Witajcie, nie będę tutaj pisał jak miałem nie fajnie w życiu bo to nic nie daje a jedynie wzmacnia przywiązanie do tego. To na czym chcę się skupić to osiągnięcie całkowitego spokoju umysłu, miłości duszy i zdrowia ciała. Czy w ogóle taki stan jest możliwy? Na pewno tak, to co my robimy przez większość czasu to wzmacnianie lub utrzymywanie się w destrukcyjnych przekonaniach. Na przykład: ktoś powiedział że nie dasz rady, dopóki w to wierzysz to nie dasz rady ale ktoś mógł powiedzieć że dasz radę, dopóki w to wierzysz dajesz radę. A może by tak nie wierzyć w żadną sugestie tylko samemu o wszystkim decydować? Nie jest to łatwe na początku ale trzeba zacząć.
To co zamierzam zrobić w życiu to całkowita rewolucja własnych przekonań. Być może piszę tutaj dlatego aby wzmocnić swoją chęć przemiany ale może dlatego też aby zakwestionować wiele cudzych przekonań. Nie wszystko wymaga zmiany. To dobrze że potrafię się porozumiewać po polsku, pisać, czytać czy kupić coś w sklepie. Ale jest dużo więcej już nie tak dobrych nawyków.
Największy postęp nastąpił wtedy kiedy wyszedłem na dłuższą chwilę ze swojej strefy komfortu oraz kiedy zacząłem uspokajać swoją podświadomość. Słowo: spokojnie staje się moim drugim imieniem. Ale to tylko postęp a naprzód trzeba iść cały czas, do tego potrzebne jest dużo samoświadomości, cierpliwości, opanowania, spokoju, chłodnego dystansu itp.
Nawyki które mam w sobie kształtowały się latami więc jest potrzebna odpowiednia ilość czasu aby całkowicie się ich pozbyć. W sumie nawet nie o czas tutaj chodzi ale o zrozumienie i akceptację.
Dobra wystarczy tego dobrego trzymajcie się i bądźcie miłością.