Skocz do zawartości
Nerwica.com

zyxxyz

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zyxxyz

  1. Aha, czyli tak to działa. Dziękuję, bo już myślałem, że coś przeoczyłem i powinienem jeszcze kliknąć, żeby się wysłała. PS: faktycznie, na starym stylu można normalnie przeczytać wysłaną wiadomość. Jeszcze raz dziękuję, temat można zamknąć. :)
  2. Witam, mam pytanie - wysłałem prywatną wiadomość i mam problem, bo ląduje ona w zakładce "do wysłania" zamiast być w wysłanych, a ponadto gdy chcę ją przeczytać, to widzę tylko zielony prostokąt, na którym jest szary prostokąt z moim nickiem, datą rejestracji i liczbą moich postów. Wy też tak macie? Bo nie wiem, czy ta wiadomość dojdzie, czy ona gdzieś "wisi". Pozdrawiam
  3. Witam. Mam pytanie do osób chodzących na terapię poznawczo-behawioralną, które walczą z nerwicą natręctw. Otóż jakie metody stosuje u Was Wasz psychoterapeuta? Co macie do zrobienia w celu walki z takimi natrectwami? Mam na myśli rodzaj natręctw, który nie jest związany z wykonywaniem czynności przymusowych - czyli chodzi mi o natręctwa na tle religijnym, politycznym, zamartwianie się o to, jak umrzecie itd. Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam
  4. zyxxyz

    Co mam zrobić?

    Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź. :) To jeszcze chciałem dopytać, czy te skutki uboczne już mogą pojawić się pierwszego dnia, czy raczej kilka dni musi minąć?
  5. zyxxyz

    Co mam zrobić?

    A jeśli te skutki uboczne wystąpią, to można brać coś co ma za zadanie eliminować te objawy? Chcę zacząć brać paxtin od jutra i nie bardzo wiem, co mogę zrobić podczas wystąpienia tych skutków ubocznych. Bardzo proszę o odpowiedź.
  6. zyxxyz

    Co mam zrobić?

    Na psychoterapię chodzę, ale właśnie psychiatra mi powiedziała, że mam za rzadko te wizyty i że polecałaby mi psychoterapię bardziej pod kątem natręctw (bo chodzę na psychoterapię gdzie chodzą głównie dzieci i młodzież). Chyba się zdecyduję na te leki, jakoś wytrzymam, może faktycznie w przyszłości mi będzie po nich lepiej. Ale mam pytanie co do samego leku - bierze ktoś ten Paxtin? Skuteczny jest? Początki faktycznie były straszne? No i czy jeśli np. pojawi się jakiś objaw jako skutek uboczny, to mogę wziąć dodatkowo lek na ten skutek uboczny, czy powinienem to przetrzymac? Pytałem o to lekarke, ale uciekło mi z głowy.
  7. Cześć. Kto mnie kojarzy, to będzie pamiętać moje objawy, ale tak naprawdę piszę ten wątek, bo mam inny dylemat. W końcu, nareszcie, poszedłem do psychiatry. Przelamywalem się bardzo długo. Byłem dziś. Wizyta prywatna, pierwsza 150zł, kolejne po 100zł. Przepisano mi Paxtin, pierwsze 4 dni po pół tabletki, później całą 1 raz dziennie. Nie zarabiam jeszcze sam, mam prawie 21 lat i studiuję dziennie. Mam mniej więcej na 4 kolejne wizyty. Mam nadzieję, że znajdę jakąś robotę wkrótce. A mój problem jest taki, że boję się mamie o tym wszystkim powiedzieć. Po prostu, nie umiem sobie tego wyobrazić, mam ogromny lęk przed tym. Wiem, to brzmi dość dziwnie, mam prawie 21 lat, a piszę tak jakbym miał 14. W zasadzie nic nie musiałbym mówić, ale skutki uboczne jak się pojawią, to nie ukryje ich. Poza tym to może się wiązać z nie chodzeniem na uczelnie przez pierwsze dni zażywania. Co mi radzicie? Poza tym cały czas myślę, czy brać. Boję się tych skutków ubocznych, lekarka mi powiedziała, że po nich mogę mieć problemy z trawieniem i te seksualne, no niby nic, ale jednak te dotyczące trawienia mogą być uciążliwe. Sam fakt, że po odstawieniu są różne 'jazdy', trochę mnie blokuje. No i to, że być może będę to brał do końca życia. Proszę, doradzcie mi coś. Pozdrawiam
  8. Witam. Chciałem Was zapytać o jakieś książki związane z nerwicą natręctw i/lub tłumieniem emocji. Oczywiście wiadomo, że najważniejsza jest psychoterapia i ewentualnie leczenie farmakologiczne, ale czasami książki mogą dodatkowo pomóc, dzięki nim można czasami lepiej to wszystko zrozumieć. Z góry przepraszam, jeśli taki wątek już został założony. Pozdrawiam.
