-
Postów
66 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Wielbark
-
Jestem połamany...psychicznie i fizycznie. To już chyba tradycyjne - od pewnego czasu...
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Wielbark odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Dołączam się...są dni złe i gorsze. "Przerabiam" kolejne choroby codziennie. Na szczęście część z nich odpadła, ale część wciąż pozostaje...A samopoczucie? Powiedzieć, że kiepskie - to mało... -
Ja sie nie nudzę...przeciwnie, niby dużo pracy...ale skąd ta ciągła słabość? To zmęczenie psychiczne i fizyczne jak po przerzuceniu fury węgla? Wczorajsze badania krwi złe nie są; może minimalnie za mało leukocytów - 5,3 mln - ale żeby od tego taka słabość? I cały czas człowiek nakręcony...gdzieś w podtekście - lęk. Jak się uwolnić od tego cholerstwa pytam się ja Was???
-
Kolejny dzień wyganiania demonów...Płuca w normie - no i dobrze. Analiza krwi w miarę dobra, ale próby wątrobowe nie całkiem...transaminazy ALT - 47,8 a norma do 41...co to jest? Lerivon? Odstawiony tydzień temu antybiotyk? Druga próba AST w normie, na szczęście... No nic, zobaczymy dalej...ale już niepokój się budzi. Jest 15.00 więc samopoczucie jeszcze nie najgorsze. To od 18.00 jestem po równo nakręcony i zmęczony, ale nie tak zwyczajnie; po prostu fizycznie i psychicznie zdemolowany. Dotąd tego nie było. Powód? Nie wiem...
-
to powinieneś jej dokładnie wytłumaczyć, na czym polega nerwica i podkreslić, że nie ma to nic wspólnego z "ześwirowaniem" - tym bardziej w potocznym słowa tego znaczeniu. Tylko musze cię ostrzec, że mój małżon nie rozumie nic do dziś dnia, co nie wpływa dobrze na nasze życie, delikatnie rzecz ujmując Ależ ja tłumaczę... Tylko efekt jest taki sam jak u Ciebie...Mam wrazenie, że Ona boi się tego "drugiego mnie" w trakcie ataków i traktuje jak osobę obcą...a poza tym do tej pory to ja dawałem jej wsparcie, jeśli miała problemy...nagle wszystko się przewróciło... w ciągu niecałych dwóch miesięcy. A akurat jest tak, że najlepiej trzymam się do wieczora. Im dalej w noc, tym jest gorzej....czyli niestety często widuje mnie nakręconego... W dodatku sytuacja jest patowa. Biorę tylko Lerivon i to 1/2 dawki 10 mg na noc. Ostro reaguję na leki i już ta dawka mnie szybko usypia;z wieksza pewnie miałbym trudności ze wstaniem w ogóle! A tu wstawać trzeba, bo przecież bezpieczenstwo finansowe rodziny jest teraz głównie na mnie oparte...W pracy walczę, zeby nikt niczego nie zauważył, tak że leki mogę tylko brać, jeśli WIDOCZNE objawy sygnalizują atak. No i może to być raczej tylko Hydroxyzyna - na "dobroczynne otępienie", jakie w tej sytuacji daje np. Xanax czy Lorafen pozwolić sobie nie mogę...
-
Sama nie wiem, czy nie powinieneś się dziwić. Jeśli się kochacie to może powinienieś. Zależy też czy ona to olewa czy pro prostu nie potrafi zrozumieć albo może sama ze sobą ma problemy. Ciągłe wspieranie osoby z nerwicą jest wielkim poświęceniem, nie każdy potrafi temu sprostać, myślę że trzeba byc wyjątkowo silnym by to robić. Co do tego ostatniego to na pewno masz rację...wspieranie osoby z nerwicą jest zapewne zadaniem bardzo ciężkim... w momencie ataku ten człowiek nie jest bowiem sobą i trudno tego zwykłego "normalnego" w nim odnaleźć... a sam nie wiem dlaczego jest jak jest...prawda że nie układało się nam ostatnio po różach (m.in. ja mam pracę, Moja Pani - nie) i to może być jedną z przyczyn...wprost mi powiedziała, że martwi się co z nami będzie jeśli "do reszty zeświruję" i - jej zdaniem - wyrzucą mnie z roboty...
