Skocz do zawartości
Nerwica.com

Yvonne

Użytkownik
  • Postów

    233
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Yvonne

  1. Szubidka, ja bywają momenty, że się sobą brzydzę... brzydzę się swoich fantazji i tego jak bardzo muszę mieć zjebany mózg.... :hide:

    Hmm... takie fantazje to ja mam. Np. jadę w autobusie, patrzę na faceta i sobie myślę, że mogłabym z nim iść do łóżka. Tak się zdarza raz na sto lat i wtedy zwykle ten facet to ksiądz albo mąż. U mnie nawet nie dochodzi do etapu "rozmowy". Gdy jest tak, że dochodzi to nigdy mnie taki facet nie pociąga seksualnie, ale czasem sobie myślę - a może jest przystojny, może jest fajny, a może jednak? A potem sobie uzmysławiam, że to takie moje pt. "tonący się brzytwy chwyta" i odpuszczam całkiem.

    Nigdy nie uderzyłam do żadnego faceta, który mi się podobał. Jest we mnie tyle lęku, że szkoda gadać... Ech... Ja nawet swojego ex się bałam co mi uzmysłowiło, że ku ź wa nie mam do niego w pełni zaufania.

     

    Fajnie, że piszesz bo nie tylko Tobie się dzięki temu układa, ale mnie się też dużo "objawia'. Ech...

     

    Co do ojca? To ja nie wiem. Z dzieciństwa to raczej pamiętam jak był głównie poza domem i wpadał raz na jakiś czas bo taką miał pracę. Zwykle pijany. Pamiętam go jako osobę, której się chciałam za wszelką cenę przypodobać - zwrócić jego uwagę np. poprzez wspólne zainteresowania, towarzyszenie mu jak coś robi etc. Poza tym nie przypominam sobie nic pozytywnego z jego strony jeśli chodzi o bliskość. Głównie to przemoc fizyczna, psychiczna i przekraczanie granic seksualności. A potem moja "walka z nim na noże". :pirate:

     

    getmeoutofhere,

    hmmm chyba się tego trochę boję, że coś ruszy na co nie będę gotowa i się posypię, a "czasowo" nie mogę sobie na pozwolić :hide:

    Zresztą... dwa teksty przykładowe wystarczyły mi już na wcześniejszej rozmowie. I cała fala emocji poleciała... :blabla:

  2. buszujacywtrawie, trzymam kciuki :mrgreen:

     

    getmeoutofhere, to mnie zdołowałaś na maksa.... a może raczej przeraziłaś. Ech. Ja mam zamiar jutro dostać słowotoku, więc nie wiem, czy się przebije ze swoimi słowami hahaha :blabla::hide:

     

    Szubidka,

     

    ja seks traktowałam zawsze, od zawsze mechanicznie. Raczej jako zło konieczne albo narzędzie do zaspokojenia mojego popędu. Jako obiekt seksualny w ogóle.... no nie widzę się tak. Nie czuje tego. Nie wiem co by się musiało stać, aby się to zmieniło.

    Nie wiem jak jest z "normalnymi" kobietami, ale ja też jakoś nigdy nie rozpływałam się pod wpływem widoku nagiego faceta etc. Fantazje natomiast miewam, chociaż dawniej miewałam częściej, ale to są jakieś dziwne i chore fantazje hehe.

     

    . Ja się tak wstydzę siebe i swojego ciała, że na trzeźwo robiłam to kilka-kilkanaście razy. Reszta zawsze po pijaku. Wstydzę się, źle się czuje, jestem skrępowana, ale jak już z kimś jestem to nie mogę przestać tego robić. Ponieważ to taki kiepski paradoks więc przestałam w góle się tym interesować. Może dodam, że spotykam się z opinią mężczyzn, że jestem atrakcyjna ale.....nie czuję się tak, nie widzę tego, boję się, że oni coś źle widzą he he ;) :/ Im więcej o tym myślę, tym robi mi się gorzej bleh

    Tak sobie myślę, że skoro nie mam chłopaka ani nawet kolegi. Skoro żaden koleś nawet nie zagada i jestemw stanie iść miesiącami przez życie bez facetów, to znaczy, że nie mogę być atrakcyjna.