  9. Bardzo chciałbym umieć rysować. Kupiłem sobie przybory, mam książkę, która zawiera liczne metody, wskazówki dla tych, którzy chcą rysować, przeczytałem ją nawet. Ale problem w tym, że nie umiem się za to zabrać, bo mam wrażenie, że jestem nieelastyczny, taki bardzo ścisły i moje rysunki będą bardzo kanciate. Ok, rok temu coś tam rysowałem, ale to patrząc na gotowy rysunek na komputerze. Niby coś tam wyszło, ale jakoś mnie to nie przekonuje. Nawet przy samym pisaniu bardzo dociskam długopis do kartki, tak, że stół się lekko trzęsie jak piszę, a ponadto to co napisałem jest widoczne na następnych stronach w postaci wgłębień... Zawsze chcę, żeby moje litery wyglądały równo. Jakoś na szczęście przy notowaniu na wykładach potrafię pisać bardzo szybko i nie patrzeć na litery, tak żeby zdążyć. Fakt, czasami są to takie bazgroły, że sam potem się głowię, co tam napisałem. A poza tym co do rysowania, to mam wrażenie, że mnie bardziej cieszy efekt końcowy niż samo rysowanie. Bardzo chciałbym np. przedstawiać postaci z filmów, kreskówek, gier tak jak ja chcę i dlatego chcę np. rysować. Ale też jakieś satyryczne rysunki z chęcią bym rysował. Gdy przeglądam czasami prace na deviantART to bardzo zazdroszczę tym ludziom i łapię większego doła, że ja nie mam szans tak nigdy rysować. Moja pani psychoterapeutka powiedziała mi, żebym po prostu zaczął rysować nie patrząc na te moje blokady i dawał komuś do oceny, do pokazania. Może mi się uda... -- 09 lis 2014, 15:59 -- A poza tym to i tak nie ma znaczenia, bo ja chyba nie mam co tu robić. Nawet teraz czytając o polityce albo o jakichś gwiazdach to w komentarzach cały czas piszą o tym chujowym spisku! A ja już zaczynam wariować... Przecież kurwa gdzie nie wejdę to zawsze ktoś o tym pisze! A mnie szlag trafia! Ja już nie umiem się na niczym skupić, nie mam na nic ochoty, wszystko mnie przez to zaczyna wkurwiać i w ogóle sensu w życiu nie widzę. Może kurwa moje ołówki to też są opętane i są iluminatami? A może książka, którą kupiłem napisała iluminatka? I ona to robi, żeby innych przyciągnąć? No przecież ja już nie wytrzymuję powoli... Leki pewnie też... Dobra, zamknijcie ten wątek, bo ja Was zanudzę tym. Nie wiem co zrobię, najchętniej bym się zabił, bo mam dość tego życia. Spisków, oszołomów, którzy są pewni swoich bzdur, ukrywania swojej orientacji... Najwyraźniej to prawda, że słabszy osobnik musi wypaść, bo nic z niego nie będzie...
