Skocz do zawartości
Nerwica.com

indifference

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez indifference

  1. Tak, to nie rozwiąże problemu... tak samo jak problem sam się nie rozwiąże gdy będę wegetować tak jak teraz. Trzeba działać, zmusić się, najgorsze jest, że ja to wszystko wiem a nie stosuję się do tego. Czasami nie mam siły a czasami po prostu nie chcę. Pogodziłam się z tym, że nie spotka mnie w życiu już nic dobrego. Boję się żyć. Przynajmniej wiem, że moje samobójstwo nie będzie wynikiem impulsu a prawie całkowicie przemyślaną decyzją. Sebcio - a czego się boisz? Tego co będzie po śmierci ("życie pozagrobowe"), bólu w czasie umierania czy może tego co się stanie z Twoimi bliskimi gdy odejdziesz? Jest jeszcze opcja, że gdy umrzesz to jak na złość okazuje się, że wystarczyło poczekać jeden dzień a życie by się odmieniło... i tak kolejny dzień i kolejny...
  2. Jeszcze kilka miesięcy temu mimo, że od dawna miałam myśli samobójcze to bałam się śmierci. Miałam kilka nieudolnych "prób" ale nawet nie warto wspominać. Jednak zawsze miałam minimalną nadzieję, że coś może się odmienić, chodziłam na terapię, brałam leki, byłam w szpitalu, były okresy, że naprawdę z całych sił się starałam na miarę swoich możliwości. Teraz śmierci się nie boję. Jestem zadziwiająco spokojna, wręcz czuję coś w rodzaju ulgi wiedząc, że "jutra" już nie będzie. Czuję takie zawieszenie wszelkich uczuć negatywnych i pozytywnych. Myślom samobójczym towarzyszy często rozpacz i w pewnym sensie tragizm - u mnie już tego nie ma. Teraz dni jakoś płyną, leżę w łóżku patrząc w sufit, śpię a czasem włączę komputer... Czas płynie a to i tak nastąpi, nieodwracalnie, może dziś, może jutro a może za tydzień? I tak już nie rozróżniam dni.
×