Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fermalen

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Fermalen

  1. Nie dawno z kumplem wyszliśmy i odwiedziliśmy z 5 osób, jego znajomych i nie miałem z tym za wielkiego problemu, trochę nawet pogadaliśmy. Najgorzej jest jak siedzę na chacie i mówi że jakaś impreza gdzie nikogo nie znam, to wtedy jest stres. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem w klubie ale już na samą myśl wymyśle wszystko, żeby zmienić plany i iść np do galerii, więc raczej ze znajomościami bo to że muzyka bije pasem milion hz to mi nie przeszkadza sam słucham jej głośno na dobrych basach a taniec zawsze się jakiś znajdzie shuffle, spange bob dance albo jakaś improwizorka. Samoocena może nie jest za wysoka wiem tyle, co napisałem. Na razie to wszystko amatorsko co 2gi dzień ćwiczenia w domu planuje jakąś siłownię domową, po prostu zajmuje się czymś bo bym się zanudził. Trzeba się jakoś wyróżniać z tłumu, żeby kogoś do siebie przekonać, trzeba być pewnym siebie, wiedzieć do czego się w życiu dąży itd. Tak, ale to też nie jest tania impreza i nie czuję się jeszcze tak beznadziejnie, choć też bywają jakieś doły ale to każdy tak ma.
  2. Wtf, może coś więcej napiszesz, jakie są przyczyny takiego myślenia itd.
  3. Co wg Ciebie oznacza być otwartym na nowe znajomości, bo wg mnie poznawać coraz to nowe osoby i nie mieć z tym żadnego problemu a ja jak myślę, że miał bym pójść do klubu to jest stres zimne ręce itd z resztą jak pisałem. Czyli wychodzi na to że nie za bardzo umiem być otwarty. Kiedyś jeździłem na obozy byli tam różni ludzie i jakoś nie miałem problemu. Czasem przez przypadek kogoś poznam to potrafię o największych pierdołach pogadać byle coś powiedzieć, ale to nie tyczy się obcych dziewczyn bo jak pisałem zawsze przebywałem w środowisku kolegów, nie miałem za wiele koleżanek. Chciał bym być bardziej otwarty ale nie umiem, z resztą u mnie w rodzinie jest podobnie, paru znajomych bez znajomości po całym mieście. Chciał bym być bardziej otwarty ale po prostu nie umiem. Ta filmy lubię różne ale co z tego, pooglądać jak nie ma co robić zawsze można, jeszcze nie znalazłem takiej rzeczy, o której bym pomyślał to jest to. Lepsze życie to świadomość, że się nie wegetuje przed kompem i od czasu do czasu wyjdzie gdzieś towarzysko, pieniędzy mi dużo nie potrzeba bo nie wiele wymagam ale chciał bym robić coś więcej niż praca za najniższą krajową, chciał bym wiedzieć co dalej robić wtedy może nie bał bym się iść do jakiejkolwiek pracy. Prawda jest taka, że poza dobrym wyglądem, kilkoma dobrymi cechami nie mogę zaoferować drugiej osobie nic więcej bo do tego też praca jest potrzebna żeby czasem jakiś prezent zrobić itd. Nie poopowiadam za dużo o zainteresowaniach bo nie ma prawie o czym, muszę chyba liczyć na to, że będziemy nadawali na tych samych falach i jakoś to pójdzie bo z najlepszymi kumplami np możemy gadać o pierdołach godzinami, tylko poproszę taką damską wersję No i jest kwestia angażowania się, raz się na tym przejechałem nieźle, bo przez to, ze nie miałem koleżanek źle odczytuje sygnały i wymyślam sobie własne scenariusze, które nijak się mają do rzeczywistości ;p w taki sposób raz zostałem przyjacielem a liczyłem na coś więcej.