  10. No właśnie. Kto czytał mój wątek (ja-chyba-wariuj-t51967.html) ten wie. I tak od tamtej pory zbieram się do zapisania się do psychiatry, ale zawsze mam jakieś zastrzeżenia, bo tak naprawdę nie wiemy ile te leki mogą nam dać. Jak czytam o skutkach ubocznych, objawach przy odstawianiu, o tym, że ludzie po odstawieniu znowu zaczynają się gorzej czuć, to tak naprawdę co te leki dają? Po co to jest w ogóle? Mam brać to dożywotnio, żeby to i tak już beznadziejne życie jakoś przeżyć w miarę przyzwoicie? Chodzę na psychoterapię, ale to mnie zaczyna już denerwować, bo w takim tempie to ja wyzdrowieję na łożu śmierci. Jestem na studiach a nie korzystam z pełni. Inni się bawią, mają znajomych, przyjaciół, a ja nie potrafię. Po prostu. Aż mi łzy w moich oczach się pojawiają jak to piszę... Naczytałem się książek z metodami jak sobie radzić z różnymi problemami natury psychicznej, chodzę na terapię a czuję się jak jakiś zużyty przedmiot, który nadaje się do wyrzucenia, bo nic z niego nie będzie. Ja już jestem zmęczony. A leki tak naprawdę nie mogą mi pomóc, bo co z tego, że na początku się wyciszę, jak to potem wróci? Terapia mi nie pomaga na tyle, żebym mógł powiedzieć, że mam udane życie. Ja już nie potrafię. Jestem osobą, która tłumi emocje, przerabiam to na terapii... No ale jak mam to zmienić, skoro ja się boję wyrazić swoje zdanie? Po prostu mam lęki, nie umiem bronić swojego zdania, wolę milczeć. Nawet w rodzinie ukrywam swoje poglądy, bo wiem, że są inne i nie zostanę zaakceptowany. No ale dobra, bo zaczynam się znowu wylewać, a to już Was na pewno nudzi, bo ile można o tym samym... Napiszcie proszę, co Wam dają leki... Bo mnie kurwica już trafia.
  11. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    A mogę Cię spytać jak to jest u Ciebie? Chodzi na terapię, bierzesz leki? Odczułaś poprawę po lekach?
  12. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    No widzisz jak dużo biorą... ;/ Do tego duża recepta, tzn. dużo leków? :/
  13. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    Nie chcecie, to nie czytajcie - piszę to raczej żeby się wypisać, ale jak ktoś coś napisze, to chętnie poczytam... Otóż mam dość tego życia. Męczy mnie ono, a ja nie wiem co robić, samobójstwo wydaje się jedynym słusznym wyborem chyba... Miałem iść do psychiatry, ale oczywiście wszędzie wołają o kasę! A ja niestety nie śpię na kasie, mieszkam tylko z mamą i siostrą, mama robi jako pielęgniarka i dostaje za przeproszeniem gówniane pieniądze, bo wg mnie zarabia za mało. Pojutrze (a właściwie jutro) zaczynam studia. Bardzo je polubiłem, pierwszy raz nie czuję niechęci na koniec wakacji, ale cóż z tego, jak mam znajomych, którzy lubią mieć ze mnie bekę jeśli idzie o moją wiedzę... Niby w tamtym semestrze padały takie różne teksty, ale to raczej do żartu, sam nie obrażałem się na nich. No ale jeśli koleżanka z grupy, z którą mało gadałem zauważa takie rzeczy, że cisną ze mnie bekę, poza tym słyszała, jak koleżanka mówiła do innej, że byłoby jej wstyd, gdyby ona nie zdała, a ja zdał, to wiecie... Do tego kolega, co niby taki pomocny (pewnie jest pomocny, ale co tam) ma ubaw z tego, że dostałem na drugim terminie z jednego przedmiotu 5, bo wg niego to pomyłka i powinienem mieć 2. Niestety, ale widać, że moim przeznaczeniem jest być tym, z kogo można mieć bekę. W liceum miałem trochę pojebaną klasę, niektórych śmieszył mój wygląd, z resztą i w gimnazjum i w podstawówce też zdarzały się takie osobniki. Mam tego wszystkiego kurwa dość. Poza tym miałem jeden egzamin we wrześniu i uczyłem się do niego od początku sierpnia, żeby potem się okazało, że tylko na 3,0. W sumie powinienem się cieszyć, że zdałem, ale jak jedna koleżanka mi powiedziała, że ona nie miała czasu się uczyć i uczyła się w ten sam dzień co egzamin i też ma 3,0 no to rzeczywiście jestem super... Uczyć się 1,5 miesiąca tego, co można było w 1 dzień... Ja tak praktycznie to nic nie potrafię. Dużo czasu poświęcałem komputerom, ale nawet w tej dziedzinie jestem do bani. Nie umiem