Witam, mam 23 lata od ponad roku męcze sie z dusznosciami tzn nie moge zabrać pełnego wdechu,
czuje jak by coś blokowało w mostku/przeponie. musze "łapać" cały czas powietrze aż do bólu głowy i zawrotów
czuje sie masakrycznie źle ponieważ miałem robione mase badań które wykazały że jestem zdrowy i udałem sie do psychiatry
który stwierdził z tego co mu powiedziałem - nerwice lękową. OK, wszystko mi było jedno w tamtym momencie zacząłem brać leki
convival chrono 500 bodajże, poźniej pram20, doraźnie miałem brać lexotan ale to nic nie pomogło, zostałem poinformowany
ze na początku leczenia może byc gorzej ale poźniej tylko lepiej i tak było z tym że jak dusznosci były tak są... pół roku leczenia i nic
brałem poźniej kefrenex,tranxene i też 0, poźniej probówałem wszystkiego poprzez cudowne źiółka tabletki itp spróbowałe też zomirenu i niby jest poprawa na chwile ale zaraz znowu są dusznosci, dodam jeszcze że dusznosci nasilają sie po wysiłku fizycznym.
miałem robione :
- zwykłe ekg
- echo serca
- spirometria
- badnia krwi - lekka niedoczynność tarczycy biore na to leki.
- laryngolog - skrzywienie przegrody przez sporty walki - zaliczane do operacji
- przeswietlenie klatki i pleców
- pulmonlog dał mi synbicort i ventolin ale to też nic nie pomaga.
wszystko wychodzi że jestem zdrowy... internista mi powiedział że to też dziwne i może to w głowie gdzieś jest i trzeba szukać przyczyny
chociażby z tego względu że męczy mnie to juz taki kawał czasu a ja sie jeszcze nie udusiłem, chociaż pogotowie u mnie było
kilkanascie razy bo myslalem wlasnie ze sie udusze. co o tym myslicie czy warto dalej robić jakieś badania ? czy moze rzeczywiscie
zmienić psychiatre ?? dlaczego leki typu zomiren które dają moje objawy nie pomagają.nie mam już sił nie moge żyć jak inni i robić tego co chce w 100% bo cały czas mam te dusznosci.... Helpppp