  4. A chcesz w ogole poznawac nowych ludzi, czy nie? Bo nie ma sensu zmuszac sie do tego tylko dlatego, ze wiekszosc ludzi tak robi. Nie odczuwam właśnie takiej potrzeby, najlepiej czuję się z tymi których znam i dobrze się dogaduje. Lecz jest to problemem np. jak kolega zaprasza mnie na 20ste urodziny i wszyscy tam się znają, przebywają często w swoim otoczeniu a ja sie z nimi prawie wcale nie znam(na taką myśl się stresuje, ręce zimne). Ostatnio było tak na sylwestra, poszliśmy na sylwestra i wszyscy się znali, coś tam próbowałem pogadać, (nawet nie było ładnych dziewczyn ;p) ale odpuściłem sobie i tylko z nimi piłem i skupiłem się na jedzeniu, byli mi obojętni. Rozumie, ze nie masz zadnych pasji, ale pytanie, czy poszukiwales takowych? Albo jakis przedmiot w szkole bardziej Ci podchodzil, czy miales lepsze oceny? Fajnie, ze chcesz cos robic, ale mysli typu 'trzeba' czy 'musze' nie ulatwia Ci sprawy i tylko beda wzbudzac jeszcze wieksza presje. Z matematyką mam problem do dziś, bo muszę pisać znów maturkę, reszta ok, języki chyba najlepiej bo uczyłem się od początku podstawówki na dodatkowych zajęciach lingwistycznych, ale nic tak bardzo nie zaciekawiło mnie, abym myślał ale to ciekawe chcę iść w to dalej i zobaczymy. A co sie zmienilo w Twoich relacjach z kobietami, ze zmieniles swoje potrzeby, wzgledem stosunkow damsko-meskich? Rozwazyles moze opcje, ze po prostu dorastasz? Nigdy nie byłem w poważniejszym związku, byłem w kilku ale to takie pierdoły zaczynając już w podstawówce. Myślę, że ta kwestia,że chciał bym lepszej jakości swojego życia przytłoczyła mnie ostatnio i zobojętniła również na kwestie sercowe. Bo nie będę pakował się w związek jeśli nie wiem czego chcę, jeszcze komuś zrobię krzywdę. Czy dorastam? Może, już taki jestem a może to to o czym pisałem o poznawaniu nowych ludzi.Potrafię być poważny ale wśród ludzi, którzy mnie dobrze znają odwala nam głupawka Nigdy nie ciągnęło mnie do przygód na 1 noc, zawsze myślałem sobie, że chciał bym czegoś więcej, czegoś co ma większą wartość niż przelotna znajomość.
  5. Część objawów się zgadza część nie np przyspieszone bicie serca mam tylko jak gadam z obcą kobietą bo zawsze miałem tylko kolegów przeważnie a jak rozmawiam z kimś obcym w zwykłej co dziennej sytuacji nie odczuwam żadnego stresu.
  6. Mieszkam z babcią od 1 tech bo miałem stąd bliżej do szkoły,mama mieszka poza miastem a ojciec poszedł w cholerę jak byłem mały.Z babcią i mamą dogadujemy się nie najgorzej z tym, że jak napisałem zaczyna się coraz większa presja na to żeby coś zrobić ze sobą a ja nie umiem nie mogę i nie wiem jak to zrobić w mojej sytuacji i z moim myśleniem które przedstawiłem wyżej.
  7. Mój każdy dzień wygląda podobnie zajmuję się mało znaczącymi rzeczami jak siedzenie przy kompie, spotykanie się ze znajomymi od czasu do czasu, treningi itd ostatnio nawet miałem urodziny i nie potrafiłem się w pełni cieszyć z tego dnia mając codzienny obraz przed oczami, nawet wyperswadowałem sobie, że to zwykły dzień tyle, że ludzie udają miłych, sypną jakimś prezentem, żeby było z głowy i tyle, ale był to przyjemniejszy dzień niż zwykle nie powiem, że nie. A ogólnie nie robię nic co by mi dało jakieś perspektywy na przyszłość...
