Skocz do zawartości
Nerwica.com

peee

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez peee

  1. Tak jak w temacie. Czy są jakieś skuteczne sposoby, poza farmacją, żeby sobie radzić z tym shitem? Jestem osobą zaradną, mam pracę jako kierowca międzynarodowy, niczego mi nie brak. Mimo tego, mam bardzo częste napady lęku, paniki, strachy, bez żadnego powodu. Np. jestem w trasie, jadę, wszystko jest spoko, świeci słoneczko, nic tylko się cieszyć i nagle atak... całe drżę, zaczynam się pocić, serducho wali. W domu tak samo, gdy zjeżdżam z trasy i odpoczywam. Siedzę sobie przed kompem i nagle następuje jakiś atak, bez powodu. Nie mam pojęcia z czego to może wynikać. Jest jakaś szansa, żeby to wyeliminować? Żeby było normalnie?
  2. Każdemu lekarzowi, najłatwiej jest stwierdzić jakiś IBS, zaaplikować wątpliwie działające leki, do tego zalecić szkodliwą dietę (produkty zbożowe 5x dziennie, sic!), niż zająć się prawdziwą przyczyną. W interesie lekarza jest, żeby pacjent ciągle się leczył, leczył, leczył i tak do usr... śmieci.
  3. Już myślałem, że jestem jakimś socjopatą
  4. Spoko Pytam, czy to normalne jest, że tak się zachowuje? Pasuje mi tak i tyle.
  5. Grhh, napisałem post i przez głupią edycję mi go wywiało.
  6. No generalnie jest tak, że raczej od zawsze jestem typem samotnika. Z "odpałami" na wyskoki, od czasu do czasu. Jakaś impreza na mieście, czy coś, tak po prostu żeby wyjść, nierzadko nachlać się. Ale od jesieni nic, zero. Jednakże, moją domeną od zawsze było spędzanie czasu ze sobą. Przy ludziach nigdy nie miałem energii do niczego. Tego się nie da opisać, ale jak ktoś był w domu, to nawet mi się sprzątać nie chciało. A samemu to potrafiłem fruwać (dosłownie) z mopem i tańczyć. Rok temu zakończyłem czteroletni związek. To była masakra, jak się męczyłem, w imię miłości, którą sobie chyba wmawiałem...
  7. IBS to wymysł lekarzy, którzy nie umieją pomóc. Zainteresujcie się nietolerancjami, do czego one mogą prowadzić. Szczególnie gluten.
  8. Jestem kierowcą. W trasie przebywam 3-4 tygodnie i potem tydzień-10 dni w domu. W trasie wiadomo, samotność. Ale jak wracam, to od jakiegoś czasu nie potrafię przebywać z ludźmi. Siedzę całe dnie samemu, izoluję się. Wkurza mnie, jak w domu są rodzice, jak chcą ze mną gadać. Najlepiej czuję się samemu i w swoim towarzystwie, bo nie muszę się z nikim liczyć, nie muszę rozmawiać. Zwariowałem?
  9. Dzięki za odpowiedzi, to dla mnie bardzo ważne :-) Moja największa nadzieja to to, że są momenty, że jest normalnie. Całkiem normalnie, nie rozmyślam o 1000 rzeczach na raz, nie nakręcam się brudem, jest tu i teraz :-) Co do sprzeczności samego ze sobą, chyba jakieś są, ale dawniej było ich więcej. Najważniejsze, że mam robotę, którą kocham. Stresu dużo, ale póki co bym jej na nic innego nie zamienił.Najgorsze są momenty...momenty w których te natręctwa i lęk mnie paraliżują, czy powodują drgawki. Staram się na nich nie skupiać, pozwolić im sobie minąć swobodnie, ale czasem ciężko.
  10. Witam, to mój pierwszy post tutaj. Kilka słów o sobie - mam 25 lat, jestem kierowcą busa w ruchu międzynarodowym i zmagam się z problemami, które wpisałem w tytuł. Już sobie powoli nie radzę z tym wszystkim. Nie wiem jak dokładnie opisać swój problem, ale jakoś się postaram. Najbardziej chyba daje mi w kość natręctwo na tle czystości. W domu zawsze musiałem mieć idealny porządek. W trasie wiadomo, nie da się i próbuję to zaakceptować ale i tak mnie to irytuje, że kurz, że coś zle leży. Koszmar. Do tego częste natrętne myśli, które powodują, że dostaje drgawek. Np czekam na jakieś info od spedycji o załadunku i w głowie już tysiąc scenariuszy, gdzie pojadę, ile będzie czasu, itp. Wiem, że sobie poradzę, bo uwielbiam tą robotę i jestem w tym dobry, ale czasem mam myśli, żeby wszystko skończyć, wrócić do domu i leżeć pod kołdrą. Muszę się przyznać, że dawniej dużo marihuany paliłem. Czy to może mieć związek z nerwica? Czy jest jakaś szansa, by żyć i pracować normalnie, jak inni? Uwierzcie mi, już nie mam sił Pozdro
×