    Podpisuje się pod tym. Ja może na trzeźwo robiłam to częściej, ale też wolałam zawsze pod wpływem.

  3. No to ja już sama nie wiem, bo jak rozmawiam z moim lekarzem, to on mi wykłada jak powinien wyglądać dojrzały, poważny związek, gdzie jest ognisko domowe, gdzie partnerzy mają dla siebie czas, kochają się, szanują, nie są zazdrośni wcale, bo jest zaufanie i mimo mijających lat to pożądanie nie wygasa, bo się o nie dba. Więc skoro tak mówi, to wyobrażam sobie, że on ma takie właśnie życie, taki związek i ma na wszystko czas i mu tego zazdroszczę. No i, że jako lekarz psychiatra, to ma idealne dzieci bez zaburzeń i na pewno chodzą do prywatnych szkół, są bystre, zdolne itd, a jego żona pewnie jest najpiękniejsza na świecie, zadbana. W karcie mam wpisane prymitywna idealizacja:]. Nie wiem już sama co myśleć :roll:

     

    Hmm.... Brzmi to jak pragnienie wiary w idealny i piękny świat... :roll: Już jasne jest to sformułowanie "prymitywna idealizacja" ;)

    Tak jak Cię czytam to sobie też pomyślałam o tym, a raczej mi się przypomniało - byłam mała i za wszelką cenę chciałam być lekarzem bo mi się wydawało, że jak nim będę to wyleczę babcię, dziadzia i w ogóle wszystkich. No i oczywiście sama będę zdrowa bo skoro będe lekarzem to jakże inaczej?

     

    Fakty są takie, że nawet Twój psychiatra jest przede wszystkim człowiekiem. On wie jak powinien wyglądać idealny związek bo się o tym uczy/nauczył/poczytał. Mówi Ci to po to, abyś zmieniła swój wizerunek relacji damsko-męskiej, więc ma to głęboki sens. Ale to, że mówi nie oznacza, że sam jest idealnym mężem bo może podpija wieczorem w samotności? Że ma idealną żonę bo może ona choruje na depresję i często nie ma siły do życia? Że może pierwsze dziecko zmarło bo zachorowało, a drugie nie do końca może sobie poradzić z życiem w "cudownej" rodzinie ?

     

    Kiedyś nie miałam takiej świadomości, że są to prowokacje, że sama wymuszam jakby to odrzucenie, dopiero podczas terapii to zrozumiałam dzięki terapeucie. A dzieje się to w różnych momentach, nie zakładam sobie, że teraz przekroczę granicę, czy zrobię coś głpiego, dzieje się to spontanicznie, emocje mnie ponoszą, dopiero potem zdaję sobie sprawę z tego, że sprowokowałam odrzucenie i jest mi źle, sama sobie wbijam szpile często. Czasem jak coś nie idzie w rozmowie po mojej myśli to wtedy mówię coś głupiego, przekraczającego granice, żeby..., no właśnie nie wiem po co.

    Hmm... to trzymam mocno kciuki, aby jeszcze bardziej to w Ciebie "wsiąkło". Wierzę, że w pewnym momencie zacznie się dobijać do Ciebie świadomość jak będziesz w trakcie reakcji na zasadzie czerwonej lampki: chyba zaraz przekroczę granicę; a to pozwoli Ci na to, aby zmodyfikować swoje zachowanie, powiedzieć o nim, nazwać je ZANIM się pojawi :D

     

    Hmm.... jeśli chodzi o te rozmowy nie po mojej myśli... to ja miałam tak z ex terapeutą. Włączał mi się wtedy prowokator na maksa. Tak jechałam, tak prowokowałam i czekałam co zrobi. :hide:

