Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aquila

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Aquila

  1. SelinaKyle, mam nadzieję, że to tylko przejściowe. Ale jednocześnie nie wiem w dalszym ciągu jak mam się odnosić do ludzi (czyt.: znajomych), żeby nie traktowali mnie jedynie jako osobę, której można się wygadać z problemów, a potem sobie iść i spędzać miło czas w towarzystwie innych ludzi. Albo jako osobę, z którą można pogadać raz na jakiś czas bo może mam jakąś ciekawą opowieść ze swoich zajęć na studiach (ludzie jakoś lubią słuchać, jak to jest na studiach medycznych), co nie zmienia faktu, że jakoś nie jestem "włączana" do ich towarzystwa. To jest jak jakaś niewidzialna bariera, którą ciężko przekroczyć. Wiąże się to niestety z tym, że mam mało znajomych, z którymi mogłabym spędzać wolny czas, jedną zaufaną przyjaciółkę i nigdy nie byłam w związku. I mimo, że nie narzekam teraz na zły nastrój, to to, co napisałam powyżej jest mocno deprymujące.
  2. Ech, miałam takie ładne postanowienie, że się będę socjalizować, spotykać ze znajomymi, a dziś jednak doszłam do wniosku, że ludzie są upierdliwi. męczący, i mają się nawzajem w dupie. I ochota na kontakty prysła. Przynajmniej narazie.
  3. Czy to było tak, że już wcześniej miałaś do niej o coś żal i dopiero teraz "przelała się czara goryczy", czy może raczej sama nie wiesz dlaczego tak się poczułaś, że Ci puściły nerwy? Czasem, gdy mam żal do przyjaciółki, daję sobie kilka dni, przez które się z nią nie kontaktuję (chyba, że sama się ze mną skontaktuje), aby za nią zatęsknić i wszystko na spokojnie i na chłodno przemyśleć, i dopiero potem się odzywam, gdy wiem mniej więcej, czy moje odczucia były adekwatne do sytuacji i, w razie czego, za co konkretnie mogę mieć do niej żal.
  4. Tak, jak napisałam: to zależy od człowieka. U każdego jest inaczej. Mi pomógł właśnie SSRI. :)
  5. Aj, sorry, nie zauważyłam, że napisałaś to na samym początku.
  6. Sądzę, że Ludiomil (maprotylina) to nie jest lek proponowany w pierwszym rzucie przez psychiatrów, bo ma poważniejsze działania niepożądane i więcej interakcji z innymi lekami: jest mniej bezpieczny. Leki z grupy SSRI są jednak najbezpieczniejsze i mimo wszystko dość skuteczne. A każdy człowiek jest inny. Jeden zaskoczy przy SSRI, inny będzie bezskutecznie wypróbowywał jeszcze całą masę innych leków. I mam wrażenie że niniejszym nie napisałam nic specjalnie odkrywczego SelinaKylie, jeśli tak to wygląda u Ciebie w domu, to tym bardziej polecam psychoterapię, jeśli masz taką możliwość.
  7. Witam, zasadniczo nie jestem nowa, bo na forum jestem od paru miesięcy, ale nic nie pisałam. Obecnie studiuję. W zasadzie dopiero kilka miesięcy temu dałam radę przyznać się przed sobą, że coś jest bardzo nie tak i coraz słabiej daję sobie radę mimo, że objawy pogłębiały się całymi latami. Mam wrażenie, że jedyne, co mnie jakoś trzymało w ryzach, to perfekcjonizm i wygórowane ambicje. Obecnie od jakiegoś czasu biorę Elicea i chodzę na psychoterapię. Podobno leki + psychoterapia dają najlepsze efekty. Bardzo mi zależy, żeby dać sobie radę z dystymią. Teraz czuję się lepiej, jestem mniej spięta, zestresowana, apatyczna i zmęczona, jestem dobrej myśli. Trudne jest też bycie jednocześnie aspołeczną, unikającą ludzi i łaknącą kontaktów z nimi. SelinaKyle, nawet jeśli śmiech jest maską, to wydaje mi się, że potrafi trochę uśmierzyć ból (zarówno fizyczny, jak i psychiczny). Przynajmniej u siebie to zauważyłam. Życzę Ci, abyś odnalazła swoją drogę do powrotu do zdrowia :) To, że inni ludzie nie widzą choroby, bo człowiek sprawia wrażenie "normalności" również nie pomaga i jest dodatkowym obciążeniem. Czasem warto powiedzieć o problemie osobie, której się ufa.
×