Witam.
Od pewnego czasu mieszkam w Irlandii, a dokładniej w małym miasteczku o nazwie Trim. Mimo, że mam dopiero szesnaście lat, czuję się, jakby na moich ramionach ktoś położył ogromny ciężar - nie radzę sobie ze swoim życiem. Ledwie rok temu odstawiłam tabletki na depresję.
Będąc osobą mało atrakcyjną byłam poniżana i traktowana jak śmiec. Kiedy pewnego dnia przyszłam ze szkoły z rozbitym nosem, moja mama postanowiła zmienic miejsce zamieszkania. Zupełnie przez przypadek zdażyło się, że dostała pracę za granicą.
W kraju zostawiłam wszystkich ludzi, którzy byli mi bliscy - tutaj nie mam nikogo.
Czuję, że z każdym dniem jest ze mną coraz gorzej. Siedzę samotnie w swoim pokoju, nie chcę rozmawiac z nikim... jedynie Internet trzyma mnie przy życiu. Jako osoba otwarta nie daję sobie rady ze swoimi problemami. Nie chcę zdręczac mamy. Od śmieci ojca stara się jak może aby było nam dobrze i choc wiem, że mogłaby mi pomóc, nie chcę sprawiac jej kłopotu.
Wiem, że dawno skończyłabym ze sobą gdyby nie tak wielka chęc zycia. Co mam robic?
Jestem katoliczką. Codziennie modlę się do Najwyższego o siłę, ale wiara nie pomaga.
Czy wy możecie mi pomóc?