rysować, śpiewać, pływać, nawet jeździć na rowerze (umiałem, więc skąd taka gadka, że niby tego się nie zapomina?), no kompletne zero! W ogóle to wyglądam jak nie wiem co, nie znoszę swojego wyglądu, nie wiem czy to przez te docinki, ale po prostu szkoda gadać. Nie jestem jakoś gruby, ale chciałem trochę poprawić sylwetkę, ale cóż z tego, skoro ja nawet na diecie nie umiem wytrzymać. Obiecywałem sobie od początku roku, że pójdę na dietę z początkiem wiosny, potem, że na początek wakacji, ale nie dość, że zacząłem od połowy sierpnia, to już praktycznie jem tak jak przed dietą... Wszystko mnie już wkurwia za przeproszeniem, bo nie wytrzymuję z tym. A nie umiem tego poprawić nijak. Kasy zero, przyjaciół nie mam (bo po co komu taki idiota jak ja). Jak w internecie koledzy rzucają fotki z wakacji to mnie roznosi, bo oni byli i w Chorwacji, Grecji, Egipcie i wiele różnych miejsc, a ja nawet poza miastem nie byłem. Tak wyszło, że rodzina nigdzie się nie wybierała, a ja ani nie mam kasy na wyjazd z kolegami, ale po pierwsze to nie mam tych kolegów do wyjazdu, bo szczerze to moi koledzy to są jedynie z liceum, studiów i z nimi to w większości rozmawiam tylko o studiach... Byłem zaproszony w marcu i potem w czerwcu na urodziny jednej a potem drugiej koleżanki i prawie wszyscy mieli coś do powiedzenia, a ja nie. Nie wiem o czym tam mówić, nie mam żadnych ciekawych historii do opowiedzenia, nie jestem jakimś fanem filmów, książki dopiero co zaczynam więcej czytać. No kompletnie nic. Poza tym nie wiem jaki mam światopogląd na sprawy religijne, chrześcijaninem byłem od urodzenia, ale od ponad roku coś pękło i nie określam się jako jakiś wyznawca religii, ale do kościoła chodzę, bo nie mam odwagi powiedzieć mamie, że mnie to nie przekonuje, a potem na mszach się denerwuję, bo wg mnie księża często na kazaniach nie wiedzą co mówią... No i w ogóle mam jakieś skłonności homoseksualne. To już jest w ogóle masakra, koledzy mogą sobie gadać o dziewczynach, a ja mogę jedynie potwierdzać albo coś, ale zupełnie tego nie czuję. Wkurwia mnie to, nie chcę tego. Najchętniej to bym skończył ze sobą, bo to jedyne rozwiązanie jakie się nasuwa. Nie widzę szans na psychiatrę, bo ile ja pochodzę do nich skoro oni ciągną ok. 100, 120zł za wizytę... Mam może brać kredyt na to? Oczywiście to co było głównym problemem tego wątku dalej jest, tzn. te chujowe teorie. Ciągle gdzieś jakaś grupa na facebooku się pokazuje z boku, jakby specjalnie, wszędzie sam dopatruję się spisku, chociaż dla mnie to bzdury, praktycznie od kilku miesięcy nie ma dnia, żebym nie pomyślał o iluminatach. Naprawdę. Ja wiem, że mam NN, ale co z tego, jak po 1,5 rocznej psychoterapii jest ze mną źle? Ja już nie umiem usiedzieć w miejscu, ale z drugiej strony nie potrafię niczego zrobić, ciągle coś przekładam (typowy prokrastynator). Często zamiast coś robić, to bezsensownie tracę czas na gierki karciane albo inne i gram z ludźmi w internecie - oczywiście łatwo się domyślić, że pomimo tego, że znam zasady większości gier, to najczęściej przegrywam. Nawet w czymś takim jestem do bani. Albo siadam ze słuchawkami w uszach i kołyszę się. Tylko, że to wtedy sprzyja roztrząsaniu tych teorii, poza tym mam jakieś chore myśli, że ja swoje życie (każdy dzień z kalendarza) opisuję na jakimś forum (jakimś realnym, ale niezwiązanym z tematem) i się "podniecam", że ktoś coś czyta niby. Do tego mam jakieś fascynacje błahymi sprawami jak np. zmiana kursowania tramwajów. No to po prostu kurwa zmiata wszystko. O fobii społecznej to nawet pisać nie będę, bo szkoda gadać tak naprawdę, chociaż jest z tym lepiej odkąd jestem na studiach, ludzie mimo wszystko są tu lepsi niż w liceum i wcześniej. Dlatego ja nie widzę sensu mojego istnienia, nikt nie zapłakałby, jakby mnie zabrakło. A i sobie ulżę. Psychiatra za drogi, musiałbym kredyty brać chyba, taka jest prawda. W tym kraju żeby być zdrowym to trzeba mieć dość hajsu, bo inaczej to się nie uda. No chyba, że rzucę studia i skończę w szalecie miejskim... Ale taka przyszłość mi się nie widzi.
