Witajcie, jestem tu pierwszy raz.
Miałam agorafobię polegającą na tym,że bałam się,że zwymiotuję będąc na ulicy wśród ludzi, albo będąc sama w domu. Chodziłam na terapię i jakoś dałam radę. Ale teraz jest źle. W zeszłym tygodniu w pracy wspólnik taty miał żołądkowe problemy, ja non stop miałam zasłonięte usta szalem by mnie nie zaraził, dezynfekowałam ręce a jak wchodził do pokoju od razu wietrzyłam. Wiem co to grypa żołądkowa, od tego zaczęły się moje problemy, 2 tygodnie cierpiałam niemal, więc teraz panicznie się bałam. Wczoraj zaś mój tata narzekał na brzuch, potem powiedział,że mu niedobrze w pracy i zwymiotował. Ja się bałam jak nie wiem, wyszłam na mróz bo nie mogłam wysiedzieć w pracy przy własnym tacie. Potem tata mówił,że coś mu zaszkodziło,że czuje się lepiej, poszedł do lekarza ponoć to zatrucie-zjadł resztki kurczaka w rosołu sprzed 5 dni, i mówił,że to było już niesmaczne. Ale mnie to nie uspokoiło. Zostałam w pracy, ale cały czas się trzęsłam, tata jest po zawale, mama kazała mi się nim zająć, ale jak się zająć jak on się lepiej poczuł, a ja niemal odleciałam ze strachu? Przekonała mnie wersja z zatruciem-pamiętam,że w grupie od razu mnie rozłożyła gorączka, okropne bóle mięśni, częste wymioty. A tata widać,że poczuł się lepiej. Ale rano doczytałam,że w moim mieście panuje grypa jelitowa i znów wpadłam w panikę. Piję tylko melisę, jem suchą bułkę. Od tygodnia nie jadam owoców i niczego tłustego by nie spowodować np biegunki i nie wpaść w panikę,że zakaziłam się od tego wspólnika. Ale dziś wyjechała moja mama za granicę. Zostałam sama, bo do pracy nie poszłam, boję się. Rano poszłam do toalety i bałam się,że mam rozwolnienie, ale chyba nie. Pewnie ze stresu stolec był miększy. Ale właśnie stres. Mam nerwicę żołądka, i teraz się stresuję i wkręcam,że zaraz będę chora. Mam 26 lat, a czuję jak przedszkolak co się boi świata. Było już mi dużo lepiej, mogłam normalnie żyć, a teraz ta sytuacja sprzed tygodnia powoduje,że od tygodnia znów mam natrętne myśli. Teraz panicznie boję się rozchorować. Zauważyłam,że moje życie znów toczy się tylko wokół wymiotów, jak ich uniknąć i,że od tego niemal umrę. Doradźcie coś. Przecież wiem,że to da się pokonać, wiem to, ale teraz jest kiepsko.