Witam,
mam 22 lata, studiuje, pracuje, jestem w długim związku już od kilku dobrych lat, na pozór szczęsliwy jednak nie koniecznie.
Czuje że zabija mnie coś od środka, jestem dorosłym facetem, ale zdarza mi się płakać?? Wiem dziwne, udaje twardziela, nakładam maski.
Boje się siebie.
Chce żyć, z drugiej strony jednak nie widzę żadnego aspektu żeby żyć.
Nie wiem co mi jest, poniekąd szukam jakiegoś specjalisty. Ale wydaje mi się że potrzebuje kontaktu z kimś takim kto choć trochę mnie zrozumie.
Wszystko zaczęło się od wykrycia pewnej genetycznej choroby która skutkuje bezpłodnością, to był chyba pierwszy cios, a potem wszystko się posypało, nawet nie chodzi o to że chcę mieć potomka, a o to że jestem bezużytecznym nędznym człowiekiem.
Same wady, zero zalet, worek pełen kompleksów.
Dupek,
Pozdrawiam.