Witam Was Kochani!! jestem tutaj nowy... Ale problem mam jak wszyscy. Zaczelo sie chyba w zasadzie we wrzesniu. Pamietam siedzialem z siostra (jest lekarzem) i pilismy winko, nagle poczulem uczucie ucisku w gardle i jakbym mial zemdlec. Siostra natychmiast mnie osluchala nic nie wyszlo z tego. Wiazalismy to z emocjami, umarl mi tego dnia ukochany zwierzaczek, bylem po ciezkiej poprawkowej sesji na studiach. Zaczalem od pazdziernika studia i ... po jakis 2 tygodniach przed jednymi zajeciami poczulem ze robi mi sie slabo, ze mam jakby zemdlec. Wtedy wiazalem to troche z przemeczeniem ale lek zaczal we mnie narastac, objawy bywaly podobne do tego pierwszego razu. Dochodzilo do tego uczucie ucisku w szyi ktory zreszta teraz jest moja glowna przyczyna lekow. Pod koniec pazdziernika zemdlalem na zajeciach. Studiuje medycyne, odrazu zrobili mi okg (nic nie wyszlo) i wyslali do szpitala na oddz. kardiologii celem diagnostyki omdlen. Wyszedl zespol wazowagalny, ktory wiedzialem ze mam (sklonnosc do omdlen w traumatycznych sytuacjach, przy stresie) ale nigdy nie mdlalem z przesada, ot pare razy przy pobraniu krwi w dziecinstwie. Uczucie ktore pojawilo sie teraz bylo innego charakteru. W kazdym razie inne badania w szpitalu (ale tylko na kardiologii) nie wykazaly nic nowego. Dostalem wypis (lezalem u nich weekend) i po powroci przez pare dni bylo lepiej. Potem niestety objawy wrocily.. Straszny lek, jakbym mial umrzec, czasem lek uogolniony, uczucie ucisku w krtani, ktore towarzyszy mi teraz prawie przez caly czas... Zastanawiam sie - nie wykluczam ze to nerwica, wrecz uwazam ze to baaardzo prawdopodobne, ale z drugiej strony boje sie ze cos mi jest. To zaczelo juz mi niszczyc zycie, odbiera mi cala radosc z niego. Czesto dostaje takich napadow *schizek* ze prawie robie (sorry za okreslenie ale tak to odczuwam) w gacie ze strachu... Na studniowce mojej dziewczyny nie wypilem grama alkoholu bo oczywiscie musialem wziasc na poczatku hydroksyzyne (nie wolno laczyc z alko). Te stany pojawiaja sie gdy jestem juz znuzony dniem, gdy zatapiam sie za bardzo we wlasnych myslach. Odchodza gdy akurat mam zwyzke dobrego nastroju, choc nie jest to regula. K*** mam 21 lat, jestem jaki jestem ale jakos to funkcjonowalo moje zycie zawsze a teraz po prostu czuje sie jakbym byl z innej planety! W dodatku nie mam kompletu badan (przydaloby sie wykluczyc przyczyny neurologiczne i ew. USG szyi bo naprawde dziwne to uczucie jest - moze ktores z was tez tak mialo??) Sytuacje komplikuje fakt ze studiuje medycyne i wiem chyba wiecej niz powiniennem co dodatkowo nakreca ta spirale.. Dzieki Wam Kochani, dobrze jest wiedziec ze nie jest sie samemu...