Niewiem sam czy to depresja, nerwica czy inna choroba albo czy wogóle choroba . Ale napewno niejest to stan przejścowy :( . Pewnego dnia nadeszły ciemne chmóry nad moje życie. Zawsze byłem chętny do rozwiązywania czyichś problemów, dawałem z siebie 100% nawet w błachych sprawach i za co????? wiecie co dostałem ????? nic!!!!!!! musze sobie na kartkach pisać że jestem kur... potrzebny ze mam po co zyć !!!! wyobraźcie sobie że nawet moj najlepszy przyjaciel w przeciągu ostatnich dwuch tygodni niezapytał sie jak sie czuje!!!! najlepiej mieć kogoś w du... Inni znajomi na wieść że mam doła mają to w du... niechcą słuchać niechcą rozmawiać. osoba na której myślałem że moge polegać czyli tzw, best friend, wogule niejest zainteresowana moją kondycja psychiczną ciagle gada bez sensu o pierdołach, wniosek jest prosty, jóż nigdy dla nikogo sie niepoświęce, nic. Jak ktoś przyjdzie z problemem " a wiesz zostawiła mnie " " a wiesz w domu jest nieciekawie "" zpracy mnie wywalili" itd. powiem " Wyp...laj!!!! sam/sama se radź! co przyjemnie? a jak ja potrzebowałem pomocy to gdzie sie podziałeś? " Myśle że na począdku ten stan morzna by wyleczyć tylko rozmową typu "co słychać? czemu taki smutny jesteś?" wtedy bym na 1000% był szczęśliwy. Ale nikt kur.. sie nawet niezakłopotał takim wyczynem. teraz sam joż niewiem. Znienawidziłem ludzi i tyle. Jezu jak dobrze to gdzieś wykrzyczeć .
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:27 am ]
Niewiem sam czy to depresja, nerwica czy inna choroba albo czy wogóle choroba . Ale napewno niejest to stan przejścowy :( . Pewnego dnia nadeszły ciemne chmóry nad moje życie. Zawsze byłem chętny do rozwiązywania czyichś problemów, dawałem z siebie 100% nawet w błachych sprawach i za co????? wiecie co dostałem ????? nic!!!!!!! musze sobie na kartkach pisać że jestem kur... potrzebny ze mam po co zyć !!!! wyobraźcie sobie że nawet moj najlepszy przyjaciel w przeciągu ostatnich dwuch tygodni niezapytał sie jak sie czuje!!!! najlepiej mieć kogoś w du... Inni znajomi na wieść że mam doła mają to w du... niechcą słuchać niechcą rozmawiać. osoba na której myślałem że moge polegać czyli tzw, best friend, wogule niejest zainteresowana moją kondycja psychiczną ciagle gada bez sensu o pierdołach, wniosek jest prosty, jóż nigdy dla nikogo sie niepoświęce, nic. Jak ktoś przyjdzie z problemem " a wiesz zostawiła mnie " " a wiesz w domu jest nieciekawie "" zpracy mnie wywalili" itd. powiem " Wyp...laj!!!! sam/sama se radź! co przyjemnie? a jak ja potrzebowałem pomocy to gdzie sie podziałeś? " Myśle że na począdku ten stan morzna by wyleczyć tylko rozmową typu "co słychać? czemu taki smutny jesteś?" wtedy bym na 1000% był szczęśliwy. Ale nikt kur.. sie nawet niezakłopotał takim wyczynem. teraz sam joż niewiem. Znienawidziłem ludzi i tyle. Jezu jak dobrze to gdzieś wykrzyczeć .