  4. Yvonne, Dzięki. Ja studiuję psychologię, bo tylko ten kierunek mnie interesował. Nie poszłam na te studia, by próbować sobie pomóc. Poza tym jak po skończeniu studiów wciąż będę miała mocne jazdy to nie będę pracować w zawodzie. ;)

    Hehe. Jak słodko. ;) Mam wrażenie, że padło hasło "obronne" zanim zdążyłam "zaatakować" hehe. Wcale nie założyłam ani nawet przez chwilę nie pomyślałam, że poszłaś na te studia po to, aby sobie pomóc :mrgreen:

     

    Cieszy mnie Twoje podejście do sprawy bo to jest ważne. Chodzi mi o to, że to bardzo dojrzałe, że dopuszczasz do siebie, że możesz nie pracować w zawodzie. :)

     

    -- 12 sty 2015, 10:35 --

     

    A po co wam faceci,się pytam??Ja też żadnego nie mam bo raz,boję się że znów odwali a pomiędzy umiarkowaną stabilnością a totalną emocjonalną rozpierduchą wolę jednak ten pierwszy stan.Jeśli kiedyś będę na związek z facetem gotowa,to będę wiedziała ;) Na razie to się rozglądam za kobietami,hahahah

    Ech... bo ja bym się chciała przytulić, pogadać z facetem - tak żeby faktycznie usłyszeć jego męski sposób widzenia świata. Poza tym chce seksu, poza tym chce się poczuć bezpiecznie i kur$wa chciałabym założyć rodzinę.

    chyba

    Tak sobie myślę jak mam stabilnie w głowie. Może moja mama ma racje, że jakbym miała męża i dziecko to nie w głowie by mi było sranie się z emocjami i złe nastroje?

     

    -- 12 sty 2015, 10:37 --

     

     

    P.S.A barman był brzydki,heheheheh

     

    Młodziak był... Czy ja wiem czy brzydki :P Na pewno był bardzo grzeczniutki i nie przekraczał granicy - caly czas było "pani, pani" hihihih.... :great:

     

    -- 12 sty 2015, 10:37 --

     

    Dobra już nic nie piszę.... Tak się stęskniłam za forum, że musiałam wszystko nadrobić i teraz mam wrażenie, że je owładnęłam :hide:

  5. Cześć dziewczyny. Widzę, że ciekawie było ? :)

    .

     

    Były fajerwerki, więc było fajnie, miło, sympatycznie, ciepło, blisko [to ciekawe bardzo] + w gratisie trochę kolorowo ;)

    Ja osobiście ze spotkania jestem zadowolona od A do Z.

     

    :pirate:

     

    -- 12 sty 2015, 10:27 --

     

    Huśtawka, Yvonne Przepraszam, że jestem taka beznadziejna i musiałam rozwalić całą imprezę. Nie mam wątpliwości że nie potrafię panować nad sobą, gadałam niestworzone rzeczy do ludzi, groziłam barmanowi, jestem po prostu chora.

    Oj tam. To gorzej brzmi jak się to czyta niż jak było w rzeczywistości. Może dlatego, że czytanie pozostawia miejsce na wyobrażenia, a rzeczywistość już nie.

    Nic nie rozwaliłaś. Po prostu Cię trochę nosiło i tyle. Żadna tragedia się nie wydarzyła. I powtarzam raz milionowy: beznadziejna nie jesteś :* I mało tego! Jakbym z góry wiedziała jak nasze spotkanie będzie wyglądać to i tak bym sie na nie zdecydowała. :pirate:

     

