Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brunhilda

Użytkownik
  • Postów

    143
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Brunhilda

  1. Mam kryzys :( Cholera, kiedy jest ze mn ą wszystko w porządku, to wydaje mi się, że to już koniec, wszystko mi się w głowie poukładało i już zawsze będzie dobrze. Ale nie jest, znowu się pogrążam. Próbu8ję wbic sobie do tej pustej głowy, że jestem w stanie to zwalczyć, ale to bzdura. można tylko przeczekać i najwyżej starać się, żeby mineło szybciej. No i własnie mnie po raz nie wiem już który dopadło - tak sobie dojrzewało we mnie od kilku tygodni :? I teraz czuję sie do dupy, męczy mnie niepokój okropny. kiedy jestem wśród ludzi, jeszcze da sie wytrzymać, ale kiedy np. jadę autobusem, ledwie się powstrzymuję, żeby nie wysiąść - niewiele mi brakuje do ataku paniki :// Zresztą wiecie o czym mówię na pewno.

     

    No i tak się zastanawiam, czy to moja wina? Przecież naprawdę się staram, wiem co mi szkodzi, a co pomaga i prowadzę zdrowy tryb życia. Dbam o swoją psychikę, i wcale nie robię czegoś takiego, że jak się dobrze czuję, to spoczywam na laurach i olewam tę całą higienę psychiczną, nie. A kryzysy i tak przychodzą. Czy to moja wina? Zawsze mi się wydawało, że tak, ale dzisiaj się nad tym zastanowiłam, i naprawdę nie ma w tym mojej winy, nie mogę sobie zarzucić, że nie walczę. Ale to wraca, nie chcę, żeby tak było przez całe moje życie!

     

    Czy to my mamy władzę nad swoją psychiką, czy ona nad nami?

  2. Ja nie chcę, żeby było jak kiedyś - bo ja mam moje problemy od kiedy tylko pamiętam - chociaż w ostatnich latach się nasiliły. Chcę je rozwiązać, a nie wrócić do momentu, kiedy były mniej uciążliwe. Prawdę mówiąc trudno mi wierzyć w możliwość zmiany- nie znam innych sposobów myślenia niż te zaburzone, więc nie umiem sobie wyobrazić, jak w ogóle można myśleć inaczej. Ale wierzę, wierzę chociaż wątpię, gdybym nie wierzyła, to bym już dawno rzuciła w cholerę tę całą bolesną psychoterapię.

  3. Tak mi brakuje ładnej pogody, słońca, widnych popołudni, ew. śniegu jeżdżenia na rowerze, siedzenia na dworze, ale przede wszystkim brakuje mi kontaktów towarzyskich! :( Rano niby rozdaję gazetę, zagaduję ludzi, ale to nie jest taki pełny kontakt. Cholera, gdybym studiowałam byłoby inaczej... A tak - jedna przyjaciółka w Anglii, druga ma sesję, trzecia poszła do roboty, w której siedzi od 8 do 16. Siostra popołudniami zakuwa. Moje życie jest w tej chwili przytłaczająco szare, smutne i monotonne, wszystkiego mam dość, a na takim gruncie każde zmartwienie urasta do rangi jakiegoś nierozwiązywalnego problemu. Widzę, że ten tryb życia bardzo, bardzo sprzyja depresji, wiem, co by mnie z tego stanu wyrwało, ale nie wiem, jak to zrobić... nie chcę znowu się stoczyć w depresyjne bagienko. Cieszę się na razie, że jutro mam psychologa, potem spotkanie z koleżanką, a weekend szkołę (taki kurs pomaturalny) i znowu spotkanie. Cieszę się niesamowicie :D

    No to się wyżaliłam.

  4. Pierwszy raz zaczynam msylec realnie...

     

    O właśnie! U mnie stało sie dokładnie tak samo - moje myślenie staje się realne. Pół roku temu myślałam, że dostanie sie na malarstwo rozwiąże automatycznie wszystkie moje problemy. Teraz wiem, że oczywiście nic by się nie rozwiązało - i w tę stronę w ogóle idzie moje myślenie. Tak jest trudniej, ale lepiej, na pewno :smile: ale to wciąż dla mnie nowość.

     

    Jak dobrze, że wszystko u Ciebie jakoś się ułożyło! No i że rodzice okazali się tacy w porządku, to najważniejsze, żeby mieć wsparcie w rodzinie.

    hehe, ja też w tym roku pierwszy raz poszłam do pracy, niby tylko dorabiam sobie rozdając gazetki, ale i tak się stresowałam przed pierwszym dniem jakbym szła do nie wiem jak odpowiedzialnej roboty :lol:

  5. hmmm kurde... a bylo tak dobrze

    jestem sama w domu i boje sie ze sobie cos zrobie... :?

     

    Raz dobrze, raz źle, taka już jest ta nasza choroba...

