Skocz do zawartości
Nerwica.com

singiel30

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia singiel30

  1. Samotnik? Dziwak? A może indywidualista zorientowany na cel? Zasadniczo nie lubię "kołczów" takich jak są np. na youtube ale tam ktoś raz powiedział że: osoby dążące do celu, zwykle robią to samotnie i od górnie muszą się przygotować na ataki innych.
  2. Chciałbym Was zapytać czy jest coś takiego jak "osobowość" która w jakiś sposób ściąga na siebie ataki innych ludzi? Przykład: jak [pseudo] koledzy i koleżanki wyżywają się na danej osobie jak im np coś szef przykrego powie. Albo przykład: takie kozły ofiarne co są w szkole? Ja mam taką strategię życia że nie wikłam się ani w żadne plotki lub intrygi. Ani nie wikłam się w jakieś toksyczne związki ale i tak w jakiś dziwny sposób spada na mnie czyjaś frustracja bądź znajdują się osoby które chcą mną pomiatać. Bardzo często dzieje się tak, że jestem wypychany poza nawias w danym kręgu społecznym? O wzbudzeniu we mnie zazdrości przez niedoszłe partnerki już pisałem na innym wątku, po co to ludzie robią? Ja tego nie rozumiem
  3. singiel30

    Hej

    Iść na 8 rano i czekać pół dnia na wizytę? W obecnej sytuacji zawodowej to nierealne, jak nawet na jeden dzień wolnego nie mogę dostać w pracy ps. nie chce z nikim iść, jestem zbyt aspołeczny
  4. singiel30

    Hej

    W sumie to kiedyś, jakieś 5 lat temu byłem u psychologa i wylądowałem na DDA, po drodze miałem badanie psychiatryczne - taki szybki zestaw różnych pytań - i nie bardzo mi się to podobało bo nie widziałem w tym sensu, a część pytań była strasznie niejednoznaczna. Koniec końców psychiatra stwierdził że ze mną jest wszystko ok tylko że jestem typowym dda [choć wyników badania nie poznałem] W dda nie mieszczą się takie rzeczy jak: -niestabilność emocjonalna spowodowana wyraźnymi wahaniami nastroju -niestosowny, intensywny gniew lub trudności z kontrolowaniem gniewu To jest z wikipedii o borderline [reszta cech raczej nie pasuje zupełnie]. Z drugiej strony przynajmniej ta 2 cecha tyczy się po prostu choleryków i mam ciągle poważne wątpliwości czy jest to powód iść z tym do psychologa, tym bardziej że miałem po kim tą cechę odziedziczyć. Kiedyś byłem na Żołnierskiej i wszedłem tam do budynku, jak zobaczyłem jaki ponury nastrój tam panuje to aż mi się głupio zrobiło. Spytałem tam o coś i dałem nogę, strasznie depresyjne miejsce. Jakbym miał się zdecydować na wizytę to co niby miałbym w rejestracji powiedzieć, że co ja chce?
  5. Jak ktoś lubi seks to jest kwestią czasu aż pojawi się liczne potomstwo Raczej staram się w każdej poznanej dziewczynie widzieć człowieka, nie oceniam od razu - może powinienem? Tak asekuracyjnie,choć troszkę?\ Kiedyś, ale to już dawno też spotykałem się z dziewczyną z dwójką dzieci, od dwóch różnych tatusiów. Z tym że w jej przypadku sprawa była raczej jasna = wychowana w rodzinie alkoholowej ---> lubiła strzelać sobie gole do własnej bramki. To jest na zasadzie, że spotykała się z nim na kawę, na piwo. Porandkowali sobie ale poza koleżeństwem nic więcej do siebie nie czuli, tylko ta jedna kwestia..po co podkreślać że nie było łóżka jak wyraźnie było wskazane że znajomość skończyła się już na piciu kawy? To samo tyczyło się tej drugiej dziewczyny.... chyba że jak komuś trafiają się przygody to z góry robi krok do przodu z taką postawą obronną Jak się komuś tak to częśto przytrafia to jest pewnie jego pierwsza myśl jaka mu/jej przychodzi do głowy.
  6. No tym to mnie przeraziłeś teraz normalnie Serio, aż poczułem się jakbym był w niebezpieczeństwie, przynajmniej wtedy. Co to Borderline, raczej nie... może to podkreślanie swojego "ja" Cię przywiodło na tą przypadłość. Ale w tych moich przypadkach to podkreślanie albo może werbalne wyróżnianie się na tle innych, miało na celu pokazanie się we własnych oczach w lepszych świetle. To raczej coś w tym kierunku: bo jak jedna mówiła że ma super talię.... gdzie jej praktycznie nie miała. Poza tym, wiele dziewczyn lubi podkreślać swoje "ja" - przykład: jak wyrażają opinie na jakiś temat, a na końcu zawsze dodają "no ale to jest tak jak ja uważam, bo przecież każda inna dziewczyna pewnie myśli inaczej". Dla mnie jak ktoś wyraża opinię to jest oczywiste że mówi to co myśli a nie to co myślą wszyscy dookoła Może przesadzam już z tymi analizami i się czepiam, nie mniej odnotowuję takie sytuacje w rozmowach.
  7. Mam koleżankę z którą łączył mnie kiedyś krótki romans. Ma ona za sobą dwa nie udane związki z których ma dzieci. Wraz z upływem czasu zacząłem w niej dostrzegać coś co zapaliło u mnie żółtą lampkę ostrzegawczą [teraz jesteśmy znajomymi]. Mianowicie ona [chyba] stara się wzbudzić we mnie zazdrość, np mówiąc że się z kimś spotyka teraz ale nie chce mówić szczegółów bo może mi być przykro [po co o tym zatem wspominać?]. I druga rzecz, potrafi powiedzieć jak jest wyzywająco ubrana albo że ktoś w pracy chyba ją podrywa bo często przychodzi a jak jej nie było to nigdy w tą cześć miejsca pracy nie przychodził. Nawet nie wiem jak to ująć... lubi podkreślać swoje 'ja', podkreślać że ma powodzenie [co nie koniecznie musi być w pełni prawdą-różnie może być]. Zasadniczo nie zwróciłbym na to uwagi, ALE kiedyś spotykałem się z dziewczyną która tak robiła i obie łączy cecha: dosyć luźnie podejście do seksu. I jeszcze obie jak opowiadały o kimś, jakimś swoim koledze to zawsze w którymś momencie podkreślały że to był tylko kolega i nic tam do niczego nie doszło [po co o tym opowiadać jak przecież był to kolega?]. Takie zachowanie budzi we mnie jakieś podejrzane odczucia, raczej negatywne niż pozytywne. Czy któryś z obecnych tu Psychologów mógłby coś na ten temat powiedzieć? Czy obie dziewczyny może łączyć jakaś wspólna cecha?
  8. singiel30

