Witam wszystkich :)
Jestem osobą, która nie choruje na depresję. Mam 17 lat i niedawno (pod koniec wakacji) związałam się z trochę starszym chłopakiem. Zależy mi na nim, nawet bardzo. Niestety, są dwa zasadnicze problemy:
1. jest to zwiazek na odległość (dzieli nas ok. 200 km, widzimy się góra dwa razy w miesiącu)
2. on choruje na depresję, od kilku lat.
Oczywiście, byłam świadoma tych przeszkód, gdy zaczynaliśmy... jak pisałam wyżej, zależy mi na nim. Poza tym, depresja to (chyba) nie choroba śmiertelna, da się z niej wyjść. Chciałabym bardzo mu w tym pomóc... Ale nie wiem, jak. Związek na odległość = kontakt głównie przez gg. A gdy on jest smutny, po prostu nie wiem, co napisać...
Poza tym, zauważam niepokojące zobojętnienie i podchodzenie do tych dołów jako do naturalnego stanu rzeczy (z jego strony). Nie potrafię tego zaakceptować. Próbowałam rozmawiać, w końcu zagroziłam (wbrew sobie) tym, że zerwę jeśli on nie zmusi się do zmian... i doszliśmy do wniosku, że byc może da sie robić coś jeszcze (bo jego leczenie, z mojego punktu widzenia, opiera się od kilku miesięcy na braniu leków wyłącznie :/ ). I co z tego, skoro kilka dni później jakby zupełnie zapomniał o złożonej mi obietnicy zmian?
Boję się o niego, bo naprawdę mi na nim zależy i naprawdę bardzo, bardzo chcę pomóc. Tylko czasem nie mam pojęcia, co mogę zrobić. Może ktoś znalazł sie kiedyś w takiej sytuacji, ma jakiś pomysł, radę, cokolwiek...