  14. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    No właśnie jakoś w realu nie umiem spotkać kogoś takiego, no chyba, że nie znam kogoś tak dobrze, że mógłbym o tym wiedzieć. Ale w mojej rodzinie raczej nie ma takich osób.
  15. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    Dziwak1987, no niby tak, ale czasami się słyszy, że kimś np. rzucało, bo się bawił w jakieś przywoływanie duchów, itd. No chyba, że to bajki... Z tą Beyonce to mój rozsądek mówi, że praktycznie tak wyszło przez oświetlenie, wiadomo, że na kamerze to może dziwnie wyjść, dla mnie to coś jak czerwone oczy na zdjęciach, ale mimo wszystko czasami mam takie odloty, że ją opętało i mnie też, gdy korzystam z dóbr nowoczesnej technologii itp. bedzielepiej, 20 mam. Po części masz rację, że kieruje mną ciekawość, ale z drugiej strony czytam też to, bo próbuję uformować sobie swój pogląd na ten temat, chcę mieć kontrargumenty na to co piszą, etc. Wiem, że dzisiaj żywność jest z chemią, same etykiety na opakowaniach to mówią, podając różne dziwne związki, ale jak ktoś np. pisze, że kwas cytrynowy jest dodawany po to, żeby kontrolować ludzkość albo żeby przy okazji truć, to zaczynam być przerażony. To samo ze szczepieniami - akurat byłem szczepiony nieraz i teraz mam czasem takie odloty, że mnie żre jakaś substancja ze szczepionki od środka i przez nią będę żył krócej i tego nie da się odwrócić. Albo, że wypełnienia w zębach mają fluor, który szkodzi i teraz musiałbym iść na wywalanie wypełnień i pozwolenie na psucie się zębów... No paranoja jakaś. Co do swojego zdania - może je mam, ale jest bardzo chwiejne i łatwo moje poglądy obalić. Co do gier, ja naprawdę nie widzę nic złego, jeśli ktoś kto w nie gra umie odróżnić świat realny od tego w grze. Nigdy nie miałem z tym problemu. Mnie się wydaje, że przeciętni ludzie nie wiedzą o takich teoriach i mnie to przeraża, że ludzie są nieświadomi tego co się dzieje, chociaż sam to uważam raczej za brednie, które paradoksalnie mnie męczą. Staram się mniej korzystać z komputera, od miesiąca biegam sobie co kilka dni, bardziej interesuję się książkami (kiedyś prawie w ogóle nie czytałem). Tylko właśnie tutaj też mam problem, bo jak mam ochotę się czymś zająć tak na dłużej, chcę coś zmienić w życiu, to zaraz tworzą mi się myśli, że to właśnie jest złe (książki drukowane przez drukarki wyprodukowane przez tych złych; buty, których używam do biegania też, etc.). Widzicie jakie to jest, chociaż te myśli bardziej się tworzą jak tego nie robię, tzn. przy bieganiu nie mam myśli, że buty są wyprodukowane przez złych, itd.
