. na poczatku roku odeszla dziewczyna ktora stwierdzial ze mnie nie kocha. zycie :| na terapii mam byc do konca roku 2007 :) jakos 9 grudnia dostaje goraczke. zero kataru i kaszlu tylko goraczka. hmmmmm. zaczyna tez mi wedrowac po prawym boku jakis bol dziwny, pojawiaja sie wkrety ze to wyrostek, rodzina ze somatyzuje itp ale prosze kuzyna aby pojechal ze mna do lekarza. krotkie badanie i dostaje skierowanie do szpitala aby wykluczyc czy to zapalenie wyrostka. boje sie okrutnie. okazuje sie ze to wyrostek i ide na stol :| budze sie rano, patrze na brzuch i dopadaja mnie leki :| oczywiscie z terapi zostaje wypisany bo nie mozna byc na 2 oddzialach szpitalnych. a leki ida pelna para. dochodzi tez krecenie sie w glowie. rewelka. ide do psychiatry ale trafiam na jakas inna kobiete i dowiaduje sie ze mam sie ogarnac i isc sie wyspac :| ale udalo mi sie wrocic do mojej psycholog jktora kieruje mnie do homeopaty. wcinam jakies "magiczne kuleczki".ide do mojej psychiatry ktora nie przepisuje mi lekow tylko mowi aby sie trzymal terapeutki a jak bedzie naprawde zle i nie bede dawal rady to mam przyjsc. najgorzej jest w pracy. sa duze wachania. raz dobrze a raz zle. pojawia sie tez smutek. nie mam takich atakow jak kiedys ale te natretne mysli psuja wszystko. ze cos mi sie stanie, ze zwariuje, ze zrobie komus krzywde. masakra. boje sie brac leki :|, boje sie ze strace prace. mam zamiar isc w srode do psychiatry. zobacze co powie. jutro wracam po 2 miesiecznej przerwie na silownie. juz sie zagoilo wszystko ale tez sa wkrety ze w trakcie cwiczen moze mi cos peknac w srodku. czy juz sie pozrastalo po operacji itp znoff trenuje krav maga ale jak narazie lajtowo. no to sie rozpisalem . lol :) to tak tyle w skrocie
×