    -- 12 sty 2015, 10:28 --

     

    o kurka, to jest mega ciekaewe, bo z jednej strony unikasz mężczyzn jak mówiłaś, z drugiej lgniesz na nich jak nie wiem. I to tak otwarcie. Próbuję to sobie wyobrazić jakbym miała jakiemuś mężczyźnie powiedzieć, że chcę z nim iść do łózka. Jakoś kompletnie tego nie widzę. Co nie znaczy, że nie robiłam tego [bez mówienia] po pijaku. Ale na trzeźwo nawet nie przychodzi mi to do głowy ale ja chyba mam też jakieś zaburzenia seksualności, coś jakby na poziomie dziecka eh

    Co to znaczy, że na poziomie dziecka? :roll:

  6. A czy nie ma jakichś przeszkód, żeby zostać terapeutą przy tego typu zaburzeniach? Powiedzmy sobie szczerze, borderline to głębokie zaburzenie, tak więc... nie wiem, nie wyobrażam sobie terapeuty mocno zaburzonego.

     

    Dziewczyny, ja też jestem z południa ;) Ale wczoraj nie mogłam, poza tym ja nie chodzę juz na spotkania towarzyskie, odizolowałam się.

     

    No wstyd! :pirate: Odizolować się? Ja też nie chodzę na spotkania towarzyskie i unikam ludzi jak ognia, ale to sobotnie.... magia.... :<img src=:'>

     

    Co do przeszkód. W każdym zawodzie wariat może się znaleźć. Wszystko zależy od tego jak wewnętrznie się czujesz i jak jesteś poskładany. Schizofrenia odpada chyba najbardziej, ale to z różnych względów [cała lista przyczyn].

    Myślę sobie, że jeśli ktoś jest dojrzały i poskładany i się leczy to nic nie stoi na przeszkodzie.

     

    Primum non nocere

     

    Poza tym my mówimy: psychoterapeuta/terapeuta i każdy z nas co innego ma w głowie, a prawda jest taka, że szkół jest bardzo wiele i w ogóle możliwości pracy. Wiadomo, że nie trzeba iść "tam gdzie sobie nie damy rady". ;)

     

    Takie se o moje zdanie

     

    -- 12 sty 2015, 10:16 --

     

    Ostatnio mam jednak lęki, że mój terapeuta mnie opuści, boję się każdej sesji, wydaje mi się, że powie:" no niestety, będziemy musieli na zakończyć terapię, bo wyjeżdżam/przeprowadzam się itd.". Zapewnia, że mnie nie zostawi, a ja dalej robię jakieś głupoty, przekraczam granicę, prowokuję, albo nawet mówię "to niech pan mnie wyrzuci z tej głupiej terapii/ chyba więcej nie przyjdę na sesje". Chciałabym być z kimś kto nie istnieje, zjawia się tylko kiedy go potrzebuję, a potem znika, coś jak dżin z lampy.

     

    Hmm.... A masz świadomość tego wszystkiego, że to są "glupoty", że "prowokujesz" etc. jak się to dzieje? W danym momencie i w danej chwili?

    Pytam bo to bardzo ciekawe....

     

    A ogólnie żeby już nie cytować każdej wypowiedzi ;) "przejebane". Ja chyba też bym się tak "chwytała", ale na szczęście lekarzy wybieram kobiety. W ogóle ja mam takie problemy z facetami, że po dwóch zdaniach w rozmowie robię taki mur wokół siebie, więc do żadnej mowy o seksie czy zauroczeniu dojść nawet nie ma jak... ech....

     

    -- 12 sty 2015, 10:17 --

     

    Mam podobnie do Was Conessa i caramel rose. Z tym, że seks nie jest moją obsesją, po prostu go nie ma bo z nikim się nie spotykam, unikam kontaktów z mężczyznami a oni chyba ze mną he he eee :/

     

    Przestałam wchodzić w relacje z mężczyznami, ponieważ umiałam je oprzeć tylko o sex, nic innego za bardzo mnie nie interesowało i niczego innego nie dostrzegałam.