  16. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    Tzn. o tych wszystkich iluminatach, o tej reszcie to się dowiedziałem od osoby, którą poznałem w jakiejś grze online. No niby tam były jakieś "fakty", że Michael Jackson się z nimi zadawał, że większość popularnych gwiazd muzycznych jak np. Beyonce, Rihanna, Lady Gaga są marionetkami iluminatów. Potem jakieś rewelacje, że zamach na WTC to ich sprawa i w związku z tym szereg dowodów, że przed tymi zamachami już były przesłanki, np. w filmie gdzieś tam było "9/11" czyli tak samo jak się zapisuje 11 września, etc. No ale po tym jakoś tak na początku byłem zafascynowany, że kurde takie to tajemnicze, ale potem jakoś minęło i życie wyglądało w miarę normalnie. A potem nagle powrót, chociaż niczego na ten temat nie szukałęm. Tak nagle sobie mózg przypomniał o tym i zaczęło się. Chociaż nie mogę powiedzieć, że od tamtej pory jest tak źle, to jednak gdzieś tam w podświadomości to siedzi i w zasadzie pomimo lepszych dni, które jednak wystepują, to praktycznie codziennie jest co najmniej chwila, w której o tym myślę. Poza tym jakoś dziwnie często na facebooku mi się reklamują po prawej stronie jakieś grupy, w których ludzie piszą o jakimś sterowaniu ludźmi, masonach. To mnie samo zaczyna prześladować. A sam fakt, że ludzie w to wierzą i poświęcają temu swój czas, są wręcz pewni, że to racja, to jakoś mnie przeraża to i ogólnie mam poczucie, że jestem tchórzem, zaślepionym w dodatku, który boi się prawdy. Niby oglądałem jakiś filmik, w którym wyjaśnione jest jak powstają teorie spiskowe, ale taka moja natura, że jak jest coś co mnie cieszy i przeraża, to pomimo tego, że chciałbym wybrać to pierwsze, to moja psychika wybiera to drugie. Łapa, no czyli jesteś człowiekiem, który może udowodnić, że jednak leki nie sa takie złe, jak się je opisuje. Oczywiście pewnie ci od prawdy napisaliby, że jakbyś brał jakieś zioła, to też byś z tego wyszedł, ale mój rozsądek (o dziwo mam go) podpowiada mi, że to raczej niemożliwe. Dziękuję za Twoje zainteresowanie.
  17. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    No właśnie jak się naczytam takich bzdur, to potem się nakręcam i czasami doszukuję się spisku tam, gdzie nawet spiskowcy go nie widzą albo przynajmniej ja nie widziałem, że oni tam go widzą... Moim problemem jest też chyba za duża ufność w to co ktoś pisze w internecie - niektórzy pewnie trollują, ale jeśli to brzmi poważnie, to ja mogę przez to mieć gorszy dzień. No i samo to, że czasem czytam sprzeczne informacje spiskowców i innych ludzi, którzy znają inną prawdę - i wychodzą potem takie kwiatki, że np. jedni piszą, że światem rządzą iluminaci, inni, że to nie iluminaci, ale ufo, jeszcze inni, że Kościół itd. A ja potem nie dość, że po trochu wierzę każdej z tych osób, to jeszcze potem jestem w potrzasku, bo kto w końcu rządzi? Ja po prostu nie mam chyba swojego zdania... Tak chciałbym jakiś środek, dzięki któremu miałbym wszystko gdzieś, niczym bym się nie przejmował, nie stresował... Ja za mocno wszystko przeżywam.
  18. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    Wiesz, zazdroszczę Ci takiego poglądu, takiej pewności... Sam chciałbym tak myśleć. Bo teraz mi się w głowie tworzy, że ci profesorzy tam na studiach Wam celowo nie mówili o tych tajnych organizacjach jako prawdzie, żeby właśnie to było dalej ukryte i żeby te tajne stowarzyszenia, zakony, etc. mogły nadal w ukryciu działać na szkodę ludzi. Ale to chyba zakrawa o paranoję już... A pytanie - brałeś kiedykolwiek leki na psychikę? Pomagały? Uważasz, że bez nich nie byłbyś zdrowy tak jak dzisiaj? Przepraszam, że tak wypytuję, ale tak jak pisałem, ostatnio spotykam różne rewelacje o tych lekach, z resztą napisałem też o tym. PS. czasami to mam nawet jakieś obawy przed logiem tego forum, bo wiadomo jak fani teorii spiskowych widzą takie jedno oko... Ale nie doszukuję się tutaj żadnych ukrytych zamiarów administracji...
  19. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    No w sumie masz rację, bo jak nie czytam, to wtedy jakoś lepiej jest. Ale wtedy mam takie poczucie, że jestem tchórzem i nie czytam tego, bo się boję prawdy i wolę żyć w swoim matriksie etc. Łapa, a Ty miałeś styczność kiedyś z tym o czym piszę?
  20. zyxxyz

    Ja chyba wariuję...