    Spróbuj może zająć czymś myśli, żeby tak się nie wkręcać :smile:

    Ja boje się być sama w domu :/

     

    Mam problem: nie wiem, co chcę robić w zyciu. Jeszcze jakis czas temu wiedziałam, chciałam tylko i wyłącznie malować, i jak się nie dostałam drugi raz na studia, wpadłam w depresję :(

     

    Tylko że przez ostatnie miesiące tyle się zmieniło... Wiem, że nie jestem juz tą samą osobą, wszystko się zmieniło, moje całe pojmowanie siebie samej i świata. Ale nie wiem wciąż, w co się zmieniłam. Stare się rozsypało, a nowe jeszcze się nie wykluło. Kompletnie nie ogarniam siebie i swoich pragnień! W ogóle nie wiem, czy jakieś mam.

     

    W dodatku jestem w trakcie psychoterapii. Skąd mam wiedzieć, do czego mnie ona doprowadzi?

     

    Nie nadaję się w tej chwili do podejmowania decyzji o swojej przyszłości :( A muszę coś wymyślić, bo już nie wyrabiam, im dłużej to odkładam, tym bardziej jestem tym zestresowana. Chyba po prostu sprawdzę, na jakie kierunki mogę iść z moją maturą, i na razie zdam się na los ;P A może jeszcze przed składaniem papierów mnie olśni? :twisted: Niby jest jeszcze parę miesięcy..

     

    stressss i zagubienie

    muszę o tym porozmawiać z psycho, bo juz się w tym gubię zupełnie.

    Nie no, wiem jedno: chcę studiować - to już jest coś!

  6. Ale chciałbyś, żeby było lepiej, żeby było znowu zwyczajnie? My tu możemy Cię tylko wesprzeć, napisać, że rozumiemy, ale tylko specjalista może pomóc Ci z tego wyjść.

    A żeby dostać te "żółte papiery" to trzeba się podobno bardzo postarać ;P Nie przejmuj się w ogóle jakimiś cholernymi etykietkami typu "chodzisz do psychiatry - jesteś wariatem". To ci, którzy w ten sposób oceniają ludzi powinni się wstydzić swojej ciemnoty (no bo jak inaczej to nazwać?) My nie mamy się czego wstydzić! Problemy psychiczne mogą się przydarzyć naprawdę każdemu, tak jak i inny choroby...

  7. I powiem Ci, że nigdy nie zostaniesz sama na świecie. Nawet jeśli Twoi bliscy się od Ciebie odwrócą (choć w to wątpię), to pamiętaj, że masz nas :)

     

    To właśnie rodzina jest dla mnie największym wsparciem. martwię się tym, co będzie, jak rodzice kiedyś umrą. Co ze mną się stanie? Nie no, wiem, że to deprecha przeze mnie przemawia potęgowana przez grypę. Jakoś będzie. Jutro idę do psychologa, terapia dobra rzecz. Rozwiązałyśmy już parę problemów, które wcześniej wydawały mi się nierozwiązywalne (jest w ogóle takie słowo?). Będzie dobrze i u mnie i u Was wszystkich, oby jak najszybciej! (hehe, jaki przypływ optymizmu niespodziewany :P )

     

    A moze ktos sie ze mna napije wina ?:)

     

    ja się napiję. Niby miałam już nie pić, ale takie wirtualne winko chyba nie osłabia działania psychotropów, nie? :smile: Napiję się z Tobą, bo świetnie rozumiem, co to grypa i chcę uczcić mój pierwszy dzień bez gorączki (na serio nie mam juz gorączki, niech nie zwiedzie Was moje dzisiejsze bredzenie. Chyba mi odbija od tego leżenia w łóżku i rozmyślania :twisted: :twisted: ) !

  8. Nie mam siły na nic. Nie mam chęci do niczego. Nie mogę jeść Sad Cały czas czuję, że mam pusty żołądek, beznadziejne uczucie, ale nie mogę nic przełknąć. Wczoraj prawie nic nie jadłam. Nie lubię być sama, bo wtedy jest jeszcze gorzej, tak, jak teraz. Poza tym przeraża mnie myśl, że prędzej czy później będę musiała wrócić do szkoły, nadrobić wszystko, wszystkie zaległe klasówki... Nie mam siły Sad

     

    Oj, też to znam. Też mam zawsze problem z tym jedzeniem i chudnieciem kiedy wpadam w poważny dół. Czasami zjadam coś dopiero, jak mi się zrobi na tyle słabo, że wpadam w panikę. Koszmar. No ale już dwa razy miałam coś takiego, i dwa razy mi przeszło. To przechodzi.

     

    Ja też boje się być sama, własciwie w tej chwili jest to mój największy lęk: nie chodzi tylko o to, że zostanę sama w domu, ale że zostanę sama na świecie - nikt się mną nie zaopiekuje, kiedy wpadnę w depresję. Cholera, wystarczyło, żebym to napisała, a już płaczę :( A chciałam Cię pocieszyć! :o

     

    No ale wiedz, że nie jesteś sama ze swoim problemem, my wszyscy tutaj wiemy, co czujesz. Dasz radę, stopniowo, powolutku bedziesz nabierać sił i w którymś momencie uświadomisz sobie, że jesteś w stanie zawalczyć :smile:

