Dzieki Huśtawka, za slowa pocieszenia :). Mam nadzieje, ze u Ciebie bardziej do przodu. Moja corka bierze tylko fluxetine i lorazepam, to jedyne leki, jakie na razie znam. I mam nadzieje, ze wiecej nie bedzie trzeba.
Terapia rodzinna to wg mnie przerzucanie odpowiedzialnosci z psychoterapeuty na rodzine wlasnie. Od roku chodze z nia na spotkania i czuje sie jak uczen wyrywany do odpowiedzi przez pania psycholog, ktora odpytuje mnie z sytuacji, o ktorych opowiada corka. To powinni byc ludzie, ktorzy naprawde wiedza co robia, a w ciagu ostatniego roku bardziej nam zaszkodzili swoimi "poradami", niz pomogli. Jedyne co uzyskali, to nadanie oficjalnej nazwy zespolom zachowan naszej corki, dzieki czemu teraz wszyscy musimy kolo niej skakac i uwazac na kazde slowo. Zyjemy jak z pistoletem przystawionym do skroni, a ona w swoim nieszczesciu i pesymizmie pograza sie coraz bardziej, bo wszystko jest zawsze nie tak i za malo....
Dlatego zaczelismy sie szukac ludzi przez http://grupabdp.blogspot.com/, ktorzy mysla podobnie. Nie, zeby ja na sile leczyc, bo od tego jest JEJ terapia i leki, ale zeby nie dac sie zwariowac i nie pogarszac jej stanu...