skąd ja to znam
To cierpienie znam az za dobrze...Wszytsko wydawało mi się pozbawione sensu, każda czynnosc była niewykonalna..i te stany leku i zagrożenia, jakby miało nastać cos przerażającego i chęc ucieczki niewiadomo dokąd i uzmysłowienie sobie, ze nie ma takiego miejsca na ziemi, gdzie czułabym się dobrze, co jeszcze potęgowało moje przerażenie...piekło po prostu
Ale to było , mineło
Ale muissz pamiętać że leczeni etrwa o wile dłużej niz parę tygodni czy parę miesięcy. Najważniejsze, zeby sie ni epoddawać i przyjmowac takie stany , jako cos co minie. Wiem ż eto bardzo trudne, ale da sie przezyć, bo ja żyje wciąż i dzisiaj po tygodniu wilekiego doła znów sie usmiecham. Kończę włwąsni eleczeni eprochami..biorę połóówkę ( ale juz ni eSeronilu..źle się po nim czułam ..zawroty głowy i otępienie). Nie mam pojęcia jak bedzie jak zupełnie odstawię... Najważniejsze ż eczuję się coraz lepiej
czego i Tobi e i wam wszytskim Seronilowcom życzę z całego serca
Dzieki za post. Akurat Twoja przygodę z Seronilem przeglądnąłem calą.
Stwierdzenia ze leczenie trwa dlugo nawet o dziwo uspokajają mnie bo dają wiare że da się z tego wyjść.To co jeszcze niedawno było niewykonalne staje się mimochodem jakby przy okazji.
Lekarz przepisał dodatkowo Afobam,ale opinie użytkowników są raczej negatywne zwłaszcza że uzależnia,ja niespecjalnie odczuwam działanie tego leku.Leki przepisał mi internista,jestem na etapie planowania wycieczki do psychiarty.