-
W pracy jakoś się trzymam; poczucie, że MUSZĘ jest dla mnie po prostu nie do przejścia i - na szczęście - przez to jeszcze nie pękam. W domu za to BARDZO źle...najgorsze są wieczory, kiedy obsiadają mnie różne lęki, co jednak zrozumienia nie znajduje...a moze się żonie nie powinienem dziwić?
-
Ja próbuję eliminować po kolei straszące mnie fantomy...dzisiaj było serce. Test wysiłkowy, echo itp. Wszystko w porządku, kardiolog stawia rozpoznanie "nerwica". Jutro krew...wszystko co najważniejsze. Potem pewnie jeden z lepszych gastrologów w kraju... Bo jeśli to tylko nerwica to SKĄD TA PRZEKLĘTA CODZIENNA SŁABOŚĆ??? TO ZMĘCZENIE??? To wrażenie całkowitej sieczki w głowie?? Ataku dzisiaj nie miałem - dobre i to - za to wkręcony jestem totalnie...
-
Problemy ze snem ( senność, bezsenność, sny itd. itp...)
Wielbark odpowiedział(a) na Kachur temat w Pozostałe zaburzenia
No, to jest 5 mg... po prostu bardzo mocno reaguję na leki... -
Problemy ze snem ( senność, bezsenność, sny itd. itp...)
Wielbark odpowiedział(a) na Kachur temat w Pozostałe zaburzenia
U mnie nerwica zaczęła się od koszmarów nocnych, lęków (POTWORNYCH) i ataków w nocy, z którymi walczyłem, aż skonany zasypiałem nad ranem...Teraz mam na odwrót...biorę 4 dzień 1/2 Lerivonu 10 mg i mam trudności z wstaniem rano a o 18.00-19.00 ogarnia mnie nagła senność...mam nadzieję, ze to wpływ nerwicy albo tego Lerivonu, a nie niczego gorszego...Boże, znowu się wkręcam.... -
Coś dziwnego i niepokojącego...od dwóch dni około 18.00-19.00 napada mnie senność...nigdy tak nie było... czuję się słaby...nie wiem, może to przez ten Lerivon, który biorę 4 dzień? ( na razie 1/2 10 mg, jeszcze dawki nie zwiększyłem). A może to...coś innego, gorszego... o Boże znowu zaczynam się wkręcać...
-
Problemy gastryczne, jelito nadwrażliwe, brzuch, itp.
Wielbark odpowiedział(a) na fantomek temat w Zaburzenia odżywiania
Raczej efektem, ale jak najbardziej może! Zresztą póki nie masz nadżerek (a to świństwo powoli i trudno się leczy i dieta niezbędna) to utrudnienie życia nie jest duże... -
Problemy gastryczne, jelito nadwrażliwe, brzuch, itp.
Wielbark odpowiedział(a) na fantomek temat w Zaburzenia odżywiania
Żołądek!!! Mój wieczny problem... bóle zwłaszcza kiedy coś nie idzie, dzieje się gorzej, zgagi, wzdęcia...i w dodatku stwierdzony refluks żołądkowo-przełykowy na tle nerwowym już rok temu...łącznie z nadżerkami...tak że jest się o co martwić... -
Dzisiejszy dzień...do tej pory na krawędzi...cały poranek pod znakiem nadchodzącego ataku ( trudności w oddychaniu, niepokój, szybkie bicie serca). Staram się być aktywny i wszystko zagłuszyć; koledzy z pokoju nic nie zauwazyli, szef siedzi w swojej kanciapie - czyli jak na razie mi się udało. Nie wiadomo, co będzie dalej. Hydroxyzyny nie chcę jeszcze brać, bo strasznie mnie zgłusza (nawet 10 mg)...będę walczył jak najdłużej, żeby poradzić sobie bez leków....
