Witam. Odkąd pamiętam towarzyszy mi drżenie ciała. Chociaż ciężko nazwać to drżeniem, ja się po prostu cała trzęsę, czasem tak mocno, że nie mogę podnieść kubka do ust, kiedy np. chcę się napić herbaty. Początkowo myślalałam że reaguję tak na stres- i rzeczywiście, objawy w tedy nasilają się, ale również w codziennych sytuacjach, ktoś mówi mi : " czemu się trzęsiesz, zimno Ci?" , a ja nawet tego nie zauważam.
Natomiast kiedy czegoś się boje lub czymś stresuję, zaczynam trząść się jak osika , dosłownie "latać" , drży mi całe ciało, głowa, głos , dochodzi do tego również uczucie zimna, nie mogę złapać oddechu , pocę się i czuję "jak we śnie" . To takie dziwne uczucie, jakby wszystko zdawało się być nierealne, nie wiem jak je wytłumaczyć. Kiedyś miałam badania neurologiczne i wszystko ponoć było w porządku, przed maturą poszłam do lekarza, mówiąc o swoim problemie i prosząc o jakieś tabletki, bo zwyczajnie bałam się ataku na egzaminie. Lekarz zbagatelizował problem i powiedział że nic silnego mi nie przepisze , bo będę zamulona, mogę wziąć jedynie ziołowe tabletki. Ziołowe łykałam kiedyś garściami, wypijałam litry melisek i poprawy żadnej nie było. Przez maturę przebrnęłam jedynie dzięki temu, że w domu miałam propanolol ,który trochę załagodził objawy-przynajmniej mogłam oddychać. Ach, warto zauważyć że po wypiciu alkoholu objawy mijają. Podejrzewam że mają podłoże czysto psychologiczne- wiadomo, alkohol odpręża . Tylko w takim razie wygląda na to, że jestem spięta niemalże cały czas.
Bardzo uprzykrza mi to życie, nie wiem co z tym zrobić.
Do psychologa też kiedyś chodziłam, kiedy byłam młodsza. Nic kompletnie to nie dało.