Skocz do zawartości
Nerwica.com

blondi123

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez blondi123

  1. Myślę że na pewno macie rację, na pewno jest to powiązane ze strachem, na pewno tak jest. Zdaję sobie sprawę z tego że cały czas mam w głowie to zdarzenie i trafnym jest porównanie do strachu osób po pożarze. Serdecznie dziękuje Wam za porady, ukierunkowaliście mnie i dzięki Wam zbędnie nie będę zawracać głowy niewłaciwemu tu pierwszorzędne lekarzowi :) Dodaliście mi otuchy i napawiliście nadzieją...szczęgólnie to zdanie ze nie będę kiedys o tym zdarzeniu pamietac - byłabym szczęśliwa wtedy jestem pozytywnej myśli i obiecuję że podejmę kroki w tej sprawie
  2. Dziękuję za zainteresowanie moim postem. Z tymi trudnościami jest tak ze nie boli mnie nic podczas przełykania, ale jednak potrafie tylko małe łyczki robnic, jest tez tak ze muszę podtrzymać w budzi żeby przełknąć tak jakbym straciła naturalny odruch przełykania. Konsekwencja tego jest taka ze mało pije w ciągu dnia 2-3 szklanki, wiec podejrzewam ze jestem odwodniona. Kompletnie tez nie toleruje ciepłego powietrza, gorących dni, dusznych pomieszczeń...może właśnie z powodu tego ze za mało pije.
  3. Witam Was kochani, zdecydowałam się napisać na forum o moim problemie i poprosić o rade, ponieważ kompletnie nie wiem od czego zacząć w moim działaniu które postanowiłam podjąć aby pomóc sobie. Mój problem uważam za bardzo osobisty, wstydzę się o tym mówić, jest to mój ogromny kompleks. Otóż parę dobrych lat temu zadławilam się wodą, byłam wtedy zmęczona, wręcz zdyszana ponieważ na wysokie Pietro w moim bloku szlam po schodach gdyż nie działała winda.....parę godzin nie było mnie w domu, byłam bardzo spragniona picia wiec natychmiast udałam się do kuchni. Piłam wodę i zakrztusiłam się, ale do tego stopnia ze nie potrafilam długo złapać powietrza, byłam na pograniczu utraty przytomności. Od tamtego czasu mam problem z przełykaniem. Od razu po tym zdarzeniu bałam się jeść i oczywiście pić. Oczywiście dziś jest trochę lepiej niż kiedyś.... Minęło juz może 10 lat, miedzy czasie schudlam, choć zawsze byłam szczupła, przy wzrtoscie 170 cm ważylam nawet 42 kg, dziś wazę 51 kg ale tak wciąż jest spora niedowaga. Chcialabym przytyc ale...mój lęk mnie ogranicza. Postanowiłam że chcę sobie pomoc, i doszłam do wniosku ze najpierw zrobię podstawowe badania dot. Przełyku aby wykluczyć fizyczne zmiany chorobowe, wtedy tez będę wiedzieć czy problem jest tylko w mojej psychice. Tylko, z racji tego że zdarzenie miało miejsce tyle lat temu wstydze się pójść do lekarza.....nie wiem jak to wyrazić, nie wiem od czego zacząć. Po tym wypadku ogólnie byłam u lekarza ponieważ bolalo mnie gardło, pamiętam ze miałam przepisane kropelki ziołowe uspokajające i zostalam skierowana do laryngologa. Lekarz powierzchownie sprawdził gardło i powiedział ze wszystko jest okej, dostalam bodajże antybiotyk....i miałam przyjść na kontrole, na kontroli lekarz zapytał czy juz lepiej mi się przelyka, no tak wtedy niby lepiej mi się przelykalo bo ustąpił bol gardła. I tak do dziś mam uraz w przelykaniu....... Myslalam aby pójść prywatnie do gastrologa bezpośrednio aby zrobić gastroskopię, ale nie wiem czy to dobry pomysł, czy lepiej iść do lekarza rodzinnego......... Myslam tez o psychologu, ale dopóki nie będę wiedzieć zd nie ma żadnych zmian w przełyku to nspewno nie odważe sie myśleć ze to tylko wina mojej psychiki.... Moje przełykanie wygląda tak, ze muszę potrzymać pokarm w budzi i dopiero później zdaje się na przełkniecie. Jem prawie normalnie tyle ze długo miele każdy kęs, wiec jem zawsze wolniej niż inni. Natomiast gdy pije robię małe łyki, muszę się skoncentrować, najlepiej w samotności, zwykle przełykajac jednocześnie troszkę wyplówam picia, no chyba ze jest to naprawdę malutki łyk. Dlatego o wszelkich resturacvjach, barach ze znajomymi w dobrej zabawie nie chce nawet myśleć bo to nie dla mnie. Chciałabym zacząć żyć normalnie.......
×