     

    A teraz jestem sobie sama 4 lata i ogólnie czuję się jak stara ciotka, co siedzi w mieszkaniu. Brakuje obrazków Papieża i telewizora z regionalnym programem ;)))

    Podpisuje się pod tym.... ojak ja się podpisujjeee..... :roll:

  7. Poczytajcie o: Marsha M. Linehan, sama miała borderline, wiele prób samobójczych za sobą, a została terapeutką i nawet opracowała dzięki temu wlasne podejście psychoterapeutyczne, niezwykle pomocne przy/w BPD.

     

    http://emocje.pro/profesor-marsha-linehan-wyjawia-wlasne-zmagania-z-zaburzeniem-borderline/

     

    Ciekawe artykuły poza tym.

    Podpisuje się pod tym. :great:

    W ogóle bardzo mnie to cieszy, że coraz więcej psychiatrów/psychoterapeutów przyznaje się do swoich problemów ze stanem zdrowia psychicznego. To jest strasznie wzmacniające... :<img src=:'>

     

    -- 12 sty 2015, 10:00 --

     

     

    No, ale taka prawda, mają idealne życie, każdy ich szanuje i się z nimi liczy, a w dwa dni (prywatnie) jak się postarają to mogą zarobić tyle co niejeden zarabia na miesiąc. Bardzo idealizuję tę grupę społeczną, a zwłaszcza mojego lekarza.

     

    Hehe. Słodko. Lekarze w większości rodzin nie mają, mają mnie porozwalane albo w trakcie "wojen" domowych. Ogniska domowego brakuje jak nic. Poza tym, żeby faktycznie mieć kasę to trzeba leczyć prywatnie [trzeba mieć praktykę+tytuł+być dobrym] lub tytuł i publikować lub wykładać [trzeba mieć czas, chęci].

     

    To ja polecam inny zawód :D Informatyk - każdy się z nim liczy bo ma łeb na karku, zna sie na wszystkim co masz w domu i jest elektroniczne, a nawalić może, zarabiać tyle co piszesz ale zwykle zarabiają więcej i ba! Nawet nie muszą miec tytułu mgr przed nazwiskiem. Ani nie muszą czekać stu lat zanim ktoś ich doceni. Oj... polecam :105:

  8. abstrakcyjna, strasznie się cieszę że zdalas :D Wiem dokładnie co znaczy rozczarowanie sobą jak sie oczekuje, ze cos sie powinno wiedzieć. Ja też mam tendencje do katowania siebie jak mi źle egzamin pojdzie. A poza tym no coz... Psychologia? Witam koleżankę w "w trakcie fachu" hehe. Wychodzę z podobnego założenia czesto - jak taki zaburz moze leczyć później ech... Mam jednak nadzieję że u Ciebie to jest przejściowe i zaraz się poczujesz lepiej :)

    ściskam mocno!

    Flora3, będzie fajnie. Musi byc, ale ja tez mam pietra hihihi...

  9. cholera nosi mnie.... a tu 23... ani nie ma z kim pogadać, ani nikogo kogo można by pozaczepiać.... lipaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.......... :evil:

    Idź spac,bo jutro długa noc przed Tobą ;) Ja się już spacyfikowałam i idę palulu bo jutro musze o 6.30 wstać...

    ja wstaje o 6....

    ale jakoś mi się spać nie chce...

    chlip chlip... może sobie coś oglądnę...

     

    -- 09 sty 2015, 23:28 --

     

    caramel rose,

    wpadnij do Krakowa :pirate:

     

    Wpadłabym, ale jutro nie mogę niestety. Udanej zabawy Wam życzę!:)

    Kurde zastanawia mnie tylko to, że jak zawsze mam doła i nie chcę nigdzie wychodzić, to dostaję zaproszenia na imprezy, a jak mam super nastrój i mnie rozsadza, chcę bawić to wszyscy wiecznie zajęci. A dziś czuję się najlepsza, najpiękniejsza, najseksowniejsza na świecie, fajne jest to uczucie.