    Hej

    Kiedyś bym Ci przyznał rację, dziś uważam że to bzdura. Wmawianie sobie chorób... Nie chcesz to nie- żaden problem. W wieku 20 kilku lat nie miałem potrzeby wiązania się, jedynie presja otoczenia sprawiała że "chciałem" z kimś być. Teraz jest trochę inaczej, ale wtedy sam sobie szkodziłem takim myśleniem i tylko zmarnowałem czas na drążenie sprawy zamiast w tym czasie cieszyć się zwykłym dniem. I faktycznie tego dziś żałuję, tych wszystkich durnych zmartwień.
  9. singiel30

    Hej

    Jak się nie chciałaś wiązać i nie jesteś związana to chyba tu nie ma problemu?
  10. singiel30

    ot

    Chwileczkę, aż tak zielony w kontaktach z dziewczynami to nie jestem - to sobie powiedzmy jasno. Kwestie pracy: ja się kiedyś na prawdę przez parę lat starałem i nic, no może prawie nic z tego nie mam. Dlatego nie rozumiem tego czemu nie wychodzi. Rozwijałem się, uczyłem, wpadł nawet jakiś kurs itd. Może przyczyna jest taka że to co się uczyłem było mało przydatne albo po prostu niszowe. Może po prostu życie nie jest sprawiedliwe a ja doszukuje się w tym reguł?
  11. singiel30

    ot

    Ciągle powątpiewam w sens chodzenia do psychologa [zaczynam się wahać] - poza gadaniem nic więcej on nie zdziała. Przez ostanie 10 lat próbowałem sobie kogoś znaleźć bez powodzenia. Większość znajomości kończyła się na jednym spotkaniu, kilka pozostałych była zainteresowana tylko przygodami. Ostanie 5 lat to poszukiwanie normalnej pracy z jakimiś normalnymi zarobkami. I to też nie wyszło bo siedzie na produkcji za prawie najniższą krajową. Wykonuje czynność jedną i tą samą przez 8 godzin 5 dni w tygodniu, to jest paranoja. Te wszystkie "kołcze" na youtube, gadanie o stawianiu sobie celów napędza frustrację, bo nic z tego nie wychodzi. Co mi poradzi psycholog? Pracy mi nie znajdzie, nie mam prawie żadnych kwalifikacji, mam słabą skończoną szkołę i sam nie wiem co mógłbym robić [parę lat temu miałem pomysł ale okazał się on ślepą uliczką i rozczarowaniem] i nie mam znajomości. Wizyta u specjalisty zmieni to? Zupełnie nie czuję że mam na coś wpływ, wszystko się dzieje samo, a wszelkie próby działania kończą się porażkami często bolesnymi. [powiedzmy podoba mi się dziewczyna i jak ja jej się nie podobam to tego nie zmienię; chciałbym pracować w innym miejscu ale jak mnie tam nie będą chcieli to nigdy tam pracować nie będę]. Spoglądam też na innych znajomych. Wszyscy którzy nie mieli w życiu celu pracują na śmieciowych stanowiskach pracy po dziś dzień. Jak się ich pytam co chcieli by robić to odpowiedź jest jedna i zawsze taka sama: byle co byle dużo zarabiać. Jakbym był pracodawcą to w pierwszej kolejności wyrzuciłbym takiego osobnika za drzwi, z powodu tej roszczeniowości. Z drugiej strony są osoby które mają na wszystko wyłożone, dostały w spadku mieszkania po kimś i żeby było tego mało mają dobre pracy i to jeszcze dostały je zupełnym przypadkiem. Ja się pytam gdzie tu jest sens? I co mi psycholog na to odpowie? Jeszcze taka kwestia na koniec: czy ci wszyscy "kołcze" to nie są po prostu ściemniacze? Któży manipulując i wciskająć ludziom kit próbują na tym zarobić? Bo trochę mi to tak wygląda, że taki "kołcz" w sumie nic nie potrafi zrobić a zarabia na tym że tłumaczy innym jak mają osiągać sukcesy w życiu. Pachnie mi tu cwaniactwem zwykłym... To jest tak jak autorzy książek o giełdzie: podają recepty na to jak zarobić a sami nie grają. Dlaczego? Bo zarabiają na wciskaniu marzeń.
  12. singiel30

    Hej

    A co dokładnie Ci jest? Masz już coś zdiagnozowane?
  13. singiel30

    Hej

    Analogicznie do czego?
  14. singiel30

    ot

    tak dość często bywa, w przypadku moich związków, właściwie zawsze A może właśnie tak ma być, i wszelkie dywagacje nie mają racji bytu ?
×