Skocz do zawartości
Nerwica.com

kol

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kol

  1. ja tez zaliczam oddanie głosu jako sukces. malutki ale sukces. wyszedłem z domu, porozmawiałem z jakimś człowiekiem chwile (pani w komisji). ostatnio tez był mały sukces. zadzwoniłem do pizzeri, jakaś młoda pani była po drugiej stronie. chyba byłem nieco speszony rozmawiając z młodą osobą ale dałem rade i pizza przyjechała taka jak chciałem... to dobry znak chyba, bo jeszcze niedawno nie byłem w stanie zadzwonić po pizze, bałem się... ale teraz męczy mnie ta pier... bezsenność... boje się położyć spac, bo ciągle mi sie cos wydaje, cegos sie boje, mam jakies urojenia... zasypiam dopiero jak już jestem na maksa wycienczony...
  2. kol

    Witam. Co mi tak naprawdę jest ?

    dzieki wszystkim za porady ....
  3. a zreszta...prosze to usunac... -- 07 lis 2014, 19:12 -- Witam, chciałbym Wam opisać swoje życie, żeby się dowiedzieć co ze mną jest nie tak... Mam 19 lat i jestem z dużego miasta. W życiu różnie mi się wiodło okres podstawówki czyli do 2008 miałem normalny, jak każde dziecko z podstawówki. W gimnazjum powstawały pierwsze przyjaźnie, miłości, pasje. Całe gimnazjum szybko minęło (2011 rok) i po tym czasie coś w moim życiu się zepsuło. Od szkoły średniej miałem stopniowo coraz mniej znajomych, zero kontaktów z dziewczynami (chodziłem do męskiej szkoły) i coś co w gimnazjum mnie pasjonowało przestało mnie w ogóle interesować. Zacząłem dużo wagarować, coraz więcej zamykałem się w pokoju w którym spędzałem godziny przy komputerze i odizolowałem się od świata. W 2012 nie otrzymałem promocji do klasy 2 ponad gimnazjalnej. Przeniosłem się do innej szkoły. w drugim półroczu 2012 miałem już tylko kilku znajomych z którymi spędzałem czas, w klasie byłem nie lubiany bo wszystko mnie drażniło, wszyscy mnie denerwowali, łatwo mnie było sprowokować... Zacząłem się zastanawiać nad sensem życia, sensem czegokolwiek... Rok 2013... W pierwszym półroczu zostałem wyrzucony ze szkoły za wagary, złe zachowanie, oceny itp... Zostało mi 2 znajomych którym się całkowicie oddałem... W drugim półroczu 2013 kolejny przy przystąpiłem do nauki w 1 klasie szkoły ponad gim. Była to szkoła która mi się w ogóle nie podobała, zawód mi w ogóle nie odpowiadał i mnie nie interesował... pierwsze półrocze tej szkoły (wrzesień - grudzień 2013) uważam za przeciętny tak jak i w życiu. Dalej miałem tych dwóch kolegów. Rok 2014...powolne utracenie kontaktu z jednym z tych dwóch kolegów. W kwietniu zanik całkowity. W czerwcu straciłem kontakt z ostatnim kolegą. W czerwcu też zdałem do 2 klasy ponad gimnazjalnej. We wakacje nic nie robiłem. Biłem się z samym sobą - dlaczego jestem już tak bardzo odizolowany, jak do tego doszło, jak to zmienić... kilka razy byłem w lesie na spacerze i cieszyły mnie najprostsze rzeczy - o, ładne kaczki, ładne drzewa...Wakacje przeleciały głównie przed komputerem. Z nikim nie spotkałem się towarzysko. Wrzesień 2014. Zacząłem naukę w 2 klasie szkoły ponad gimnazjalnej. Zaznaczam, że po 3 latach od skończenia tejże szkoły. Zdałem sobie sprawę, że moi starzy znajomi albo już skończyli się uczyć w szkołach zawodowych i zaczynają dorosłe życie, albo studiują. A ja jestem w 2 klasie szkoły ponad gimnazjalnej. Wszystko zaczęło mnie denerwować. Nie panuje nad emocjami i nerwami. Jak wychodzę z domu to obawiam się wszystkiego i wszystkich, obawiam się ludzi. Jak idę na mecz to siadam sam na sam końcu stadionu, przykryty kapturem. Kiedyś na meczach lubiłem być w tłumie, w tym kotle, ze znajomymi, a teraz chodzę tam sam, na najbardziej skrajny sektor. Obawiam się dziewczyn