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Wielbark odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Cześć Moja historia jest prosta. Na początku było 16 lat pracy, z czego 11 lat dziennikarskiej i 4 lata jako analityk. Pracowałem jako dziennikarz gospodarczy i analityk rynku informatycznego. Miałem swoje sukcesy; miałem też i porażki. Byłem pracoholikiem; taki to zresztą zawód. Niczym było 12 godzin pracy i potem rano następne 12 godzin...W końcu wiosną tego roku mając przygotowanie informatyczne trafiłem jako kierownik projektu do dużej firmy...Teoretycznie kierownik projektu to po prostu orka, ale tutaj okazało się, że po krótkim czasie praca stała się akcyjna. Roboty było na 1-2 dni, a potem przez następnych kilka...mało co... Ku mojemu zdziwieniu i przerażeniu zacząłem się po prostu sypać! Zaczęło się od lęków. Budziłem się zlany zimnym potem w środku nocy. Targał mną potworny lęk przed śmiercią; byłem pewny, że „coś” mi jest; niewątpliwie śmiertelnego co mnie wkrótce zabije. Po kilkugodzinnym pasowaniu się z lękiem zasypiałem, śmiertelnie zmęczony nad ranem. We wrześniu wylądowałem w szpitalu, na operacji. Ponieważ nie bardzo było wiadomo, czy to co wytną jest poważne czy nie (histopatologia wykazała, że nie) swoją porcję stresu dostałem. I to potężną, bo zamiast 3 dni byłem w szpitalu tydzień i potem tylko tydzień na zwolnieniu. Badania w szpitalu (krew itd.) były dobre. Potem, osłabiony rozchorowałem się, a potem...przyszedł w końcu października TEN dzień. W trakcie prowadzenia normalnej, zwykłej rozmowy telefonicznej, moje serce rozpędziło się, jak elektryczny motor, zobaczyłem białość i zacząłem się zapadać. Lek, przerażenie. Od tej pory stało się to codziennością. Strach nocny powiększył się 10x. Umierałem. W domu nic nie mówiłem – nie chciałem, a poza tym moją żonę to denerwowało. Uważała, że przesadzam. Do tych prawie-omdleń i strachu dołączyły się bóle żołądka, a miałem już zdiagnozowany refluks... Zacząłem wizyty u lekarzy. Gastrolog – to nerwica. Kardiolog nr 1 – lekkie nadciśnienie, tachykardia na tle nerwowym, damy atenolol. Neurolog – nerwica lekowa. Kardiolog z Centrum Kardiologii Anin – nerwica lękowa, serce w porządku. Psychiatra (dr Krężel znany Wam) – nerwica lękowa. Muszę się do czegoś przyznać. Jestem lekomanem. Głównie suplementy – różne Omegi3 , Lecytyny itd. Przy moich lękach „przerabiam” różne choroby i pewność że na nie umrę...to tortura wyższego rzędu, bo strasznie łatwo się nakręcam...i trudno z tego wychodzę. A następnego dnia następny atak. W domu nie mam pomocy – wszystko musze ukrywać... Po pierwszym ataku zaczęło się. objawy ”sercowe” (ciężkie oddychanie, kołatanie serca) rzadko. Bóle żołądka – często. POTWORNE osłabienie, męczenie się od byle czego. Potem depresja – pewność że umrę do wiosny i absolutny brak przyszłości. Wizyta u dr Anny Truskolaskiej – dostaję Seroxat, Lodafen, Lerivon...dr Kreżel twierdzi, ze nie jest tak źle i daje mi tylko Lerivon. Zacząłem brać. Dwa dni po ½ Lerivonu 10 mg na noc i....jestem słaby jak szmata, otępiały, brak mi chęci do życia. Lęków na razie nic nie zlikwidowało – dalej się nakręcam. Poradźcie – co robić...przydałaby się też pewnie psychoterapia. Tylko...gdzie?! -
Moi drodzy, zdaje się, że mam wszelkie szanse zostać Matuzalemem tego Forum; 44 lata, nerwica po raz pierwszy zdiagnozowana kiedy skończyłem lat 13. Do tej pory się trzymałem... ale teraz...no cóż troche liczę na Waszą pomoc. Sam też oczywiscie dodam coś od siebie -w miarę możliwości...