Cześć wszystkim !
Jestem tutaj nowa :)
Moja historia jest dość oczywista. Jak skończyłam 18 lat zaczęłam przesadnie o siebie dbać pod kątem lekarskim. Robiłam dużo różnych badań, które wychodziły zwykle dobrze. Jedynie miałam kiedyś poważne problemy z anemią :) Poza tym nic.
Czasami zdarzały mi się bóle brzucha i strasznie się nimi martwiłam (2012r). W internecie wyczytałam że mam helicobacter i oczywiście lekarka mnie wysłała na te badanie. Nic nie wyszło więc wysłała mnie na usg. Okazało się że mam drobny piasek na nerkach, ale każdy lekarz mówił mi, że nie może on powodować takiego bólu jaki ja odczuwałam.
W zeszłe wakacje rozstałam się z chłopakiem i wtedy zaczęłam przypisywać sobie różne choroby. Wrzody, tętniak aorty brzusznej (nie mogłam zasnąć bo czułam pulsowanie w brzuchu - ponowne usg nic nie wykazało) i wiele wiele innych.
Od trzech dni "mam" stwardnienie rozsiane, bo bolało mnie oko (oczodół). W dodatku zaczęły boleć mnie nogi, mam skurcze i mrowienia, jestem zmęczona i wydaje mi się, że wzrok mi się pogorszył. I dopiero wczoraj przyszło mi na myśl, że jednak może to nie fizycznie mam problem. Jak to zebrałam wszystko "do kupy" to wygląda na to, że być może coś w tym jest. A może znowu sobie wmawiam?