    Pomóżcie, bo nie wiem co robić, mam ochotę się zabić. Otóż naczytałem się różnych stron o prawdach, jakie to niby są ukrywane, że ktoś nas kontroluje, że leki są po to, żeby uzależniać od nich i zarabiać na chorych do końca ich życia, że szczepionki to trucizna, że fluor w paście do zębów jest trujący, że z samolotów wyrzucają substancje chemiczne, żeby to co rośnie na polach zostało skażone chemią, etc. Poza tym jacyś iluminaci, żydzi, którzy kontrolują świat, z innej strony kościół, który ukrywa swoje zbrodnie. No ja zaczynam wariować, bo co nie widzę, to wszystko wokół jest złe. Do tej pory uznawałem się za agnostyka, czasami czytałem artykuły na pewnym portalu, który skupia agnostyków, ateistów, sceptyków, itd. Tam przynajmniej podchodzili do tych wszystkich spraw sceptycznie i jakoś mi to trochę pomagało, ale jak na jednym blogu przeczytałem, że ta strona ma swoje korzenie z wolnomularstwem to nagle jakby wszystko upadło (sprawdzili to na stronach, na których można sprawdzać dane odnośnie domeny, serwera). No niby nic, bo można sobie tak pisać, niekoniecznie prawdę, ale chcąc się przekonać, założyłem tam konto i wprost zapytałem jak się do tego mogą odnieść. Mój wątek został jednak dość szybko skasowany, a konto zablokowane. Zrobiłem to drugi raz z innego konta i to samo. Nie dostałem żadnego uzasadnienia, dlaczego moje konta zostały zablokowane. I wtedy przekonałem się, że to jednak nie taka bzdura z tym powiązaniem tej strony z masonami. Poza tym te teksty ludzi, że niby większość jest nieoświecona, że ludzie są naiwni, że nie mają pojęcia co się dzieje - mnie takie coś przeraża. Ja już nie wiem co robić. We mnie jest pełno komplikacji, których nie potrafię zwalczyć. Naczytałem się tego i teraz wszystkie religie i ateizm dla mnie są złe (więc co jest dobre?), po prostu wszystko mi się wali. Poszedłbym do psychiatry, ale po tekstach, że psychiatrzy mają układy z rządami państw i dostają kasę za to, że wmawiają ludziom choroby i to, że leki są celowo tworzone dla uzależniania i niszczenia, to ja nie wiem czy dla mnie jest jakiś ratunek. Najchętniej zabiłbym się i byłby spokój. Ja już mam tego wszystkiego dość... Najgorsze jest to, że mam poczucie, że jestem tchórzem jeśli nie uwierzę w to co piszą, bo po prostu się boję tego. No i to jest prawda, mnie to przeraża i dlatego myślę, że samobójstwo jest jedynym wyjściem. Leki nie pomogą, tylko zaszkodzą, psychoterapia... to raczej jest rozmowa, a ja już mam za sobą psychoterapię i wiem, że rozmowa o tym raczej nic nie da, bo w świadomości mam to i raczej nie umiem zmienić myślenia o tym, nie potrafię się nie przejmować. I ta świadomość, że ludzie chorzy np. na raka dostają leki, które ich tylko bardziej dobijają... Moja mama jest pielęgniarką i nie wiem już... Nie chce mi się żyć, bo co to za świat jest? Prawie (albo nie prawie) wszystko jest złe, naprawdę ja zaczynam wariować, czuć się jak w jakimś matriksie, do tego czuję się oszukany. Jestem studentem i często mam też takie myśli, że oni tam na studiach nas okłamują, uczą tak, żebyśmy potem w przyszłości robili tak jak oni chcą, na szkodę innych i szkodę sobie. Poza tym ja jem mięso, bo lubię i nie uważam to za jakąś zbrodnię, a czytanie o tym, że to jest niemoralne, nieetyczne, że to się powinno tępić, to też mnie dobija. Albo fakt, że niby klimat i te sprawy są kontrolowane celowo, że pory roku to twór ludzi tam "na górze"... że telewizja ogłupia ludzkość, że gry są złe, bo demoralizują (ja lubię gry i jakoś nie czuję, żebym miał kogoś np. nożem zabić) albo samochody są złe, bo przez nie dużo osób ginie w wypadkach... Problem w tym, że ja jak czytam takie rzeczy, to ja to biorę do siebie i nie umiem mieć swojego zdania, uważam, że ten ktoś jest bardziej oświecony i ma rację, nie boi się przyjmować prawdy tak jak ja... Ja już naprawdę mam dość!
×