Witam. Mam obecnie 15 lat.
Odkąd pamiętam mam coś jakby nerwice natręctw:sprawdzam po kilkanaście razy, czy zamknąłem lodówkę, drzwi, czy zablokowałem telefon itp.
Odkąd pamiętam mam ciągle takie stany, że po prostu jestem smutny bez powodu.
Nie jest to przejściowe.
Od kilkunastu miesięcy to się powoli nasila.
Całymi dniami jestem smutny, rozdrażniony, wszystko mnie denerwuje, wszystko przeszkadza, sprawdzam co chwilę, czy zamknąłem okno (i inne tego typu rzeczy).
Często, z błahych powodów takich, jak zadanie króciutkiego zadania domowego w szkole mam ochotę się na czymś wyżyć, lub po prostu coś rozwalić, lub wydrzeć się na środku ulicy. To jest najgorsze.
W dzień czuje się fizycznie słabo, lecz jak się na coś zdenerwuje, to mam uczucie przypływu energii. Żadko odnajduje przyjemność w tym co robią moi rówieśnicy (sport, dyskoteki). Lubię spać, ponieważ jak to określam... "skracam tym moje realne, zasrane życie".
Raz na kilka dni zasypiam, podczas dnia (przeważnie jestem albo mocno ospały, lub mam bardo dużo energii). W nocy zdażają mi się w większości przypadków problemy z zasypianiem, a z kolei z rana - z obudzeniem.
Byłem kilka razy u psychologa - głównie z powodów moich problemów z pisaniem (raczej nic ważnego) i raz (podobno tylko raz-reszty nie pamiętam, bo to było za czasów podstawówki) z powodu nadpobudliwości, nawet na świadectwie z któreś z klas nauczania początkowego mam napisane w polu "dodatkowe uwagi" lub coś podobnego "...chłopiec trochę nadpobudliwy..." ale co do tego rodzice nie mówią mi zbyt dużo o tym.
To nie jest żaden żart, czy też prowokacja. Ja na prawdę nie mam ochoty już któryś rok słyszeć "wyrośniesz z tego" podczas gdy problemy moje są coraz większe i coraz rzadziej się ciesze, a przebłyski typu "jest dobrze, nie martw się" zdażają się może raz na 3/4 dni i trwają kilka minut.
Idąc do zwykłego internisty mógł bym dostać jakiś lek SRII, lub jakąś słabą benzodiazepine, którą brał bym przez krótszy czas? (nie chce się uzależniać). Gadanie psychologów "nie martw się, rozluźnij się" na nic mi się nie przydaje. Persen (nawet w dawkach 10 tabletek na dobę) W OGóLE ma mnie nie działał
Wiem, że wiele nastolatków ma takie problemy, lecz większość to objawy krótkotrwałe, lub to powierzchowne, albo po prostu są "emo". U mnie to chyba nie jest możliwe, ponieważ żyć tyle lat w takim stanie
Widząc choćby pyłek kurzu na moim biurku nie wytrzymam kilku minut i muszę go zdmuchnąć. Tego typu rzeczy są u mnie ogromnie natrętne.
Co do psychiatry, to byłem z 5 razy i pomagało na chwilę, więc zrezygnowałem.
PS. Przepraszam, że się rozpisałem i przepraszam, jeżeli to nie odpowiedni dział. Mam lat 15.