bo w sumie nie mam z żadną kontaktu od roku 2011. Nie mam kolegów i nie wiem jak zrobić żeby wróciły stare czasy. Zauważyłem też że jak wychodzę z domu np. jadę do szkoły to w autobusie siadam obok starszych kobiet albo sam a nie obok ładnych młodych dziewczyn. Bo starsza pani mnie nie stresuje i mogę posiedzieć w spokoju, a gdy dosiada się już do mnie młoda dziewczyna, to się pocę, czerwienie, mam dziwne tiki. Jeszcze jedno zauważyłem. Jak idę przez miasto to bluzgam do siebie cały czas w stylu "Kvrwa ale ludzie są..." I tak dalej. Albo jak myślę sobie np. "Czy zdążę na ten pieprzony autobus ? znając moje pierdvlone życie nie". W nocy ciągle się budzę bo nie mogę spać. Ostatnio doszły mi kolejne problemy w szkole, mam słabą frekwencje, słabe oceny, zachowanie przypominające frustrata. I to się szanownej dyrekcji nie podoba. Jak mnie usuną z tej szkoły to się zabije. Mam 19 lat, ludzie w moim wieku skończyli już szkoły lub są na studiach, a ja w 2 klasie szkoły ponad gimnazjalnej nie umiem się utrzymać. W szkole nie mam znajomych. Co do mojej rodziny. Tutaj jest jakaś dziwna sytuacja. Brat chce rządzić wszystkimi chociaż jest najmłodszy, mama kiedyś zdradzała ojca ale on jej wybaczył, a ojciec ciągle pracuje, bo musi ten cały bajzel utrzymać. Z bratem właśnie nie mam dobrych stosunków, jest totalnym przeciwieństwem moim i z natury mnie nienawidzi. Wyżej stawia kolegów od własnego brata. Próbuje ciągle ze mnie zedrzeć kasę, oszukać, poza tym ciągle mnie olewa. Nie chce ze mną rozmawiać. Ale ja chcę. W kwestii brata jest otwarty, śmiały, pewny siebie, jak nigdzie indziej. Co z tego skoro on nie chce. Mama znowu nas oszukuje. Kiedyś podsłuchałem jej rozmowy, zupełnie przypadkiem, po prostu siedziałem w pokoju zamknięty a ona głośno rozmawiała przez telefon, myśląc, że mnie nie ma. Jak na drugi dzień zapytałem o kilka spraw, to mówiła zupełnie inne rzeczy, niż osobie przez telefon. Tata powoli traci na to wszystko cierpliwość, chęci, widzi, że tu jest coś nie tak, poza tym boi się, że straci prace, bo mimo iż ciągle w niej jest, pracuje coraz mniej. Boje się jeździć do rodziny np. na święta. Tam każdy przychodzi i się chwali, rozmawia, dyskutuje. A o czym ja mogę z nimi porozmawiać i czym się pochwalić ? Że od czerwca nie spotkałem się z nikim towarzysko ? że nie mam kolegów ? że ostatni raz z koleżanką rozmawiałem w 2011 roku ? Oni wszyscy jakoś sobie radzą, mają prace, wykształcenie, rodziny, dzieci...A ja ? komputer i kilka metrów kwadratowych w pokoju w kamienicy. I to moje jedyne krzesełko na stadionie na samym jego skraju. Ostatnio była tak dziwna sytuacja, że ja już chyba całkiem ześwirowałem. Byłem na mieście i jakoś tak wszedłem do sklepu wielobranżowego. Oglądałem jakieś tam bajery elektroniczne i podeszła dziewczyna - ekspedientka, dosyć młoda. Zaczęła ze mną rozmawiać, chociaż mocno peszyłem się na początku, to dobrze mi się z nią rozmawiało, niestety o tych produktach, o niczym innym. Ale chodzi tu o to, że jest to bardzo ładna, młoda dziewczyna, a ja z żadną dziewczyną nie rozmawiałem dłużej niż 10 minut od 2011 roku. I tu nagle potrafiłem się uśmiechnąć, normalnie skleić zdanie, porozmawiać z człowiekiem. Ale to jej zawód i ona musi być miła i uczynna dla klientów. Ja jestem tylko klientem, jakich ma setki dziennie, nikim więcej. Ale umiałem porozmawiać bez wstydu z młodą i ładną dziewczyną. Dla mnie szok... Było to kilka dni temu a ja dalej o tym myślę... Jeszcze opiszę jak wygląda mój dzień. 6.30 budzę się. 7.30 jadę do szkoły. 15.00 jestem w domu. 15-23 komputer/tv/konsola, 6.30 budzę się... Tak to wygląda. Proszę o opinie o moim życiu...
×