  9. Brunhilda - przechodzilem przez cos takiego, ciezko bylo, nic tak nie przybija jak siedzenie w domu, jedyne co ci pomagalo sie odprezyc to byla ciepla kapiel dawala troche sily zeby dobrze spac naprawde odpreza, sproboj sie czyms zajac, jakis dlugi dobry film, cos zeby przestac myslec na chwile sie oglupic i zajac czyms zupelnie innym,swieze powietrze i odrobina slonca tez pomaga, moze nie na dlugo ale kazda chwila odprezenia to wiele,

     

    trzymaj sie

     

    Wiesz co, już mi trochę lepiej :) Jestem zahartowana, bo rozdaję gazety na mrozie :P i jakoś lekko przechodzę tę grypę, dużo lżej niż moja mama i siostra. Kiedy się poczułam lepiej fizycznie, to też poprawił mi się nieco nastrój. Dzisiaj już mogę czytać, oglądać TV, mogę zająć się czymś innym niż depresyjnym myśleniem. Najgorzej było, kiedy leżałam plackiem z gorączką 39*C ... jazda w dół bez trzymanki... Wiedziałam, co się ze mną dzieje i dlaczego, ale nic nie mogłam zrobić. Ale już mi lepiej.

     

    jak będę tak szybko zdrowieć, to może w piątek uda mi się dowlec na sesję do terapeutki? Chociaż nie chcę jej zarazić tym wstrętnym grypskiem! :x Zobaczymy...

    Dziękuję za wsparcie, jak to dobrze, że jest takie forum jak to :D

  10. Leżę z grypą od dwóch dni. No i oczywiście dopada mnie depresja, nie mam jak się przed nią bronić. Wkręcam się w te ponure myśli, a im bardziej się w nie wkręcam, tym bardziej tracę dystans do tego, co się dzieje w mojej głowie. :( Teraz czuję się lepiej, bo sobie popłakałam, ale pewnie jeszcze nie raz w czasie tej choroby to podstępne badziewie mnie dopadnie. Czuję się bezsilna :(

  11. zajka - dobrze, że zdecydowałeś się pójść wreszcie do psychiatry. Nie ma się czego bać, psychiatra po to jest, żeby nam pomóc w takich właśnie stanach. Będzie lepiej!

     

     

    Ja też mam problem. mam grypę od wczoraj, wszystko mnie boli, nie mogę spać, gorączka - jak to przy grypie... I jeszcze w dodatku czuję, że deprecha już zaczyna mnie oplatać swoimi czarnymi mackami :x Normalnie pomaga mi aktywność, spotkania z ludźmi. Ale teraz nie ruszam się z łóżka. Nie wiem, jak się bronić, a nie chcę, nie chcę depresji!

    Czy ktoś miał może takie doświadczenie i może mi coś poradzić?

  12. Jak to całą prawdę? Co masz na mysli? Za,ierzam jej powiedzieć o wszystkim, to co czuje, o tym co przeszedłem przez te 1,5 miesiąca. Mam jej powiedzieć co mysle o jej zachowaniu? Oczywiście całkowicie spokojnie, nie jestem chamski. Ona mnie wycieła. Z jej strony cisza w eterze. Żebym ja nie poepłnił takich błędów miesiąc temu, teraz było by inaczej.

     

    No własnie. I to jej powiedz, oczywiście spokojnie i kulturalnie. Żeby wszystko wyjaśnić, bo jak coś pozostanie niewyjaśnione, to pojawiają sie kolejne wzajemne urazy... Wiesz, nie znam Twojej sytuacji, ale kilka razy tak miałam, że czegos do konca nie wyjaśniłam, bo myślałam, że jeśli sie o czyms nie powie, to tak, jakby tego nie było. Więc lepiej mówić o wszystkim, nawet jeśli to ma boleć.

    Powodzenia!

  13. ja tez się zgadzam. Podatność na tego rodzaju zaburzenia to jest jakby cena za to, że możemy odczuwać i rozumieć więcej, przezywać pełniejszą radość, ale też niestety głębszy smutek. Pytanie, czy cieszyć się z tego, czy nie? Są momenty, kiedy chciałabym być taką prosta i krzepką wiejską kobitą :D żeby moim największym zmartwieniem było to, co przygotować chłopu na obiad :P

  14. hopeless pewnie zabrzmi to jak pocieszanie na siłe, ale czasami własnie to poddanie się jest pierwszym krokiem do zwycięstwa. Ja tak miałam z fobią społeczną: nie umiałam sobie z nią poradzić, w koncu załamałam się i pogodziłam się z tym, że się od niej nie uwolnię i juz zawszę będę czuła ten absurdalny lęk przed ludźmi...: muszę nauczyc sie po prostu z nim żyć, czy też raczej żyć mimo lęku. I właśnie wtedy on niespodziewanie bardzo się zmniejszył!

     

    Nadal mam tę fobię, i ona jest częścią mnie od zawsze, ale teraz już z jej powodu nie cierpię, bo zaakceptowałam ją jako część mnie. A ona o wiele mniej mnie ogranicza.

     

    Może i dla Ciebie to pogodzenie się z Twoimi problemami będzie jakimś momentem przełomowym? Trzymaj się cieplutko :smile:

×