Skocz do zawartości
Nerwica.com

martate

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia martate

  1. oraz regularność w braniu tych leków - nie "rano" tylko 7:30 na przykład. no i dużo dało jednak zamknięcie, możliwość odcięcia się od "normalnego" życia.
  2. od siedmiu lat mam zdiagnozowaną depresję. przed szpitalem była masakra - coraz gorsze samopoczucie, poczucie winy, lęk (nie wychodziłam z domu), sześć tygodni płaczu non-stop, kłopoty ze snem. 450 wenli łykałam jak cukierki - nawet tego nie czułam. dostałam skierowanie własnie z tego powodu - pomimo leków było coraz gorzej. wtedy dla mnie to była życiowa porażka, ale wziełam skierowanie w łapę i zglosiłam się na oddział. pierwsze 4 dni spedziłam na sali obserwacyjnej - po ogólnym badaniu, wywiadzie lekarskim i pobraniu krwi rozpisano mi leki - od razu 15 wenli rano i 30 minaseryny wieczorem. pierwsze dni praktycznie spałam i płakałam, przyjecie do szpitala było dla mnie naprawde porażką, ciągle się zastanawialam, czy dobrze zrobiłam. Po czterech dniach przeniesiono mnie na salę ogólną, po jakimś tygodniu przestałam płakać. Do południa szpital organizował zajęcia dla pacjentów, nikt mnie do nich nie zmuszał, sama zaczęłam na nie chodzić. Jeśli chodzi o personel - najwiekszą robotę odwalają pielęgniarki, genialne kobiety, żadna nie jest tam z przypadku. Dwa razy dziennie obchód lekarski, poranny z ordynatorem- wtedy załatwia sie pytania, prośby o spacer czy przepustkę. Raz w tygodniu rozmowa z lekarzem prowadzącym. Na poczatku miałam poczucie, że lekarze mają mnie w dupie, dopiero potem zobaczyłam sens - w pobycie w szpitalu głównie chodzi o spokój, czas i uregulowanie organizmu. Dowiedziałam się - czego dotychczas mi nie mówiono, że najwazniejsza jest regularność - nawet jesli wydaje ci sie, ze leki nie dzialają - żryj je zawsze o tej samej godzinie i w takiej dawce jaką ci przepisali. i czekaj. po dwóch tygodniach dostalam przepustke na uroczystość rodzinną, liczyłam na wypis, ale sama zobaczylam, że to jeszcze za wczesnie, bo zareagowałam dosyc mocno, wróciły lęki i płacz. Po kolejnych paru dniach wszystko wróciło do normy, a ja zaczęłam być pewna, że w mojej sytuacji szpital był najlepszym, co mogło mi się przydarzyć, co więcej - żałuję, że trafiłam tu tak późno, bo ostatni rok, to była miazga, już zapomniałam, jak to jest żyć normalnie. Jeśli kiedykolwiek (a liczę , że nieprędko) lekarz zaproponuje mi szpital - wiem, że zgodzę się od razu, niepotrzebnie straciłam teraz rok. No i zmieniam psychiatrę, będę się leczyć u lekarza, który mnie prowadził. -- 25 maja 2015, 09:32 -- zapomniałam dopisać: doraźnie dają leki nasenne, jesli są potrzebne, trzeba iść do dyżurki ale do godziny 24:00, potem jużnie dostaniesz. no i palarnia otwarta od 5 rano do 22:30
  3. dzień dobry wszystkim, po czterotygodniowym pobycie w szpitalu melduję się ze 150 wenli rano i 30 mianseryny wieczorem. jest dobrze, jesli sa jakies pytania odnośnie pobytu w sajkohałsie, schodzenia z konskiej dawki wenli (przed pobytem bralam 450 w trzech dawkach), to chętnie odpowiem. pozdrawiam wszystkich :)
  4. wcześniej też bolało, ale krótko. wczoraj bolało 12 godzin bez przerwy. nic nie pomogło. bolało nawet jak mrugałam oczami, masakra. w końcu zdecydowałam się zakończyć mękę i wybrałam się do nocnej opieki medycznej, gdzie dostałam ketonal w tyłek i anapran na receptę. do tego radę: działać natychmiast jak tylko zaboli. im dłużej trwa ból, tym trudniej go zwalczyć
×