  8. WSTĘP-Witam, mam 20 lat i lekki mętlik w głowie. Nie wiem czy wszystko jest ze mną ok. Mam wątpliwości z różnych przyczyn. Zacznę od kontaktu z innymi osobami. Jestem dosyć mało towarzyski, nie czuję strasznie chęci do poznawania nowych osób, dobrze mi jest z tymi ,których już znam. W okresie gimnazjum dobrze dogadywałem się raczej z każdym w klasie, miałem paru kumpli takich lepszych z którymi graliśmy w piłkę itd. Część kontaktów została do dziś. Nadszedł czas technikum i rozeszliśmy się w różne strony. W tym okresie było gorzej bo nie pasowali mi zbytnio ludzie którzy mnie tam otaczali, gdy nie było jednego lub 2giego kolegi to przetrwać dzień było ciężko. Ale kontakty również przetrwały i mam ze 3 osoby z którymi mogę zawsze gdzieś wyjść i wiem że nie muszę się martwić czy ta znajomość będzie dalej trwała za rok dwa czy 10. Nigdy nie lubiłem klubów a często znajomi nalegali i prosili mnie o wyjście jednak bez skutecznie. Zawsze wybieram jakieś bezpieczne rozwiązanie np. wspólne wyjście do galerii czy coś. Nie czuję potrzeby poznawać więcej osób a powinno się właśnie poszerzać swoje horyzonty. Jakiś czas temu siedzieliśmy w nocy na ławeczce z kolegą i przyszedł pewien człowiek w naszym wieku i zapytał gdzie klub (zataczał się i był pijany ale kontaktował) nie byłem przekonany i oczywiście byłem namawiany żeby pójść z nim i moim kolegą (bo on też podłapał ten pomysł) ale się nie zgodziłem, szedłem w zaparte. Jeśli chodzi o kontakt to świetnie się dogadywaliśmy już po paru chwilach a ja mam problem żeby nawiązać jakąś nową znajomość bo byłem przyzwyczajony do swojej grupy i nie szukałem nowych wrażeń. SPRAWY ZAWODOWE-Jeśli chodzi o strefę zawodową to też nie wiem co zrobić bo nie mam jakiegoś celu w życiu do którego chciał bym dążyć, chciał bym go mieć, poświęcić się czemuś całkowicie i nie przejmować się czy w przyszłości dam sobie radę. Nic mnie na tyle nie interesuje, żeby się temu "oddać". Nie pracowałem jeszcze, nawet w zawodzie (do tech. poszedłem ze względu na propozycje i namawianie przez rodziców). Chciał bym zacząć coś robić, dotąd żyłem normalnie bo nie wydaje na siebie za wiele i miałem pieniądze na swoje potrzeby, może mam za dobrze ale gdy chcę coś działać czuję jak by blokadę (nie wiem jak to opisać, po prostu NIE pójdę do pracy) której nie mogę obejść. Chciał bym żeby to co robię miało jakiś cel i przyniosło mi jakieś fajne efekty w przyszłości a nie pracować cały czas za marne pieniądze. Niestety presja otoczenia narasta ja się starzeję a przecież trzeba coś robić w życiu. RELACJE Z KOBIETAMI-I ostatnia kwestia uczuciowa- damsko-męska. Jeszcze jakiś czas temu dokładnie wiedziałem czego chcę od relacji z dziewczyną, szukałem osoby z którą mogę pogadać na każdy temat, kogoś czułego równie jak ja i wiernego. Teraz żyje z dnia na dzień chociaż nie wiem czy to jest życie, raczej przeżywanie swojego życia na najniższych obrotach. Wyglądam dobrze, mam poczucie humoru, można ze mną pogadać o wszystkim jestem spokojny, wrażliwy i potrafię zadbać o kogoś na kim mi zależy, ostatnio ćwiczę i dbam o ciało a mam takie problemy. Myślę ,że przez te niepewności boję się zagadać do obcej kobiety na ulicy. Ciężko wiedzieć czego oczekiwać od 2giej połówki, jeśli się nawet nie wie co zrobić ze swoim życiem. Jeśli ktoś dotrwał do tego momentu to dzięki za przeczytanie i może mi coś poradzicie, pozdrawiam.
×