Skocz do zawartości
Nerwica.com

paszcz

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez paszcz

  1. Ja ostatnio zauważyłem, ze jak już jestem całkowicie przytłoczony ową sytuacją to czy właśnie się wylałem, czy ostatni raz byłem w WC 2 godziny temu to pęcherz i tak mnie napierdziela równo... Mam też taką sytuację że jak o tym nie myślę to jest git, a przemknie mi myśl "a jak tam pęcherz" to zawsze mi się chce, mimo iż nieraz myśl brzmi "hah nie myślę o tym muszę myśleć o czymś innym" to i tak odczuwam parcie. Po alkoholu to jest o tyle git, że mam towrzystwo w kiblu... :)
  2. Witam Trafiłem na ten wątek z google gdyż mam ten sam problem co Wy. U mnie było to tak... Pod koniec podstawówki zaczęło się coś ze mną dziać... często chodziłem do toalety, przed snem, przed filmem... zauważyli to w mojej rodzinie, ale jakoś nikt się tym nie przejął (łącznie ze mną), owy częstomocz wyst. jedynie w domu. W gimnazjum również nie miałem z tym większych problemów, mieszkałem niedaleko szkoły, a do toalety szedłem przed szkołą i po szkole, a w ciągu tego czasu wytrzymywałem 6-8 godzin bez toalety (piękne nieprawdaż). No ale przyszedł czas na liceum. Do szkoły zacząłem dojeżdżać tzw. PKS'ami 20 kilometrów... Na poczatku zacząłem chodzić do toalety w szkole gdyż miałem taką potrzebę. Nie było to częste 1-3 razy w ciągu dnia, potem się rozkręciło co 2 przerwy, co przerwę...- problem... głupie uśmieszki wśród kolegów, potem otwarte prześladowanie... Przyszedł czas na wycieczki szkolne, gdzie chodziliśmy często przez centra dużych miast... no i co zatrzymywać całą klasę bo ja muszę skorzystać z WC i znów się upokażać. To było straszne. Zielona szkoła- większość czasu w autokarze... tragedia pęcherz miałem tak obolały, ze nie mogłem wogole siedzieć... wychodziłem z toalety na stacji nie zdąrzyłem wrócić do autokaru znów czułem cholerne parcie. Na szczęście udało mi się zdobyć przyjaciół i byli "wyśmiewacze" mnie zrozumieli i już razem się z tego śmiejemy... O tyle łatwiej. Ale teraz przyszła zima, na dworze chłodniej to i pęcherz bardziej wrażliwy... Dojazdy autobusem to tragedia, pęcherz boli przy każdym dołku, choć gdy potem idę do toalety to okazuje się że nie miałem takiego wielkiego ciśnienia. Podczas jazdy planuję sobie gdzie tu można wysiąść i w razie czego się załatwić. TRAGEDIA. U urologa jeszcze nie byłem, ale badania miałem robione i nie dostałem żadnego antybiotyku na zapalenie pęcherza. A apropos to na poczatku liceum trafiłem do szpitala i okazało się że miałem ogólne zapalenie układu moczowego, dostałem antybiotyk, a później nie za bardzo zwróciłem uwagę czy mi pomógł bo miałem również inne problemy - nadwrażliwość jelita -. Ale kto wie czy to nie od tego zaczęły się te poważne problemy. Teraz chodzę na kurs Prawa Jazdy... teorię zdałem wzorowo teraz czas na jazdy tyle że, odrazu się boję jak ja wytrzymam 2 godziny w aucie, jeśli gdzieś po 1h zwykle jestem zmuszony skorzystać z toalety. A w aucie trzeba być skupionym, a dodatkowo skoro w autobusie tak się męczę to pewnie w samochodzie też tak będzie. Do tej pory miałem nadzieję że pójdę do jakiegoś dobrego urologa, dostanę dodatkowe badania, leki i wszystko przejdzie, ale trafiając tu zdałem sobię sprawę że to nic nie da. Już miałem mysli samobójcze, a co będzie teraz... Co mnie najbardziej ciekawi to jak latem chodziłem do pracy to potrafiłem tam z 6 godzin wytrzymać przy sadzeniu roślin i wcale nie byłem jakoś bardzo tym zmęczony i nie odczuwałem tego boleśnie. Zauważyłem też żebym nie pić dużo bo to dodatkowo wzmaża to parcie. Staram się wogóle nie pić napoi i soków bo one są słodkie i wzmażają pragnienie i czasem nie zauważasz że jednego wieczoru wypijasz całą butelkę. Co jeszcze... pożądnie się spocić np. przy jakimś sporcie (dla mnie np. piłka nożna lub tenis stołowy na WF) wtedy te 2-3 godziny mozna wytrzymać... No i to by było tyle moich wypocin... Do psychologa lub psychiatry się nie wybieram bo to mi nic nie pomoze muszę się z tym męczyć, a w przyszłości... jakaś praca w domu, aby nie stwarzać sobie problemów. Zdaję sobie sprawę że jestem swego rodzaju kaleką i nie wszystko mogę robić... dla własnego komfortu psychicznego. Pozdrawiam
×