    Neuroleptyk już jakiś czas temu wzięłam i nie działa, dzisiaj spać chyba nie będę. Słucham sobie muzyki na fula i tańczę, jest miło:)

    Szkoda.... :(

    Ale ten Twoj problem to znam... jak człek chce się bawić to ludu brak, a jak nie chce to ofert pełno...

     

    Ja leki dziś olewam :pirate:

  10. Yvonne, zatem wszystko przed nami...

    Ojciec od kilku dni się nie zapija. Nadal z nim nie rozmawiam, o tym, że zgłosiłam go do komisji też mu nie powiedziałam.

    Heh... Moja mama dowiedziała się o tym, że jest zgłoszona w momencie, w którym przyszło jej wezwanie :pirate:

     

    A tak w ogóle - trzymam mocno kciuki za Twoją rodzinkę bo to wszystko to ciężki temat. I przede wszystkim zadbaj o siebie -> polecam gorąco psychoterapię. :great:

  11. Yvonne, nie wiem czy trudny... Po prostu to egzamin ustny, czego najbardziej się obawiam. :( generalnie poszła nam na rękę i dała pytania, ale jest ich ponad 100, a odpowiedź na każde to przynajmniej pół strony a4. Trzeba mieć szczęście, żeby trafić w coś co się umie, bo nie dam rady ogarnąć wszystkiego. Do tego mam kolokwium w niedzielę, a nic jeszcze nie umiem. Trochę porażka, bo cały ten tydzień miałam wolny. Ale cóż jeszcze się nie poddałam i zaraz zaczynam.

    Dzięki dziewczyny za wsparcie.

    I miłej imprezki. Ja drugi koniec Polski właściwie. ;)

    Nie lubię ustnych :/

    Trzymam zatem kciuki za Twój jasny umysł i otwarty na nową wiedzę :great:

     

    Mieszkasz nad morzem? Fajnie! :D

     

    -- 09 sty 2015, 15:32 --

     

    Z tego podniecenia mam ciśnienie 165/100 i tętno 122....

    Jak tam ciśnienie? :mrgreen: Ja się coraz bardziej upajam naszym spotkaniem :pirate:

  12.  

    Yvonne,

    Zaraz dzięki temu wejdziesz w górkę,zobaczysz.Nasze spotkanie stanie się wyzwalaczem Twojej upragnionej hipo :pirate:

    Wcale by mnie to nie zdziwiło.... w sumie :mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen: I jakoś płakać nie będę :pirate:

     

    -- 09 sty 2015, 12:36 --

     

    Flora3,

    No weź go tak wcześnie nie odstawiaj.Ja chcę go poznać!!!! Bo będę :why:

     

    -- 09 sty 2015, 12:19 --

     

    Yvonne,

    Zaraz dzięki temu wejdziesz w górkę,zobaczysz.Nasze spotkanie stanie się wyzwalaczem Twojej upragnionej hipo :pirate:

     

     

    Jak chcesz poznać Syna mego to musiałybyście z dworca jechać do mnie. Mieszkam kawał drogi od Yvonne. Dogadajcie się bo ja już nie wiem :D

     

    Oj tam ode mnie do Ciebie to wcale znów nie taki kawał drogi SERIO ;)

     

    W sumie możemy jechać z dworca do Ciebie. To jakieś 30min. niecałe tramwajem.

    Daj znać tylko jakie zapasy mamy zrobić po drodze 8)

     

    -- 09 sty 2015, 12:38 --

     

    Flora3,

    A z dworca autobusowego (pod nazwą Małopolski dworzec Kraków)to gdzie bliżej?

    Do mnie jest bliżej, ale czy to ma znaczenie ? :pirate:

     

    -- 09 sty 2015, 12:38 --

     

    Chociaż ma! Bilet jest tańszy hahaha :mrgreen::<img src=:'>

×